Od środy pracownicy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku, podobnie jak w innych szpitalach na terenie Mazowsza, po przyjściu do pracy muszą mieć zmierzoną temperaturę.
Regularne badanie temperatury ciała pracowników szpitali wprowadziło polecenie wojewody mazowieckiego z 6 kwietnia. Realizacja wymagała dodatkowego wsparcia i większej ilości termometrów. Oba problemy już rozwiązano. Dyrektor szpitala na Winiarach, Stanisław Kwiatkowski w środę dziękował za wsparcie strażakom, którzy od dziś mierzą temperaturę pracownikom płockiej placówki medycznej, którzy rozpoczynają pracę o różnych godzinach. Pomagają druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej Płock-Trzepowo, OSP Płock-Borowiczki i OSP Płock-Trzepowo. Zapewne dołączą wkrótce kolejni strażacy z terenu powiatu płockiego, którzy już czekają na sygnał. Ponadto do szpitala dowieziono 36 nowych, elektronicznych termometrów.
Obecnie na szpitalnym oddziale zakaźnym w związku z trwającą epidemią przebywa 14 pacjentów, w tym troje z nich ma wynik dodatni, a jedna osoba znajduje się na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej.
Czy wkrótce jeden z pacjentów, który miał wynik pozytywny, będzie wyleczony? Jest na to szansa. Badania wznowiono i wynik okazał się ujemny. Teraz trzeba będzie poczekać na kolejny wynik testu. Jeśli znów okaże się ujemny, dyrektor z pewnością o tym poinformuje.
Szpital wprowadza nowy zakaz
W szpitalu dokładają wszelkich starań w zakresie środków bezpieczeństwa. Muszą być ostrożni, aby nie doszło do zamknięcia któregoś z oddziałów i wprowadzenia kwarantanny. Dlatego, poza koniecznymi konsultacjami, personel nie może przemieszczać się pomiędzy oddziałami.
Na potrzeby personelu medycznego przeznaczono Hotel Czardasz, już podpisano umowę. Kilkoro pracowników skorzystało z tej możliwości. Być może podobną funkcję będą pełnić również Hotel Herman w Płocku i Złota Podkowa (sala bankietowa z dwu i trzy osobowymi pokojami hotelowymi w Maszewie Dużym). Rozmowy trwają.
Typowane są również miejsca na izolatoria. W izolatoria mogą czasowo zamienić się hotele, hostele, akademiki, czy sanatoria. Do izolatoriów kierują lekarze z jednoimiennych szpitali zakaźnych i szpitali, w których strukturze działa oddział zakaźny sprawując jednocześnie opiekę medyczną. Do izolatoriów będą kierowane:
-
osoby chore na infekcję COVID-19 o łagodnym przebiegu, nie wymagające leczenia w szpitalu,
-
osoby, u których podejrzewa się zachorowanie (zostały skierowane przez lekarza do leczenia lub diagnostyki laboratoryjnej w kierunku wirusa SARS-CoV-2 w izolacji poza szpitalem),
-
osoby, którym lekarz zlecił izolację w domu, ale ze względu na możliwość zakażenia bliskich z grupy podwyższonego ryzyka (np. osoby starsze, z obniżoną odpornością), nie powinny w nim przebywać,
-
osoby, którym lekarz zlecił izolację w domu, lecz z innych przyczyn nie mogą poddać się jej w miejscu zamieszkania.
Pacjent opuszcza izolatorium wyłącznie na podstawie wypisu, po uzyskaniu dwukrotnego wyniku ujemnego testów diagnostycznych. Pomieszczenia, które zajmował, po wypisaniu każdorazowo będą szczegółowo dezynfekowane i przygotowane na przyjęcie nowych osób. Koszty pobytu pacjenta w izolatorium pokryje Narodowy Fundusz Zdrowia.
W Płocku izolatorium będzie w Hotelu Otolińskim, a jeśli rozmowy się powiodą, również w Hotelu Dębowa Góra. Dyrektor Kwiatkowski ma nadzieję, że tyle miejsc nie będzie potrzebnych, ale lepiej być przygotowanym z racji sytuacji, które może być po świętach, jeśli dojdzie do częstszych spotkań rodzinnych zamiast obecnej izolacji. Obecne obostrzenia obowiązują do 11 kwietnia. Jak uprzedzał ostatnio minister zdrowia, Łukasz Szumowski, w środę lub w czwartek należy spodziewać się komunikatu, co dalej. – Mamy dane, że jeżelibyśmy uwolnili naród, państwo, ludzi na święta, to byśmy mieli o 10, 20, 30 proc. więcej, a czasami o 50 proc. więcej zachorowań – powiedział minister w wywiadzie w radiowej Trójce.