Kiedy sfingowany filmik pornograficzny obiegł szkoły, życie Martyny Albrechczyńskiej – uczennicy Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława Jagiełły w Płocku – stało się koszmarem. I chociaż na kadrach nie widać jej twarzy, ktoś zafundował jej piekło na ziemi, mówiąc, że to właśnie ona jest główną bohaterką.
– Na początku starałam się, dać sobie jakoś z tym radę. Ponieważ wiedziałam, że takie sytuacje się zdarzają. Aż do momentu kiedy filmik w piorunującym tempie rozniósł się po płockich szkołach, trafił też do mojej małej miejscowości, w której mieszkam. Doszło do tego, że jako osoba niewinna nie mogłam wyjść z domu, nie mogłam pokazać się publicznie – opowiadała Martyna. – Wszędzie byłam obrażana, wytykana palcami, byłam nękana psychicznie, gdziekolwiek się nie pojawiłam – tłumaczyła łamiącym się głosem.
I chociaż na filmie nie ma nic, co mogłoby wskazywać na to, że właśnie ona się na nim znajduje, to jednak plotka zadziałała błyskawicznie. – Gdyby nie rodzice, w których mam oparcie, i mam z nimi doskonały kontakt i pan Rutkowski, nie wiem jak mogło się to skończyć. Nie byłoby mnie tu dziś. Moje życie zostało zniszczone. Jestem totalnie zniszczonym człowiekiem – mówiła dziewczyna. – Z tego miejsca chciałam powiedzieć, że to nie ja jestem na tym filmie – podkreśliła. Martyna dziękowała również wszystkim osobom, które ją wspierały i nie opuściły jej w trudnych dla niej chwilach. – Ale tych ludzi jest garstka – przyznała. Okazało się, że kiedy nastolatka zaczęła mieć kłopoty, opuścili ją praktycznie wszyscy. Z żalem w głosie opowiadała, jak znajomi którym ufała, którzy deklarowali przyjaźń w stosunku do niej, opuszczali ją po kolei. – Zanim się obejrzałam, nie było już nikogo, oprócz moich najbliższych – podsumowała. Kilkukrotnie dziękowała tym, którzy nie uwierzyli w to, że ona jest bohaterką filmu, i którzy przy niej zostali i ją wspierają.
Martyna Albrechczyńska i Krzysztof Rutkowski, znany detektyw spotkali się z dziennikarzami, aby o tym wszystkim opowiedzieć. Rutkowski krótko wprowadził dziennikarzy w temat spotkania. – Film ten został sfingowany i jak państwo wiecie, takie sytuacje zdarzają się często, i doprowadzają do dramatycznych sytuacji – tłumaczył. – Osoby słabe psychicznie doprowadzane są do samobójstw. Tak mogło być też w tym przypadku – podkreślił detektyw. – My jako biuro mamy sprawcę już ustalonego i wiemy, kto jest autorem tej plotki – stwierdził. I chociaż nie podał sprawcy, zdradził jedynie, że jest to osoba z kręgu Martyny. A całą sprawą przekazano policji.
Rutkowski słusznie zauważył, że należy walczyć z tego typu działaniami, które mogą dotyczyć każdego. Nie należy się bać. Namawiał, aby osoby, które zostaną dotknięte tego typu przestępstwem zgłaszały sytuacje do rodziców, nauczycieli i na policji.
Konferencja prasowa z udziałem Martyny oraz Krzysztofa Rutkowskiego odbyła się w środę, 5 kwietnia, w hotelu Petropol w Płocku. W spotkaniu uczestniczyli także rodzice nastolatki. – Jestem na lekach uspokajających. Patrzę na to, jak moje jedyne dziecko cały czas płacze, zamyka się w pokoju. Będziemy ją wspierać i na pewno się nie poddamy – podkreśliła Małgorzata Albrechczyńska, mama Martyny.
Komentarz redakcji
Z tematem plotek spotykamy się na każdym kroku, a w dobie internetu w zasadzie na co dzień – hejt, pomówienia, zniesławienia – to chleb powszedni w cyberprzestrzeni. Dotknął on także Martynę – młodą, niczemu niewinną dziewczynę. W tym przypadku nastolatkę, jednak spotyka to również dorosłych, którzy również nie wiedzą, jak sobie z tym radzić. Trzeba ogromnej siły i odporności psychicznej aby walczyć z takim – dziadostwem – jak nazwał to po imieniu Rutkowski. W takiej sytuacji – nie chowajmy głowy w piasek, nie dajmy się zastraszyć, nie bójmy się! Walczmy z podobnymi zachowaniami. W przestrzeni wirtualnej dość szybko odpowiednie organy ścigania odnajdują sprawców przestępstwa, którym wydaje się, że są anonimowi. Nie są! A hejterzy i plotkarze nie pozostają bezkarni.