Z zatrzaskiwaniem drzwi przed jakąkolwiek Innością jest jak z obietnicą talerza przy wigilijnym stole dla przypadkowego gościa. Oba gesty są puste, oba wynikają z hipokryzji, ale też z zamętu powstałego w procesie powielania schematów, ignorancji i kultu wsobności z zachowaniem jednakże przywileju światowego bywalca dla garstki wybranych. Reszta niechże żyje w strachu, umiejętnie podsycanym dla osiągania celów politycznych, wedle zasady „nasza chata z kraja”.
Zastanawia mnie, czemu PiS i prezydent Duda coraz żwawiej kroczą ścieżką wytyczaną od lat przez Putina. Czytam właśnie książkę „Powrót Rosyjskiego Lewiatana” prof. Siergieja Miedwiediewa i zdumiewa mnie zbieżność poczynań władz obu krajów w sferze narzucania modelu bycia „właściwym obywatelem”, gdzie władze państwa uzurpują sobie prawo ostatecznego arbitrażu w kwestii, co jest dla mnie dobre, co złe, co stanowi zagrożenie, kto jest moim wrogiem, czego się wystrzegać, co i z kim robić w łóżku, a do kogo strzelać lub choćby rzucić w niego butelką.
Co kampania wyborcza, to nowy wróg stawiany nam przed oczami przez posła Kaczyńskiego i jego podwładnych z prezydentem na czele. Mieliśmy uchodźców roznoszących zarazki, była mega groźna sprawa gender, a teraz „ideologia LGBT” wsparta skandalicznymi wypowiedziami prezydenta Dudy i posłów Czarnka, Żalka oraz europosła Brudzińskiego o w istocie „podludziach”.
Nagonka prowadzona obecnie przez prezydenta i środowiska Zjednoczonej Prawicy oraz Kościół jest tak zbieżna z tym, co opisuje Miedwiediew, że wyrzuciwszy z książki słowa „Rosja”, „Moskwa”, „Putin” itp. można by odnieść wrażenie, że czyta się opowieść o wymarzonej Polsce Kaczyńskiego i Dudy.
Straszne uczucie
Sny o potędze opowiadane od paru lat przez polityków PiS, a wsparte silnym transferem finansowym są podwójnie niebezpieczne. Z jednej strony w oczach zmieniamy się w zwalczające się dosłownie dwa różne plemiona, gdzie przestają obowiązywać jakiekolwiek zasady dialogu i konieczności wypracowania kompromisu; z drugiej – bezpośredni transfer pieniędzy jest dowodem nie siły, ale słabości państwa, bo w ten sposób rezygnuje ono z obowiązku dbania o wzrost jakości usług publicznych (m.in. zdrowie, edukacja), spychając tę troskę na zwykłego człowieka, bo przecież dostaje kasę.
Dominacja ideologii, kolesiostwa, nepotyzmu, dogmatyzmu religijnego i izolacjonizm w stosunkach zewnętrznych doprowadza kraj do upadku i ostracyzmu. Cóż z tego, że Trump poklepie Dudę po plecach, skoro żaden z liczących się polityków światowych akurat takiego zdjęcia z prezydentem USA sobie w gabinecie nie powiesi.
O, z Tysonem, Nicholsonem czy Nicole Kidman to zupełnie inna bajka…
Ale do rzeczy
Wielkość Polski to nasze ogromne marzenie wynikające z wychowania, tradycji rodzinnych i lektur szkolnych. Ale ta akurat wielkość jest zbudowana na tak samo wielkim kompleksie straconej państwowości, przegranych powstań i zrywów, hektolitrach krwi i manipulacjach świadomością narodową przez Sienkiewicza choćby dokonanych.
Tymczasem wielkość Polski i Litwy tworzona była w nudny i koronkowy sposób poprzez skuteczną dyplomację, gabinetowe ustalenia i intrygi, mariaże polityczne, konsensusy i kompromisy. Nuuuuda, prawda?
Szable trzaskały z rzadka, za to parował od myślenia niejeden mózg.
