Drugi dzień jazdy po słynnej Via Romanie upłynął pod znakiem walki. Nie tyle z wielkimi ciężarówkami, których nie brak na tej niezwykle ruchliwej trasie, ale z upałem, który potwornie dawał się we znaki.
Janusz Radgowski, który pokonuje trasę z Watykanu do Wadowic, tym razem miał do pokonania 43 kilometry z Lido delle Nazioni Ferrara do Rosolina Rovigo. Ktoś mógłby powiedzieć, że to niewiele więcej niż trasa klasycznego maratonu. Jednak dla człowieka, który jest w drodze już od kilkunastu dni, a który porusza się na wózku inwalidzkim, ma częściowo amputowaną jedną z nóg, ma przeszczepioną nerkę, zupełnie nie widzi na jedno oko, a częściowo również na drugie, jest to wysiłek ekstremalny.
Czternasty etap to dla Janusza niesamowita walka z samym sobą, swoimi słabościami, z pragnieniem. Co najważniejsze – walka wygrana. Jak mówi sam Janusz, głównie dzięki niezliczonej, a w dodatku wciąż rosnącej, rzeszy wspierających go ludzi. – Kochani. Ogromne dzięki, że cały czas jesteście przy mnie i że zapraszacie ludzi do udziału w akcji – mówi Janusz Radgowski. – Jesteście niesamowici. Macie wielkie serca. Jesteście dla mnie wielkim wsparciem!