Parada jednostek pływających była jedną z atrakcji przygotowaną z okazji Dni Historii Płocka. A że właśnie cały rok obchodzimy w naszym mieście jako Rok Rzeki Wisły, jednostek pływających zjawiło się sporo na falach królowej polskich rzek.
Widzów również nie brakowało – molo oraz nabrzeże wiślane w sobotnie popołudnie przyciągnęło sporo płocczan i turystów. Aparaty w telefonach komórkowych po prostu się grzały. Ale było co fotografować i nagrywać. Każdą jednostkę, która podpływała do molo publiczność witała brawami, a pasażerowie statków, łódek, łodzi, kajaków, żaglówek czy pchaczy witali, machając do widzów. Prezes Towarzystwa Przyjaciół Płocka, Paweł Śliwiński obwieszczał przez mikrofon, która jednostka podpływa do molo, kto nią dowodzi czy ciekawostki związane z daną łodzią.
Była sławna, płocka Marianna, której nikomu przedstawiać nie trzeba – tu było najweselej – wzajemnie witali się pasażerowie z widzami. Kilka jednostek głośnym dźwiękiem obwieszczały swoje podpłynięcie. Największą atrakcję stanowił pchacz Kniaź Aleksander. – Jest to największa jednostka pływająca po wodach naszej pięknej Wisły – tłumaczył Paweł Śliwiński. – Zwróćcie państwo uwagę, że na jego pokładzie może wylądować helikopter – dodawał. Faktycznie Kniaź Aleksander był jednostką, która wielkością zdominowała pozostałe łodzie.
Sporo emocji wzbudził pokaz łodzi strażackich, które pokazały na co je „stać”. Po wolnym przepłynięciu przy nabrzeżu, czyli prezentacji, łodzie strażaków nagle nabrały pędu i cięły fale rzeki z dużą prędkością. Ciekawostką okazały się żaglówki, które bardzo blisko podpływały do widzów – wręcz na wyciągnięcie ręki. W paradzie wzięło udział ponad 30 jednostek, które podpływały od strony mostu, aby zawrócić za molo i zrobić istny pływający show na Wiśle…
Fot. Lena Rowicka i Anna Monika Chyła