„Więcej tlenu mniej benzenu”, „Przyjacielu trucicielu”, „Co z naszym zdrowiem, niech Orlen odpowie”, „Chcemy taniej benzyny, a nie darmowy benzen” czy „Chodźcie z nami mieszkańcami” – z takimi hasłami szli mieszkańcy Płocka i powiatu płockiego w proteście, który skierowany był przeciwko PKN Orlen.
Pomysł protestu pn. „Orlen – przestań truć” pojawił się kilka tygodni temu i natychmiast spotkał się z bardzo dużą akceptacją społeczeństwa. Na Facebooku organizatorzy manifestacji utworzyli wydarzenie pod taką samą nazwą. W dyskusję włączyli się nie tylko mieszkańcy Płocka ale całego powiatu. Temat podjęły media, nie tylko lokalne ale także ogólnopolskie.
Wszystko zaczęło się od smrodu i uciążliwości zdrowotnych, które miały miejsce 21 i 22 września – zdarzenie zbiegło się w czasie z prowadzonymi na terenie płockiego kombinatu remontami kilku instalacji. Podobne zdarzenie miało miejsce 6 października. Należy dodać, że dużo wcześniej mieszkańcy zwracali uwagę na dym, który wydobywa się z ogromnego komina królującego nad Płockiem – widać go z kilkudziesięciu kilometrów. A dym, którym osnuwane są drogi i ulice ciągnie się kilometrami.
Na pierwsze reakcje społeczeństwa na kłębiący się szary dym Orlen podczas debaty w 2015 roku, próbował „wmówić” ludziom, że to…para wodna, a płocczanie i mieszkańcy okolicznych gmin umierają na nowotwory częściej niż w całej Polsce, tylko dlatego, że…palą za dużo papierosów. Według społeczeństwa „prawdy” Spółki były nie do przyjęcia. Najpierw wyśmiewano tezy firmy, potem ludzie czuli się oszukiwani. Po ostatnich wydarzeniach z września 2016 roku mieszkańcy nabrali pewności, że są nagminne oszukiwani i skutecznie podtruwani (statystyki medyczne są argumentem, z którym ciężko się nie zgodzić). Na nic zdały się tłumaczenia Orlenu, które od 22 września nabrały jakby na mocy. Najpierw płocczan przepraszano za przekroczenie stężenia benzenu w powietrzu. Potem tłumaczono na konferencji w ratuszu, która odbyła się po posiedzeniu Miejskiego Sztabu Zarządzania Kryzysowego, że to nie kombinat, a być może inny zakład. Nie można pominąć też faktu, że wśród wielu mieszkańców Płocka przeprowadzono ankietę w formie rozmowy, którą przeprowadzali ankieterzy TNS. A dotyczyła działań PKN Orlen w naszym terenie. Ankieterzy zadawali pytania np. Co Orlen mógłby poprawić w swoich działaniach? Co Spółka robi źle, a co dobrze?
Na dzień przed zapowiadanym protestem zwołano w siedzibie Spółki spotkanie z dziennikarzami, na którym zapewniano, że – „Płock należy do zielonych punktów na mapie kraju, które posiadają dobrą jakość powietrza.(…) Firma działa także w obrębie licznych regulacji prawnych dotyczących praktycznie wszystkich sfer funkcjonowania i jego działalność jest w pełni bezpieczna. W pełni także respektuje i uznaje prawo każdego mieszkańca do formułowania poglądów dotyczących stanu ochrony środowiska”. W dzień protestu, media zostały poinformowane przez biuro prasowe Spółki, że – „PKN Orlen chce spotykać się z mieszkańcami na osiedlach i w gminach i rozmawiać na tematy związane z ochroną środowiska i zdrowia. Niestety wszystkie te zabiegi nie przyniosły skutku.
We wtorek, 25 października, ponad 1000 osób wyszło na ulicę [ informacja potwierdzona przez płocką policję – przyp. red.]. Protest rozpoczął się na Starym Rynku. Wiele osób przyszło na manifestację w maskach przeciwgazowych. Wielu założyło maseczki ochronne. Nad tłumem dominowały czarne flagi z trupimi czaszkami, a także setki transparentów. Przed wyjściem ze Starego Rynku organizatorzy protestu: Agata Liberacka, Marcin Gerwatowski oraz Piotr Kosa Kosek, odczytali pytania, które społeczeństwo skierowało do władz Orlenu. – Boimy się o własne zdrowie, o zdrowie naszych dzieci. Jako mieszkańcy postanowiliśmy wyjść na ulice i pokazać, że jesteśmy i chcemy być traktowani jako partnerzy dla tego wielkiego zakładu, który jest naszym sąsiadem. Oczekujemy, że będzie zdrowiej. Mamy statystyki, które straszą nas, że umieralność w Płocku jest jedną z najwyższych w kraju. Nie chcemy walczyć. Dążymy do dialogu, bo na razie go nie ma – tłumaczył dziennikarzom Marcin Gerwatowski.
Następnie marsz prowadzony samochodem, na którym stała atrapa ogromnego komina, ruszył ulicami miasta, aby zakończyć przy Orlen Arenie. Podczas protestu ludzie wykrzykiwali – „Więcej tlenu, mniej benzenu” czy „Chodźcie z nami mieszkańcami”. Przechodniom wręczano ulotki z napisem „Orlen”, który osnuty był czarnymi kłębami dymu. Wielu mieszkańców dołączało do protestujących. Ot tak – wprost z ulicy. Wśród protestujących było wiele rodzin z małymi dziećmi, osoby starsze, a także zupełnie młode.
– Dobrze, że w końcu ktoś zorganizował taki protest. Idę, bo martwię się o moje dziecko – mówiła nam młoda kobieta. – Nie fundują nam nic oprócz raka – grzmiał z kolei starszy pan. – Jestem ciekaw gdzie reszta mieszkańców? Tchórze pochowali się w domach i patrzą zza firan, że ktoś walczy w ich imieniu – oburzał się nasz kolejny rozmówca. – Mnie nie dziwi, że nie ma tu więcej ludzi – bo albo pracują w Orlenie – albo ktoś z rodziny tam pracuje. Boją się, że ich zwolnią – stwierdzał mężczyzna w średnim wieku. – Jak to nie pomoże, zablokujemy drogi i tory. Po kieszeni jak dostaną, to zrozumieją! – wykrzykiwał młody chłopak. – Jestem dumny z tych młodych ludzi, którzy wzięli sprawy w swoje ręce i przejęli pałeczkę. Gdybym był młodszy robiłbym to samo na ich miejscu. Pogratulowałem panu Gerwatowskiemu – mówił nam znany płocki społecznik, obecny na proteście.
Warto dodać, że mieszkańcy, którzy wzięli udział w proteście dziękowali organizatorom i osobom zaangażowanym w protest, za to że w końcu ktoś dał im możliwość, aby głośno powiedzieć rodzimej firmie rafineryjno – petrochemicznej – Mamy dość! – Skoro tyle nas tu jest, to znaczy, że ludzie nie wierzą Orlenowi. Dzisiejszy marsz dał mi siłę do dalszego działania – stwierdziła młoda kobieta.
Fot. Lena Rowicka