Samolot, którym wykonywał akrobację 58-letni Ralf (buri) Buresch nagle zaczął pikować w dół. Pilot nie zdołał niestety wyprowadzić maszyny i z impetem uderzył w taflę wody. Samolot bardzo szybko zatonął. Do tragedii doszło w sobotę tuż przed godz. 11.00 podczas Pikniku Lotniczego w Płocku.
– Trwająca niemal 2 godziny akcja ratownicza niestety się nie powiodła. Jak poinformowała sierż. sztab. Krystyna Kowalska z Komendy Miejskiej Policji w Płocku, lekarz na miejscu stwierdził zgon 60-letniego pilota, który siedział za sterami Jaka-52.
– Do wypadku doszło w sobotę ok. godz. 10:55. Samolot Jak-52, wykonujący jedną ze swoich ewolucji, spadł do wody – mówi rzecznik z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Płocku, Edward Mysera. – Na miejsce strażacy przybyli stosunkowo szybko, podobnie służby organizatora. Warunki w rzece są specyficzne, zmienia się usytuowanie dna, jak również widoczność, która dziś nie była najlepsza. To przedłuża trwanie akcji ratowniczej. W akcji brali udział płetwonurkowie z Płocka. Po odnalezieniu samolotu na dnie rzeki, trzeba było odwrócić maszynę. Wrak samolotu odholowano. Udało się wydobyć ciało pilota. Lekarz, który był na miejscu, stwierdził zgon pilota. W akcji wzięło udział ok. 20 doświadczonych strażaków, do tego służba zabezpieczająca imprezę, karetka pogotowia. Nasi strażacy, płetwonurkowie na bieżąco biorą udział w różnego rodzaju ćwiczeniach właśnie po to, aby przygotować się do przeprowadzenia takiej akcji, która dziś miała miejsce. A do takich zdarzeń może dojść zawsze, podczas każdego przelotu samolotu. Nie tylko podczas Pikniku Lotniczego. [źródło: Portal Płock]
Wyjaśnieniem przyczyn zdarzenia zajęła się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Pokazy lotnicze, które miały dziś odbywać w Płocku zostały odwołane. O godz. 17:00 zostanie ogłoszona decyzja, czy Piknik Lotniczy odbędzie się jutro. Impreza była planowana na dwa dni.
Fot. Marek Michalski.