Sensacja w Orlen Arenie! Zenit Kazań przegrywa [FOTO]

Wczoraj późnym wieczorem Orlen Arena ożyła drugim meczem Klubowych Mistrzostw Świata. Tym razem było to starcie wewnątrz rosyjskie. Zenit Kazań, jeden z głównych faworytów tej imprezy zmierzył się z Fakiełem Nowy Urengoj. To było kapitalne spotkanie, a teoretycznie ci słabsi pokazali pazur i stawili potężny opór mocarnemu Zenitowi.

Gdy zrobiło się 13:7 dla Fakiełu zapewne wielu z oglądających ten mecz przecierało oczy ze zdziwienia. Ivan Iakovlev i Artur Udrys raz za razem punktowali Zenit. W końcu jednak rosyjski dream – team odpalił i doprowadzili do wyniku 13:14. Skuteczni byli m.in Matthiew Anderson i Maxim Mikhaylov, Fakieł z kolei nie mógł skończyć ataku. Przebudził się ponownie Udrys zdobywając 15 punkt, ale po chwili świetnie blokiem zagrał Anderson, a w jego ślady poszedł także Alexander Butko i było po piętnaście. Mogł też Zenit wyjść na prowadzenie w tym secie, ale amerykański atakujący został zablokowany.

Po ataku Denisa Bogdana było 19:18 i końcówka seta zapowiadała się znakomicie. 20:19 dla Fakiełu to skutek błędu serwisowego Mikhaylova. Zenit odpowiedział skutecznym atakiem Earvina Ngapetha, ale znów Fakieł był z przodu o jeden punkt. I tak to wyglądało, kiwka Udrysa dała tym teoretycznie słabszym kolejne prowadzenie, a kolejny jego atak wyprowadził drużynę na prowadzenie 23:21. Vladimir Alekno musiał poprosić o czas. Czy coś on zmienił? Nie, bowiem Zenit przegrał tego seta do 23. Zakończył go skutecznym atakiem Iakovlev, świetnie grający w tej partii.

Druga partia rozpoczęła się od remisu 1:1, ale klasę w bloku pokazał Egor Kliuka, notując kapitalny punkt tym elementem siatkarskiej gry. Dmitry Volvov atakiem z drugiej linii wyprowadził fakieł na prowadzenie 3:2, po chwili był jednak remis. Zenit nijak nie mógł narzucić swojego rytmu gry, ale w końcu wyszli na prowadzenie 4:3. Kolejny kapitalny blok to sprawka Andreya Ananeva, a w zasadzie dwa, bo czapy dostawali ci najwięksi w Zenicie. Jak np. Matthiew Anderson, zablokowany przez Udrysa. To sprawiło, że Zenit znów był pod kreską. Ale ruszyli i po ataku Ngapetha wyszli na prowadzenie 8:7. Nie na długo. Kliuka z Volkovem odzyskali prowadzenie dla swojej drużyny 11:9.

Iakovlev znów szalał na parkiecie, Fakieł ciągle prowadził. Atomowy atak Artema Volvicha z krótkiej i serwis Ngapetha znów zmienił wynik meczu, ale po chwili to Fakieł prowadził 17:15, a po autowym ataku Butki nawet 18:15. Drugiego seta można określić jednym słowem: kalejdoskop. No bo jak określić tego seta można inaczej? Zenit znów doszedł na remis po 18. I tak to trwało dalej, punkt za punkt. Ten sposób gry przełamała drużyna z Kazania i wyszła na prowadzenie 22:21. Jak Państwo sądzicie na długo? Słusznie, nie. 23:23 po dosłownie chwili i czekały kibiców ogromne emocje w końcówce w seta numer dwa. Grano na przewagi aż do momentu, gdy Earvin Ngapeth sprytnie zdobył 28 punkt dla swojej drużyny i Zenit wyrównał stan meczu na 1:1.

Początek trzeciego seta to obustronne błędy w zagrywce. Do czasu, gdy Dmitry Volkov zaserwował asa, a potem Zenit w ataku popełnił błąd. Było 5:3 dla Fakiełu, ale po chwili zrobiło się 6:6. Zapowiadał się kolejny, niezwykle wyrównany set. Volvich sprytnie zdobył ósmy punkt dla swojej drużyny, ale to Fakieł cały czas prowadził. Ngapeth wzmocnił serwis, którym sprawiał sporo problemów przyjmującym, Mikhaylov dołożył punkt z ataku i o czas musiał poprosić trener Fakiełu Camillo Placi. Pomogło o tyle, że Zenit przewagi swojej nie powiększył, cały czas wynosiła ona dwa punkty. W końcu trafił im się przestój i na tablicy wyników był znów remis, ale po chwili wykorzystując błędy w rozegraniu przeciwników, Zenit odskoczył na dwa punkty – 18:16 i 19:17. Mógł prowadzić więcej, ale Dmitry Volkov zagrał świetnie blokiem. Zapowiadała się znów ekscytująca końcówka, nikt nie chciał odpuścić co tylko świadczyło o tym, jak ważny był ten mecz dla obydwu drużyn. Artur Udrys zaatakował w antenkę i zrobiło się 23:20. Czas dla trenera Fakiełu niewiele pomógł, Zenit wygrał 25:21 i prowadził w meczu 2:1.

