Śmieciowy problem powraca. Na razie jest za drogo. A co się może zmienić dla mieszkańców?

Ze starymi bateriami udamy się do szkoły, opakowań po lekach nie wyrzucimy ot tak do śmieci. A to nie wszystkie możliwe zmiany dla mieszkańców. Musimy także zdać sobie sprawę, że zaczną się kontrole, czy wywiązujemy się z segregowania śmieci, co jest teraz – przypominamy – obowiązkowe.

Płocczanin rocznie produkuje już 373,86 kg śmieci, mieszkaniec województwa mazowieckiego – 331 kg/rok. Niedawno było sporo zamieszanie związane z niemałą podwyżką opłat za śmieci i koniecznością segregowania odpadów, możliwymi kontrolami i ewentualnymi karami dla tych, którzy się z tego obowiązku nie wywiążą.

W płockim Ratuszu rozpoczęto przygotowania do nowych przetargów (dzieląc teren gminy na cztery sektory) na odbiór odpadów komunalnych zgromadzonych w pojemnikach i workach na nieruchomościach zamieszkałych na terenie miasta. Dążąc do obniżenia ceny, próbują z przetargami rozpisanymi na 3 lata (od 1 lipca 2020 r. do 30 czerwca 2023 r.).

– Staramy się trzymać w ryzach przetargi, a w konsekwencji opłatę ponoszoną przez płocczan – mówi wiceprezydent Piotr Dyśkiewicz.

Nie jest to jednak łatwe. Poprzez pewne zmiany starają się wpłynąć na kształtowanie stawek, a te są wielomilionowe. 20 i 21  kwietnia otworzono oferty na odbiór odpadów komunalnych w sektorze I i II.

– Jednak ich wysokość była nieakceptowalna – podkreślono w Urzędzie Miasta Płocka.

Śmieci to potężny wydatek. Na razie poznaliśmy kwoty w dwóch przetargach i oba zostały… unieważnione. W przetargu na sektor pierwszy zgłosiło się konsorcjum – SUEZ Płocka Gospodarka Komunalna oraz Eko-Maz. Ratusz oszacował, że rozwiązanie śmieciowego problemu na 3 lata może kosztować w tym sektorze 9,1 mln zł, za to konsorcjum zaproponowało 12,7 mln zł. Z kolei w drugim przetargu, w którym Ratusz podał kwotę niemal 9,7 mln zł, wystartował wyłącznie SUEZ, w dodatku szacując koszt wykonania zamówienia na ponad 15 mln 478 tys. zł. A jeszcze pozostały dwa inne przetargi (rozstrzygnięcia na sektor III i IV – 18 maja, ponownie na sektor I i II – 9 czerwca).

Możliwe zmiany

Płoccy radni na majowej sesji znów pochylą się nad tematem dotyczącym gospodarki odpadami komunalnymi z uwagi na propozycje zmian w uchwale w zakresie odbierania odpadów komunalnych i regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie Płocka. W uzasadnieniu mamy przypomnienie o zmianach w przepisach prawa, orzeczeniach sądowych w określonych sprawach oraz dostosowaniu aktów prawa miejscowego w zakresie gospodarowania odpadami na terenie miasta do zwiększonych wymogów w zakresie segregowania odpadów, a także wniosków, uwag czy propozycji, jakie wpływały od samych mieszkańców Płocka.

– Na zmiany w zakresie gromadzenia odpadów i ich odbioru wpływają również doświadczenia własne gminy, jako organizatora systemu gospodarowania odpadami – podkreślono.

Jakie zmiany mogą tym razem zostać wprowadzone? Mogą, ponieważ ewentualna dyskusja wśród radnych w zakresie proponowanych uchwał dopiero się rozpocznie. Uspokajamy, nie chodzi o kolejną podwyżkę. Jak czytamy w dokumentach, np. częstotliwość odbioru zużytych baterii musi ulec zmniejszeniu.

– Co nie wpłynie negatywnie na funkcjonowanie systemu gospodarowania odpadami. Punkty zbierania zużytych baterii pojawią się na terenach placówek oświatowych.

Co jeszcze? Z nieruchomości zamieszkałych nie będą zabierać zużytych akumulatorów:

– Gromadzenie odpadów – zużytych akumulatorów – odbywać się będzie wyłącznie w PSZOK, natomiast leków i odpadów medycznych powstających w gospodarstwach domowych – wyłącznie w aptekach.

Innymi słowy przeterminowane leki, igły czy strzykawki będziemy zanosili wyłącznie do wskazanych aptek, nie wyrzucamy do żadnego z kontenerów na śmieci. Przepis miałby dotyczyć zarówno mieszkańców bloków, jak i domków jednorodzinnych. Pojemniki na przeterminowane leki i odpady niekwalifikujące się do odpadów medycznych, powstałe w gospodarstwie domowym (czyli wspomniane igły i strzykawki), a także na zużyte baterie powinna zapewnić gmina miasto Płock. Podobnie gmina przejmie obowiązek utrzymania tych pojemników w odpowiednim stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym, dezynfekując je raz na kwartał oraz myjąc 3 razy w okresie od kwietnia do września.

