Tchórze bez nazwisk witali gościa. Adam Michnik nadal ma 'moc’

Okazuje się, że to są ich argumenty, żadnych innych nie mają – skomentował, odpaloną racę dymną Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”, który odwiedził nasze miasto.

We wtorek, 14 marca, w Spółdzielczym Domu Kultury w Płocku odbyło się kolejne z cyklu spotkań „Wyborcza na żywo”. Tym razem Komitet Obrony Demokracji oraz „Gazeta Wyborcza” zaprosili Adama Michnika, który w latach 1968 – 1989 należał do głównych organizatorów antykomunistycznej opozycji PRL.

Michnik był działaczem Komitetu Obrony Robotników, jednej z najbardziej znanych organizacji opozycyjnych lat 70. ubiegłego wieku. Był jednym z najaktywniejszych, a tym samym znienawidzonym przez komunistyczną władzę działaczem opozycji. Po wprowadzeniu stanu wojennego (1981 rok) był internowany i postawiony w stan oskarżenia. Postawiono mu zarzut próby obalenia ustroju socjalistycznego. W areszcie przebywał bez wyroku do 1984 roku. Na mocy amnestii „na chwilę” wyszedł z więzienia. Ponownie skazany w 1985 roku, tym razem za udział w próbie zorganizowania strajku w Stoczni Gdańskiej. Michnik w więzieniu spędził prawie siedemnaście miesięcy, z trzech lat, na które go skazano.

I tylko ktoś, kto kompletnie nie zna historii naszego kraju, nie interesuje się nią i ludźmi, którzy tę historię tworzyli – historię wolnej Polski, może wykrzykiwać hasła, których znaczenia kompletnie nie pojmuje. Adama Michnika przed wejściem do płockiego SDK „witała” garstka młodych ludzi, którzy wykrzykiwali hasło – „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. – Wybacz im Panie, bo nie wiedzą co wrzeszczą – komentował głośno redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”. Na tym jednak się nie skończyło. Dwójka młodych ludzi, która weszła na salę gdzie odbywało się spotkanie, odpaliła racę dymną. I bardzo szybko uciekła z sali, która wypełniła się ciemnym dymem. – Okazuje się, że to są ich argumenty, żadnych innych nie mają – powiedział spokojnym głosem Michnik.

Podczas spotkania z Adamem Michnikiem, doszło do odpalenia świecy dymnej. W wyniku zdarzenia nikt nie doznał obrażeń ciała i po wywietrzeniu sali spotkanie było kontynuowane. Sprawca zdarzenia został zatrzymany przez patrol Policji, odpowie za spowodowanie zagrożenia dla życia i zdrowia osób. Za to przestępstwo w kodeksie karnym przewidziana jest kara do 3 lat pozbawienia wolności. Policjanci zatrzymali również 7 osób, które są sprawcami wykroczenia określonego w art. 51 kodeksu wykroczeń tj. zakłócanie spokoju i porządku publicznego – relacjonuje całe zdarzenie Krzysztof Piasek, rzecznik prasowy płockiej Policji. 

Patrząc na zachowanie młodych ludzi, dziś wiem, że w Polsce nie należy bać się uchodźców – przeciwko którym tak zawzięcie walczą pewne zorganizowane grupy młodzieży, a przecież ci uchodźcy do Polski w ogóle nie chcą przyjeżdżać, nie chcą tu być. No ale trzeba posiadać elementarną wiedzę, aby zdawać sobie z tego sprawę. I zdaje się, że wiele osób w ogóle nie ma o tym pojęcia. Należy bać się – młodych i niedouczonych Polaków, którzy oprócz chamstwa, tchórzostwa, podstępnych działań i rac dymnych czy hukowych nie mają nic do zaoferowania wolnemu społeczeństwu. Wolnemu –  dzięki właśnie takim działaczom jak Michnik, Kuroń, Wałęsa czy Mazowiecki. I żadna raca dymna, żadne hasła nienawiści – których znaczenie pojąć niektórym jest bardzo trudno, co wyraźnie było widać we wtorkowe popołudnie w Płocku, nic, po prostu NIC nie zmieni historii. A nazwiska, które są symbolami wolnej Polski – na zawsze takimi pozostaną.

We wtorkowe popołudnie w naszym mieście wydarzyło się coś, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że w Polsce dzieje się bardzo źle, skoro ktoś boi się prawdy historycznej i słowa – jak widać nadal ma ono ogromną moc. Tych którzy rzucili racę, i wrzeszczeli chamsko na powitanie gościa, szybko zapomnimy. I nikt nie będzie pamiętał o przykrym incydencie. Natomiast nazwisko Adama Michnika, znanego działacza opozycji w latach 60. 70. i 80. już przeszło do historii Polski – czy komuś się to podoba czy nie! A niedouczone „dzieci”, które rzucały hasłami – nie rozumiejąc ich, a potem racę, sprawiły że postrzega się ich poprzez pryzmat bezmózgiej masy. To o redaktorze naczelnym „Gazety Wyborczej” jest dziś głośno w całej Polsce, a o awanturnikach mówi się, że… zakłócili spokój podczas spotkania – bezimienni, bez nazwisk – po prostu nikt!

W tym momencie należałoby zadać pytanie – kto stoi za tymi młodymi tchórzami, którzy z sali czmychnęli jak myszy, uciekając przed policją? Czego ten nieznany ktoś się boi? Czyżby prawdy, której Adam Michnik jest świadkiem.

Fot. Dziennik Płocki.