Gościem specjalnym tegorocznego Zlotu Mercedesem po Wiśle był Paul Bracq – twórca kultowego Mercedesa Pagoda, następcy Gullwinga. Pagoda to jeden z najbardziej prestiżowych, a co za tym idzie również najdroższych modeli MB. To również wielka gratka dla kolekcjonerów.
Już po raz dwunasty spotkali się w naszym mieście miłośnicy pojazdów z charakterystycznym, gwieździstym znaczkiem na masce. Zgodnie z wieloletnią tradycją pojawili się na Starym Rynku, przejeżdżając wcześniej zwartą kolumną z Hotelu Kawallo. Na Starówce nastąpiło uroczyste otwarcie imprezy. Wcześniej jednak płocczanie i zlotowicze mogli posłuchać fantastycznego występu Młodzieżowej Orkiestry Dętej z Gozdowa, uczestnika tegorocznej edycji Must be the Music – Tylko Muzyka. A kiedy skończyła się część oficjalna, orkiestra zaprezentowała się raz jeszcze. Tym razem w niezwykle efektownej musztrze paradnej, na zakończenie której muzycy ustawili się tak, aby stworzyć znak mercedesa.
Na Starym Rynku płocczanie tłoczyli się, aby obejrzeć najróżniejsze modele Mercedesa – zabytkowe „cuda” stanowiące gratkę dla kolekcjonerów i najnowsze limuzyny, które są dostępne prawie dla każdego… z odpowiednio wypchanym portfelem. Była również Aleja Przyjaciół, w której podziwiać można było ciekawe modele aut, a nawet motocykli różnych marek (ale nie MB). Na Starym Rynku niezwykle ciepło przyjmowany był Janusz Radgowski, niepełnosprawny maratończyk, który niedawno pokonał na wózku inwalidzkim trasę z Watykanu do Wadowic, zbierając pieniądze na leczenie ciężko chorej Klaudii Kamińskiej. Warto podkreślić, że „Mercedesem po Wiśle” był technicznym partnerem wyprawy „Każdy ma swój Mount Everest”.
W sobotni wieczór zlotowicze i ich przyjaciele zebrali się na tradycyjnym spotkaniu w Domu Technika. Tradycyjnie już komandor Zlotu Maciej Kulas wręczył upominki każdej z załóg i podziękowania dla sponsorów, patronów medialnych i innych osób prywatnych, firm i instytucji, bez których zorganizowanie Zlotu byłoby trudniejsze.
W Domu Technika było coś dla ciała – kolacja (szwedzki stół) przygotowana przez mistrzów kuchni ze Srebrnej oraz coś dla ducha – koncert Happy Play Dixieland Bandu. Oczywiście nie obyło się bez kuluarowych dyskusji, w których głównym tematem były auta z gwiazdką na masce.
Niedziela rozpoczęła się od spotkania z niesamowitym gościem – Paulem Bracquem. Gość z Francji pojawił się w Płocku zaledwie na godzinę, ale zlotowicze zachwyceni byli możliwością rozmowy z designerem, który stworzył kilka kultowych modeli MB, ze słynną Pagodą na czele.
Paul Bracq pojawił się w naszym mieście dzięki współpracy MPW z W113 Pagoda SL Klub. Maciej Kulas wykorzystał krótki pobyt Francuza w Polsce, aby zaprosić go również do Płocka. – Wizyta takiego gościa, nawet trwająca zaledwie godzinę, niesamowicie podniosła rangę naszego zlotu – mówi komandor MPW Maciej Kulas.
Niedzielną część Zlotu zakończył rejs po Wiśle statkiem „Marianna”, będący powrotem do wieloletniej tradycji, od której zlot wywodzi swoją nazwę.