W pogoni za własnym rozumem

Wczesny poranek, dzień wolny od pracy, siedzę z potarganymi włosami. Piję filiżankę czarnej, aromatycznej kawy i jestem dziś jedną z kobiet, które… gonią za swoim rozumem.

Na moje samopoczucie w tej chwili wpływa wszystko – smak kawy, widok za oknem i cisza, która tu – z daleka od miejskiego zgiełku daje ukojenie. Gdzieś na drzewie smutno grucha synogarlica, której wczoraj kot sąsiadów wykradł z gniazda jajka. Spokój dzisiejszego poranka – leniwe ptasie trele i jazzowa muzyka czynią mnie dzisiaj kobietę szczęśliwą. Jestem spokojna, wyciszona, zrelaksowana i wolna. Mojej głowy nie zakłóca żadne negatywne myślenie. Naszła mnie jednak, po wczorajszej rozmowie telefonicznej z przeuroczą kobietą, pewna refleksja.

Refleksja nad tym, jak łatwo człowieka zranić, jak pozbawić go pewności siebie i jak sobie poradzić, kiedy serce mówi jedno, a rozum mówi drugie. Piszę o Tobie i Tobie, i Tobie też. Myślę również o sobie i wielu innych kobietach.

My kobiety jesteśmy uważane za słabą płeć, chociaż pod wpływem upływu czasu i zmieniającej się rzeczywistości, urosłyśmy w siłę. Kiedyś – w czasach archaicznych – odpowiedzialne jedynie za rodzinę i ciepło domowego ogniska. Dziś – silne, niezależne, osiągające sukcesy zawodowe i piastujące ważne stanowiska. Obrosłyśmy w twardy pancerz, pozwalający nam egzystować w teraźniejszym świecie. I niby ten pancerz mamy, ale gdzieś tam – w środku w okolicach serca – wciąż jesteśmy delikatne i łatwo nam zadać ból. Pokazujemy silne oblicze, będąc w środku delikatne i kruche jak chińska porcelana.

Często bywamy bezradne, kiedy dotyka nas czyjś egoizm i wyrachowanie – kiedy trafiamy na osoby, które nauczyły się manipulować innymi. Nie ważne czy osobą zadająca ból jest twój przyjaciel czy partner. Boli podobnie. Kiedy jesteś osobą otwartą, bezinteresowną, trochę naiwną w swojej otwartości, jesteś emocjonalna i dajesz zbyt wiele – będziesz cierpiała. To pewne!

Kiedy osoba, która jest dla ciebie ważna, odbierze ci wszystko –  tobie pozostaje – dogonić swój rozum. Zamknąć serce i ratować swoja godność. Pamiętajcie izolacja od osoby, która nas rani, to nie przejaw słabości, ale instynktu samozachowawczego. Nikt nie ma prawa odzierać cię z ludzkiej godności, kobiecości, ranić twoich uczuć i deptać twojej wrażliwości. Bywa różnie z czasem planowania ucieczki od takiej osoby. Ale uwierzcie, że chociaż będą chwile, kiedy będziecie oglądać się za siebie, pomimo tego idźcie do przodu. Tylko twoja determinacja, konsekwencja i chęć bycia szczęśliwą – pomoże ci odizolować się od osoby, która sprawia, że cierpisz.

Wczoraj rozmawiając z Tobą “słyszałam” twój ból. Nie znam cie dobrze, ale wiem, o czym mówiłaś. Zacytuję w tym miejscu mojego serdecznego przyjaciela i powiem ci, jak działa manipulacja i ludzki egoizm. Ty, ja i wiele otwartych emocjonalnie osób jesteśmy, jak ogrodzony kawałek pięknego pola, na którym rośnie cudownie, zielona trawa, pachnące, kolorowe kwiaty. Zapraszasz na taką łąkę kogoś bliskiego. Pozwalasz mu dotykać i wąchać kwiaty i chodzić boso po cudownie miękkiej trawie. Manipulant, egoista i człowiek pozbawiony uczuć rozgląda się ciekawie po całym tym miejscu i swoim zachowaniem w jednej części łąki zaczyna składować kompost – z egoizmu, wyrachowania, zawiści. Niszczy ktoś twoją zieloną przestrzeń – rani. W dodatku wciąż dokłada do malej kupki kompostu coś nowego – nową wadę. Porusza się bezkarnie po twojej zielonej przestrzeni i przesuwa granice, zagrabiając twój kawałek.

