Inwestycje w pierwszym półroczu 2014, sytuacja na rynku pracy, Sekcja Piłki Ręcznej Wisła Płock oraz trzydziestomilionowa pożyczka – to tematy, które zdominowały wrześniową sesję Rady Miasta.
Zanim rozpoczęła się dyskusja, do głosu dopuszczony został Jerzy Skarżyński. Mieszkaniec Starówki walczy od dawna o ograniczenie hałasu w centrum, związanego z imprezami organizowanymi latem na plaży. – Urząd Miasta przesłał mi pismo, z którego dowiedziałem się, że kalendarz imprez ustalany jest na początku roku. Mogę więc z wyprzedzeniem można zaplanować swój czas – mówił Jerzy Skarżyński. – Mam się wyprowadzić, kiedy tu będzie łomot? Może w takim razie miasto zafunduje mi wczasy.
Prezydent Andrzej Nowakowski przyznał, że zawarte w liście sformułowania były trochę niefortunne, ale nie było jego intencją urażenie adresata. Podkreślił jednak, że nie ma mowy o rezygnacji z imprez, które stanowią magnes dla ludzi z całej Polski, ściągając miłośników różnych gatunków muzyki.
Gdy zakończyło się krótkie wystąpienie Jerzego Skarżyńskiego, prezydent Andrzej Nowakowski mówił o tegorocznym budżecie i jego wykonaniu w pierwszym półroczu. W tym roku wydatki na inwestycje mają sięgnąć 191 milionów, z czego wykonanych zostało około 30 procent. – Zazwyczaj było to zaledwie kilkanaście procent. Tym razem pierwsze półrocze jest dużo lesze nie tylko dzięki łagodnej zimie, ale również dlatego. że bardzo skutecznie realizujemy wszystkie plany – mówił Andrzej Nowakowski.
Prezydent podkreślił, że we wrześniu wykonanie planu inwestycji sięgnęło już 60 procent. Najwięcej, bo prawie 15 milionów pochłonęła budowa wiaduktu na alei Piłsudskiego. 8,3 mln to kwota wydana na poprawę jakości funkcjonowania Komunikacji Miejskiej. Na wodociągi wydano 7 mln, a na obwodnicę 5,7 (z zaplanowanych 31,5). Chwaląc się osiągnięciami związanymi z budżetem, Andrzej Nowakowski nie ukrywał, że projekt rozdziału sieci wodociągowej na sanitarną i deszczową przygotowany został przez jego poprzednika.
– Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest aż tak źle, że trzeba brać kolejny kredyt – dopytywała radna Violetta Kulpa. – Przy dochodach wpisane zostały zawyżone kwoty, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Z tytułu sprzedaży mienia zaplanowano 19 milionów, chociaż rok temu były to jedynie 4 mln. Przychody z CIT-u zaplanowane zostały na 39 mln. W zeszłym roku plany wyniosły 21,5, a realizacja ledwie 8,5 mln. Wiadomo, że CIT wiąże się z wpływami od Orlenu, a ta firma rozlicza wyłącznie straty. Nie możemy więc na nią liczyć i każdy o tym wie. A jednak budżet został napompowany. Głównie dlatego, że po trzech latach nie robienia niczego nagle przypomniał pan sobie, że zbliżają się wybory, więc trzeba się pokazać.
Wiele kontrowersji wzbudziło finansowanie oddanego niedawno do użytku przedszkola przy ulicy Kochanowskiego. Spółka Inwestycje Miejskie wybudowała je za 8 milionów złotych, ale miasto będzie przez 12 lat przekazywać spółce średnio 1 mln złotych rocznie. Radni Violetta Kulpa i Mirosaw Milewski podważali ekonomiczny sens takiego rozwiązania. Violetta Kulpa miała przy tym poważne zastrzeżenia do zarobków w Inwestycjach Miejskich, uważając, że są stanowczo za wysokie. Mirosław Milewski tymczasem powiedział, że za 12 milionów można byłoby wybudować dwa przedszkola.
Wiceprezydent Krzysztof Izmajłowicz tłumaczył, że Inwestycje Miejskie zainwestowały 180 milionów w projekty służące mieszkańcom. A przedszkola są publiczne. Nie powinno więc dziwić nikogo, że miasto ponosi obciążenia związane z dzierżawieniem pomieszczeń od spółki.
– Sytuacja finansów Płocka nieciekawa. Wynika to między innymi z wieloletniego procesu zadłużania miasta oraz braku właściwej dbałości o wydatki – powiedział poproszony o komentarz Arkadiusz Iwaniak. – W tym roku sytuacja skomplikowała się dodatkowo z powodu braku wpływów z podatku dochodowego od osób prawnych w kwocie ponad 31mln. złotych, dokładniej z podatku CIT od PKN ORLEN, oraz zaplanowaniu w roku wyborczym wydatków inwestycyjnych ponad możliwości finansowe miasta. Innymi słowy w 2014 roku przeszacowano dochody a nie doszacowano wydatków,aby budżet na papierze się domknął. W efekcie radni podczas sesji Rady Miasta Płocka zostali postawieni pod ścianą, bo brak zgody na zaciągnięcie kolejnego kredytu przez miasto to brak środków na zapłatę za realizowane inwestycje, prąd w szkołach lub na wypłaty dla urzędników czy nauczycieli. Wszyscy wiemy, że za zaistniałą sytuację w finansach odpowiada obecna władza i karanie przedsiębiorców czy urzędników za złe decyzje, jest nierozsądne.