I jeszcze coś – tolerancja, otwartość, ciekawość świata i ludzi. To napęd dla wielkości, której szczyt u nas przypadł na renesansowy XVI wiek. Potem tylko gorzej, z niewielkimi przerwami.
Zapomnieliśmy o fundamencie, budując kolejne teorie wielkiej Polski na niechęci, resentymentach, nienawiści, dogmatyce religijnej, pochwale nieuctwa i gloryfikowaniu prostactwa w działaniu i myśleniu. Kiedyś i współcześnie.
Kiedyś niebezpieczne procesy społeczne zaczynały się od pogromów i wypędzeń Żydów i innowierców, dziś tę rolę przejęli ludzie o innej niż heteroseksualna orientacji. Ale zawsze na końcu procesu sztucznego modelowania społeczeństwa jest zwykły człowiek, który ma być taki, jakim go widzi dogmat władzy, ale nie on sam. Pamiętaj o tym – dziś Oni, jutro Ty. Więc nie patrz biernie, że leją „innych”, bo niebawem sam będziesz lżony i poniewierany.
Tymczasem: „Doświadczenie wielonarodowości, tolerancji i wolności seksualnej sprzyja rozwojowi przedsiębiorczości, innowacyjności i kreatywności. Człowiek zdolny do zaakceptowania Innego w całym jego niepodobieństwie będzie także umiał przyjąć nową ideę biznesową albo wesprzeć ryzykowny start-up. Społeczeństwa postindustrialne charakteryzuje niezwykle gęsta sieć powiązań poziomych oraz bezlik modeli tożsamości i praktyk religijnych, narodowych i seksualnych, z których każda aspiruje nie do supremacji, lecz do równouprawnienia.”
To nie są wyimki z wypowiedzi wyborczych Roberta Biedronia czy Rafała Trzaskowskiego. To cytat z książki Siergieja Miedwiediewa o współczesnej Rosji i odgradzaniu jej od świata przez prezydenta Putina. Tam też kilka lat temu „ideologię LGBT” zadekretowano jako zagrożenie dla prawdziwie rosyjskiej rodziny, a wcześniej zepchnięto do rangi „podrosjan” innowierców, zwłaszcza kaukaskiego pochodzenia. W sposób państwowy zwalcza się też edukację seksualną, ale także biznes zagraniczny czy organizacje wolnościowe. Wszystkie działania spotkały się z aplauzem ze strony Cerkwii. Jakieś pytania w związku z podobieństwami?
Dlatego póki jeszcze jest to w miarę możliwe trzeba uzmysłowić posłowi Kaczyńskiemu, prezydentowi Dudzie i premierowi Morawieckiemu oraz całemu zapleczu politycznemu PiS, że nie ścieżka Putina jest drogą, którą chcemy podążać. Nasz kierunek jest wprost przeciwny – do zjednoczonej Europy, do normalnego świata, gdzie Inność jest niebywale cenionym składnikiem codzienności, a nie przedmiotem drwin i obelg.
Wasza „naszość” jest dojmująco smutna, jak konie ze stadniny w Janowie, którą żeście w tym szale przejmowania wszystkiego zniszczyli. Tak samo chcecie zniszczyć kraj i zeszmacić poczucie godności zwykłych ludzi. Dość tego!
Mój wybór w wyborach prezydenckich pokazałem na zdjęciu: Robert Biedroń, w drugiej turze bez żadnych wahań Rafał Trzaskowski.
Obaj uosabiają to, co jest mi bliskie – otwartość, tolerancyjność, chęć rozmowy i osiągania kompromisów, rozdział Kościoła i państwa, umacnianie Polski w Unii Europejskiej poprzez transfer wartości a nie wyłącznie pieniędzy, znajomość i ciekawość świata i ludzi, rozsądek niezaślepiony dogmatyzmem i dulszczyzną, a także energię, intelekt i… uśmiech.
No i nie drą się na ludzi, jak to czyni niezłomnie najwyższy rangą podwładny prezesa.
Robercie, Rafale – powodzenia. Nie śpij Polsko 28 czerwca i 12 lipca!
Autor: Piotr Kaniewski – płońszczanin, dziennikarz i publicysta.
Grafika: Piotr Kaniewski.