Wracamy do sprawy śmierci 25-letniej obywatelki Ukrainy, Tatiany B., która wraz z matką przebywała na terenie Polski, w jednym z gospodarstw w gminie Sanniki. Przypomnijmy, że Tatiana B. zmarła pod koniec kwietnia, natomiast w tym tygodniu odnaleziono ciało dziecka w studni na terenie posesji.
Kobiety wykonywały prace sezonowe. Tatiana B. zaszła w ciążę przebywając w swojej ojczyźnie. Do naszego kraju przybyła w pierwszym kwartale 2020 r. Jak ustalono, gospodarstwo na terenie gminy Sanniki, już po opuszczeniu Ukrainy, było drugim miejscem pobytu 25-latki w Polsce.
Do śmierci kobiety doszło pod koniec kwietnia. Podczas sekcji zwłok nie odnaleziono płodu. Nic nie dały również wszczęte poszukiwania na terenie gospodarstwa. Dopiero dziwny zapach wody doprowadził do miejsca, w którym znajdowało się martwe dziecko. To wówczas zainteresowano się studnią. Zwłoki odnaleziono 5 maja. Na miejsce wezwano policję.
Czytaj też: Podwójna tragedia. Nie żyje młoda kobieta. Ciało dziecka znaleziono w studni
Prokuratura Rejonowa w Gostyninie łączy sprawy śmierci Tatiany B. i odnalezionego ciała dziecka w studni. Wstępnie postępowanie toczyło się w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
W czwartek przeprowadzono sekcję zwłok dziecka, aby ustalić czy doszło do dzieciobójstwa, czy też nie.
– Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że dziecko urodziło się martwe – mówi prokurator Damian Zimniak.
Był to przedwczesny poród. – Płód był już zdolny do samodzielnego życia poza łonem matki – dodaje prokurator. Zostaną przeprowadzone badania DNA i badania krwi, aby potwierdzić, czy faktycznie Tatiana B. była matką odnalezionego dziecka. – Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy powiedzieć, że śmierć 25-letniej kobiety była wynikiem trudnego porodu. Kobieta mocno krwawiła z dróg rodnych.
Matka Tatiany B. twierdziła, że jej córka źle się poczuła. Tuż po śmierci 25-latki zatrzymano dwie kobiety z Ukrainy – matkę i jej przyjaciółkę. Wszystkie mieszkały w tym samym pomieszczeniu. Po przeprowadzeniu czynności, zanim jeszcze znaleziono ciało dziecka i przy braku dowodów by postawić zarzuty, obie kobiety zwolniono.
Ostatecznie matka Tatiany B. wróciła na Ukrainę. Na razie nikomu nie postawiono żadnego zarzutu. Czy to się zmieni? – Na razie nie możemy tego całkowicie wykluczyć, ale raczej nie – mówi prokurator. Chyba, że ustalą, iż ktoś jednak pomógł w doprowadzeniu do tej tragedii.
Fot. Pixabay