Czwarty set to kolejne remisy na początku tej partii. 1:1, 2:2, 3:3 i 4:4. W międzyczasie miała miejsce kapitalna wymiana, którą zakończył Alexander Butko genialnym blokiem. Egor Kliuka i Dmitry Volkov i Ivan Iakovlev odpowiednio atakiem i blokami wysunęli swoją drużynę na prowadzenie 7:4. Trener Zenitu Kazań musiał wziąć czas, bo perspektywa wygranej 3:1 bardzo się oddaliła. Anderson przerwał dobrą passę Fakiełu, Alexey Samoylenko dołożył blok, Mikhaylov także i momentalnie zrobiło się 7:7. Remis nie chciał się „odczepić” od drużyn, w końcu jednak Ananev posłał asa serwisowego a nieźle grający Ngapeth pomylił się w ataku i Fakieł wyszedł na prowadzenie 13:10. Piąty set wisiał w powietrzu. Iakovlev dołożył punkt blokiem i powiększył przewagę swojej drużyny.

Cztery punkty przy tak równo grających drużynach to był spory handicap. I tak to się utrzymywało przez dłuższy czas. Kapitalnie blokiem grali gracze z Urengoju, Zenit nijak nie mógł się przez niego przebić, więc zaczęli skutecznie grać i tym elementem siatkarskiego rzemiosła. Samoylenko i Anderson momentalnie odrobili prawie wszystkie straty i przewaga Fakiełu stopniała do zaledwie jednego punktu – 19:18, a po kolejnym świetnym ataku Ngapetha znów na tablicy wyników był remis. Kolejna szalona końcówka? Kolejny kalejdoskop? Kliuka z Udrysem wyprowadzili swoją drużynę na 21:19. Jakby tego było mało, za chwilę znów as serwisowy i prowadzenie 22:19. Mikhaylov pomylił się w zagrywce i było co raz bliżej piątego seta. Zakończył go atakiem Udrys i wygrana przez Fakieł 25:22 stała się faktem.

Piąty set to gra punkt za punkt. Znów remis, który dzisiejszego wieczoru wręcz prześladował zawodników z Rosji. 1:1, 2:2, 3:3 i 4:4. Udrys szalał w ataku, rozgrywał kapitalne zawody. Będzie musiała PGE SKra Bełchatów na niego jutro uważać. Błędy własne Zenitu Kazań dały dwa punkty przewagi rywalom – 7:5 a po chwili 8:6. Sensacja wisiała w powietrzu, w końcu to miał być łatwy mecz dla takiej drużyny jak Zenit, ale Fakieł postawił potężny opór. I za to należą im się brawa. Po zmianie stron przewaga cały czas się utrzymywała, Dmitry Volkov skutecznym atakiem wciąż dawał nadzieje swoim kolegom na wygraną. Niestety popełnił błąd w rozegraniu piłki i zrobiło się po 10. Dwie i pół godziny meczu i brak zdecydowanego kandydata do wygrania. Volkov i Mikhaylov zdobyli po punkcie i ciągle był remis. Fakieł po bloku Denisa Bogdana wyszedł na 13:11 i o czas poprosił Vladimir Alekno. Nic to nie dało, bowiem Ananev znakomicie zablokował rywala i piłka meczowa stała się faktem. A błąd w przyjęciu zagrywki ten mecz po prostu zakończył! Sensacja stała się faktem, Zenit poległ i stracił dwa punkty.

Zenit Kazań – Fakieł Nowy Urengoj 2:3 (23:25, 28:26, 25:21, 22:25, 11:15)

Zenit: Anderson, Wolvich, Ngapeth, Butko, Samoilenko, Michajłow, Verbov (libero).
Fakieł: Ananiev, Kolodinskiy, Udrys, Iakovlev, Volkov, Kliuka, E. Shoji (libero) oraz Kolenkovskii, Bogdan, Rukavishnikov.
Sędziowali: Ali Jaafar Ebrahim (Bahrajn) i Goran Gradinski (Serbia).

Łukasz Zieliński
Fot. DR.