Łąka staje się coraz bardziej smutna – zaczyna na niej rządzić brak ludzkiej przyzwoitości, egoizm, wyrachowanie i zło. A wiesz czemu twój kawałek tego raju zamienia się w zgliszcza? Pozwalasz sobą manipulować, pozwalasz na przesuwanie tych granic. Czujesz smród kompostu, jednak wciąż godzisz się, żeby gość deptał twoja trawę i zrywał twoje piękne kwiaty. 

Patrzysz jak natrętny gość, któremu ufałaś depcze wszystko to co w tobie piękne, czy bojąc się co będzie jutro otwierasz furtkę i każesz mu wyjść? Powiem ci coś. Ty nie musisz wąchać smrodu rozkładającego się kompostu. Zamiast tego, możesz czuć soczysty zapach trawy i aromat wszystkich kwiatów. Otwórz tę furtkę – własny umysł. Natychmiast nakaż komuś, kto nie zasługuje na to aby być na twojej łące – wyjść. To nie twoja wina. To wina tej osoby, która tak naprawdę jest słaba i pełna kompleksów. A manipulowanie i zgarnianie korzyści tylko dla siebie to jej całe, marne życie.

Pamiętaj, są to osoby pozbawione uczuć, posiadające niewyobrażalne pokłady egoizmu. Nie miej zatem sentymentów i nie oglądaj się za siebie, tylko każ jej wyjść z twojego życia. Dogoń swój rozum! Bo on dobrze ci podpowiada, że gość, którego do siebie zaprosiłaś to zła osoba. Nie żałuj. Nie bądź słaba – ty pójdziesz przed siebie, a osoba, która cie rani zostanie daleko w tyle. To ciebie jeszcze boli i powoduje, że czujesz się źle – ale to uczucie minie. Nie dziś, nie jutro – ale obiecuje ci – że minie. Pamiętaj – nie musisz robić nic – zemsta to nie rozwiązanie, to jedynie oznaka twojej słabości. Nie dawaj się temu uczuciu, tylko cierpliwie poczekaj na swojej pięknej, zielonej łące.

Zobacz! Ślady, które gość zostawił zarastają soczystością trawy. Kompost, który roznosił nieprzyjemny zapach – nie istnieje, a kwiaty znowu zaczęły rozkwitać. Zobacz jaką masz cudowną osobowość. Zobacz i zadaj sobie pytanie, czy warto się zatrzymywać i wspominać? Nie warto. Życie jest takie krótkie, nie warto stać w miejscu. Jest tyle wspaniałych miejsc i tylu wartościowych ludzi, którzy zamiast deptać ciebie i twoje uczucia, odczuwają radość z chęci przebywania w twoim towarzystwie.

Historia z działką jest elastyczna, może dotyczyć każdego człowieka. Kogoś, kogo zawiódł przyjaciel, najlepsza przyjaciółka, chłopak, narzeczony czy ktokolwiek inny, kto wydawał nam się wyjątkowy. Nie jest łatwo stosować radykalne wyjścia. Jednak nie ma nic gorszego niż człowiek obdarty z ludzkiej godności. Jeśli czujesz podobnie, zrób coś z tym, nie okłamuj siebie, nie wiń za wszystko siebie. To nie twoja wina, że jesteś dobrym i ufnym człowiekiem. Po prostu źle trafiłaś.

Osobiście, jestem właścicielką całkiem fajnej łąki – trawa na niej jeszcze lekko pożółkła, nadal czuć smród kompostu i ktoś poprzesuwał jej granice. Widzę, że w jednej jej części zaczęły rosnąć kolorowe tulipany. To mi daje nadzieję, że wkrótce trawa się zazieleni, a ja będę się cieszyć – tak jak dziś z leniwego poranka, daleko od zgiełku miasta, zasłuchana w jazzowe nuty, którym towarzyszy delikatny trel ptaków. Czuję i wiem, że już niebawem zanurzę stopy w soczystej, gęstej, zielonej trawie.

Pisała ona z otwartym sercem, ale wciąż… goniąca za rozumem.

Agnieszka Gachewicz

Fot. Tulipany – Krystyna Falkowska.