– Wraz z wnioskiem o weryfikację musimy wnieść opłatę w wysokości kliku tysięcy złotych, aby w ogóle został rozpatrzony. Potem pochyli się nad nim kolegium sędziów, co tak naprawdę jest największym problemem – tłumaczy wiceprezes Gornika Franciszek Michór. – Trudno powiedzieć, że jest to całkowicie obiektywny arbitraż.
Informowaliśmy już naszych Czytelników o proteście, jaki Górnik Zabrze zamierzał złożyć w Związku Piłki Ręcznej w Polsce po zremisowanym meczu z Orlen Wisłą Płock. Chodziło o sytuację w ostatnich sekundach meczu, gdy Marko Tarabochia dopuścił się taktycznego faulu na rzucającym z połowy boiska do pustej bramki Marku Daćce.
Na filmowym materiale z meczu Górnik – Orlen Wisła widać, że w 59 minucie i 53 sekundzie Marek Daćko otrzymuje piłkę od Sebastiana Kickiego i rzuca ze środka boiska. Jest przy tym niezgodnie z przepisami atakowany przez Marko Tarabochię. Sędziowie odgwizdują przewinienie, ale już po oddaniu rzutu przez zabrzanina chociaż przed wpadnięciem piłki do pustej bramki.
– Piłka trafia do bramki w ostatniej mikrosekundzie meczu. W tumulcie tego widowiska nie słychać syreny, ale analiza zapisu meczu „sekunda po sekundzie” wskazuje wyraźnie upływający czas i miejsce przebywania piłki – czytamy w oficjalnym oświadczeniu klubu.
Władze zabrzańskiego klubu domagały się uznania prawidłowo zdobytej bramki i weryfikacji wyniku na 35:34 dla gospodarzy. Protest złożony został na ręce Henryka Szczepańskiego w niedzielę, 13 grudnia, a niespełna 24 godziny później zabrzanie wycofali się z niego.