Ratuszowi urzędnicy na sesję Rady Miasta przygotowali również materiały dotyczące bezrobocia. Wynika z nich, że w Płocku bez pracy pozostaje ponad 14 procent ludzi w wieku produkcyjnym. Jak wyliczył radny Arkadiusz Iwaniak, każdy 1 procent to 650 rodzinnych dramatów. Szef SLD-owskiego klubu radnych podkreślił, że bezrobocie w mieście rośnie od pięciu lat. – – Bardzo dużo jest osób, które długotrwale pozostają bez pracy – mówił Arkadiusz Iwaniak. – Całe szczęście, że nasi spawacze i monterzy to fachowcy wysokiej klasy, bo inaczej skala bezrobocia byłaby jeszcze większa. Niestety, wielu z tych fachowców opuściło Płock.
Mirosław Milewski zawyrokował, że działające w Płocku urzędy pracy funkcjonują dużo gorzej, niż w innych miastach. Na domiar złego aż 80 procent przetargów na różnego typu roboty w naszym mieście wygrywają firmy spoza Płocka. Dla porównania – kiedyś proporcje wynosiły 50-50 procent.
Radna Aniela Niedzielak zauważyła, że funkcjonowanie w Płocku trzech urzędów pracy – miejskiego, powiatowego i wojewódzkiego – wcale nie poprawia sytuacji na rynku pracy. Wręcz przeciwnie, mocno ją komplikuje.
Wiele z osób zabierających głos podkreślało słabe wykorzystanie potencjału Płockiego Parku Przemysłowo-Technologicznego, który powinien kreować liczne nowe miejsca pracy, a niestety, nie robi tego. Sporo zastrzeżeń budzi też wśród płockich rajców postawa PKN Orlen. Największy pracodawca w naszym regionie nie dba zupełnie o mieszkańców Płocka i jego okolic. – Co my mamy z tego Orlenu? – grzmieli radni. – Oni zatrudniają coraz więcej ludzi, którzy z Płockiem nie mają nic wspólnego. Menadżerowie pochodzą najczęściej z Warszawy. Bo kiedy zwalniają ludzi stąd, nie ma mowy o jakichkolwiek sentymentach.
– Bezrobocie i jego rozmiary oraz struktura społeczna to najważniejszy punkt tej sesji. Z przygotowanego materiału wynika, że stopa bezrobocia w lutym bieżącego roku wynosiła 14 procent, chociaż w lutym 2009 roku było to 11,4 proc. To oznacza, że w ciągu pięciu lat przybyło 1300 bezrobotnych w Płocku. Niestety, kolejne wykresy wskazują, że dramatycznie wzrosła także liczba bezrobotnych wśród młodych osób z wyższym wykształceniem. Wzrosła też liczba osób, które długotrwale pozostają bez pracy – powiedział nam Arkadiusz Iwaniak. – Analizując ten materiał, dochodzę do smutnej konstatacji, że młody człowiek wchodzący w dorosłe życie ma coraz większe problemy ze znalezieniem pracy w Płocku. W dodatku sukcesu w poszukiwaniu pracy nie gwarantuje wyższe wykształcenie. Pomimo malejącej liczby mieszkańców rynek pracy zdecydowanie się skurczył. Na ten stan rzeczy składają się: kryzys gospodarczy, bierność miasta w pozyskiwaniu strategicznych inwestorów oraz malejąca z roku na rok ilość inwestycji w PKN ORLEN. Na dodatek Płocki Park Przemysłowo Technologiczny nie spełnia roli, jaka została przed nim postawiona. Nie jest kreatorem nowych miejsc pracy, władze spółki są całkowicie bierne w kreowaniu warunków i tworzeniu dobrego klimatu dla płockich przedsiębiorców. Niestety, zdecydowana większość firm, jakie dzisiaj realizują miejskie inwestycje, płaci podatki poza Płockiem. Mijająca kadencja jest zupełnie stracona pod tym względem. To najważniejsze zadanie, jakie musimy sobie postawić w nadchodzącej kadencji płockiego samorządu.
Prezes Robert Raczkowski, który omówił funkcjonowanie Sekcji Piłki Ręcznej Wisła Płock, przyznał, że w 2013 kierowana przez niego spółka sportowa miała stratę. Była ona efektem między innymi wcześniejszych zobowiązań kontraktowych. W 2013 roku klub dostał z miejskiej kasy 5,7 mln złotych. Wkrótce będzie mógł liczyć na dodatkowe 1,3 mln. Wojciech Hetkowski chciał dowiedzieć się, jakim budżetem musiałby dysponować klub, aby zdystansować Vive Tauron Kielce w walce o mistrzostwo lub puchar Polski.
Najwięcej czasu pochłonęły jednak kwestie związane ze szkoleniem młodzieży. Radni chcieli wiedzieć, dlaczego w pierwszym zespole gra tylko dwóch wychowanków, co zrobić, aby było ich więcej. Wiele uwag dotyczyło Płockiej Akademii Piłki Ręcznej czyli nowego projektu szkoleniowego SPR Wisła.
– Wisła Płock, tak sekcja piłki nożnej jak i sekcja piłki ręcznej, ma jasno postawione cele – najlepszy wynik sportowy. Chociaż są to spółki prawa handlowego, nikt nie oczekuje od nich jak najlepszego wyniku finansowego – mówi Arkadiusz Iwaniak. – Musimy jednak pamiętać, że wynik sportowy w dużej mierze uzależniony jest środków finansowych, jakie otrzymują kluby. Pewnie wszyscy oczekujemy, aby zaangażowanie finansowe miasta było większe. Ale jest na miarę dzisiejszych możliwości i należy bezustannie szukać dodatkowych źródeł finansowania.