Nawet najbardziej wybredni wielbiciele roślin mogli znaleźć coś na swój balkon, działkę czy taras. Pomimo nie najlepszej pogody, kupujących również nie brakowało. Do stoisk oferujących rośliny najróżniejszych odmian i maści ustawiały się kolejki. To chyba najlepsza rekomendacja dla płockiej Giełdy Ogrodniczej.
Wydarzenie, tradycyjnie już, zorganizowała spółka Rynex. Od wczesnych godzin porannych na placu przed teatrem stanęły stoiska hodowców roślin z całej Polski. Oferta była ogromna. Od nasion i cebulek począwszy, poprzez sadzonki kwiatów, ziół, roślin miododajnych, aż po krzewy i drzewa ozdobne i owocowe. Jednym zdaniem – na płockim parkingu zapanował istny raj dla działkowców.
Dużym zainteresowaniem cieszyły się głównie sadzonki kwiatów, drzewek i krzewinek ozdobnych. Chociaż szybko też ze skrzynek hodowców ubywało ziół. – Kupiłam bazylię, majeranek, kolendrę i lubczyk. Niby hoduję je na balkonie, ale rosną jak na drożdżach, może dlatego, że często je podlewam – śmiała się w rozmowie z nami płocczanka, zaopatrzona w sadzonki.
Wielbiciele roślin kupowali od drzew i krzewów owocowych począwszy, poprzez rośliny ozdobne do ogrodu, przydomowego ogródka, na skalniak, na balkon, aż po te na domowy parapet. Od setek odmian traw, kwiatów, kaktusów, aż po pięknie wyrzeźbione tuje i iglaki. Wielu kupujących narzekało na ceny, że podrożało. – Ale jak się chce mieć coś ładnego i z pierwszej ręki, to i zapłacić trzeba – pocieszał siebie i nas mieszkaniec Brudzenia, który niósł piękne drzewko magnolii. Właściwie każdy, kto już znalazł się na giełdzie przed teatrem, wychodził z mniejszym lub większym zakupem.
Warto dodać, że hodowcy roślin udzielali cennych rad, tak aby rośliny, w które ktoś zainwestował pieniądze nie poszły na śmietnik. Można się było dowiedzieć, co dana roślinka lubi najbardziej – słońce, a może trochę zacienione miejsce, kiedy i jak podlewać, czy wykopywać na zimę. Na pewno dziś wiele ogrodów zyskało nowe odmiany roślin i oby rosły na pociechę ich właścicieli.
Była to 11. edycja Giełdy Ogrodniczej w Płocku.
Fot. Krzysztof Wiśniewski i Dziennik Płocki.