– Nie będę się wypowiadał na ten temat – mówił nam kierowca, stojący w korku na ulicy Dobrzyńskiej. – Jestem za, częściej powinni organizować takie akcje, może w końcu ktoś się zajmie zdrowiem płocczan – mówił kolejny. – Po co to robicie? Przecież Orlen i tak nic sobie z tego nie robi. Ale ta forma protestu jest dobra – tłumaczył następny.
Grupa protestujących dziś osób była niewielka, bo około 50. Zebrali się o godz. 5 rano na parkingu przy stadionie Wisły Płock. Nieopodal znajduje się przejście dla pieszych. Tam też miało dojść do blokady ulicy. W momencie kiedy protestujący ruszyli w kierunku przejścia dla pieszych, policja przekierowała ruch na ulicę Gałczyńskiego. Zatem nie było komu zablokować ulicy – nie jechały żadne auta. Ale… główny organizator, Łukasz Stawicki wpadł na pomysł, aby protestujący przeszli na ulicę Dobrzyńską. I był to pomysł trafiony. Z minuty na minutę korek na ulicy Dobrzyńskiej i ulicy Gałczyńskiego wydłużał się. Policjanci mieli pełne ręce roboty, łącznie z nagrywaniem kamerą grupy protestujących.
Zanim jednak do tego doszło, organizator wytłumaczył uczestnikom dlaczego w ogóle doszło do dzisiejszego protestu. -Do rangi nieśmiesznego żartu urosły opowieści Orlenu o „efektach świetnych i dźwiękowych”, niegroźnej „pary wodnej”, enigmatycznych „procesach technologicznych” czy tajemniczych drukarniach zatruwających płockie powietrze. Gdyby cała sytuacja nie dotyczyła zdrowia ludzi, może byłaby nawet zabawna, ale ze względu na ważkość tematu należy ją potraktować z pełną powagą. Chodzi o zdrowie płocczan, bo ono jest najważniejsze – mówił Łukasz Stawicki, organizator protestu, a także sympatyk Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Na protest przyjechał także prezydent Andrzej Nowakowski. – To co w tym proteście jest najistotniejsze to fakt dbałości o zdrowie mieszkańców. Jestem głęboko przekonany, że wspólnie możemy to zrobić. Z jednej strony jako mieszkańcy, jako władze miasta, ale także współpracując z koncernem – podkreślał prezydent. – To co najbardziej uderza w tym wszystkim, to to, że relacji z koncernem nie ma. Nie ma współpracy, nie ma transparentności, ani otwartości – mówił Andrzej Nowakowski. Wspomniał także protest sprzed dwóch lat. – Od tamtej pory nie ma pełnej informacji dla mieszkańców, co takiego się wtedy wydarzyło, że był tak duży pik benzenu.
W proteście wzięła udział także Litosława Koper, przewodnicząca płockich struktur SLD. – Chodzi nam o to, aby zarówno władze koncernu, jak i władze miasta wzięły odpowiedzialność za to, aby powiedzieć ludziom, co szkodzi zdrowiu mieszkańcom tego miasta. Nie chodzi nam o to, aby Orlen powiedział „tak trujemy”, ale niech zadba o to, abyśmy na radioterapie nie musieli jeździć do innych miast – mówiła Koper do dziennikarzy.
Organizatorzy dzisiejszego protestu zapowiedzieli kolejne tego typu akcje. Manifest odbywał się pod hasłem: „Stop dla kłamstw Orlenu!”.