Zmianie ulega częstotliwość odbioru zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego oraz przeterminowanych chemikaliów, odpadów niebezpiecznych.

– Będą odbierane z domków jednorodzinnych dwa razy do roku.

A było raz w miesiącu (podobnie raz w miesiącu odbywał się odbiór zużytych baterii i akumulatorów). Bez zmian dla mieszkańców bloków (raz w miesiącu).

Za drogo

Powyższe zmiany mają „pozwolić obniżyć koszty całego systemu” gospodarki odpadami komunalnymi. Wiceprezydent Piotr Dyśkiewicz, który odpowiada za obszar gospodarki komunalnej, zapytany o powody zmian, odpowiada:

– W zasadzie sprowadza się to do pytania czy chcemy uzyskać w miarę rozsądną cenę w przetargach, w których jest wpisane wiele kosztotwórczych elementów. A te z kolei determinują stawkę opłat, która ponoszą mieszkańcy. W dwóch przetargach były przekroczenia na ogromne kwoty, w jednym ponad 3, w drugim ponad 5,5 mln zł. Akumulatory zwykle zostawiamy przy wymianie, a jeśli jakiś mamy i chcemy się go pozbyć, trzeba będzie oddać go do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Zużyte baterie raczej nie stwarzają dużego problemu, nie wymieniamy ich aż tak często. Z bateriami podjedziemy do placówki szkolnej. Dla dziecka może mieć to nawet wymiar edukacji proekologicznej, kiedy od małego będzie przyzwyczajane do segregacji odpadów, aby nie zaśmiecać nimi środowiska naturalnego.

O ile ze zużytymi bateriami nie będzie większego problemu, zawsze można przeznaczyć na nie jakieś pudełko i wyrzucać do pojemnika w placówce edukacyjnej np. raz na kilka miesięcy, tak będzie gorzej z większymi sprzętami elektrycznymi i elektronicznymi. Czekanie na odbiór, który odbywałby się dwa razy do roku, może doprowadzić i tak do tego, że zepsute sprzęty będą nam zalegały w domach. Jest jednak inne wyjście – odwiezienie sprzętu do PSZOK.

Wiceprezydent tłumaczy, że tak starają się skroić zapisy przetargów, aby cena była jak najniższa. Przypomina, że początkowo planowano wyłączyć z systemu koszty pojemników na poszczególne frakcje (gmina z własnej woli wzięła to na siebie, pojemniki były dzierżawione od firm odpowiadających wywóz śmieci). O pojemniki miały zadbać spółdzielnie. Toczyły się dyskusje z radnymi, aż zdecydowano, aby nie dokonywać zmian w tym zakresie. – Ale to z kolei powoduje koszty wrzucone do systemu. Kosztuje każdy kontener – wskazuje Dyśkiewicz. Pojemniki są dostawiane przez gminę na wniosek zarządców.

Teraz możliwa jest np. taka sytuacja, jak w centrum Płocka, gdzie pozostała stara, zamykana na klucz altana z dotychczasowymi kontenerami na śmieci – jednym na odpady bio i kilkoma na odpady niesegregowane (przy czym nie wszystkie są wykorzystane). Po zmianach w przepisach z czasem dostawiono nowe kontenery – po jednym na papier czy szkło, metale / tworzywa sztuczne, wszystkie stoją poza altaną. W kontenerze na szkło leżą butelki szklane i… plastikowe. Na ten widok można mieć wątpliwości, czy za chwile nie przyjdzie płacić kar za brak segregowania śmieci. Ustawodawca – bowiem segregowanie śmieci dla mieszkańców z całej Polski wynika z ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach – wskazał, że wysokość kary wyniesie w najsurowszym wymiarze nawet czterokrotność stawki opłaty za śmieci. W Płocku zdecydowano się na wariant najłagodniejszy – dwukrotność tej stawki. A niestety wiceprezydent przypomina: – Jako miasto, musimy również dostosować się do prawnych rygorów, monitorować zbiórkę odpadów.

Są bowiem ustalone poziomy ilości odzysku odpadów (w 2020 r. – 50 proc.). Jeśli się z tego miasto nie wywiąże, kara może wynieść nawet 3,4 mln zł. Jeśli nie będziemy segregować, czas zdać sobie sprawę z tego, że koszty poniesie miasto, czyli zapłacimy jeszcze więcej. Tym bardziej odpowiednie segregowanie śmieci to nasz wspólny interes. Kontrole, które muszą być wprowadzone, wykażą, jak sobie radzimy z tym, gdzie wyrzucamy paragony za zakupy, skorupki od jajek albo opakowania po przeterminowanych produktach. Wiceprezydent na razie pozostaje w dobrej myśli. – Mam nadzieję, że wzrasta świadomość społeczna i mieszkańcy, jedni lepiej, inni może nieco gorzej, ale prowadzą selektywną zbiórkę odpadów.