Protest strażaków w gminie Bielsk nabiera rozpędu. Wójt odniósł się do sprawy: Nikt nie pozbawił tego człowieka pracy

– W Zągotach, Ciachcinie czy w Goślicach, podobnie jak w Bielsku, strażacy-ochotnicy również wyjeżdżają do akcji ratowniczych i nie mają tam etatowych pracowników – kierowców ani konserwatorów sprzętu. W takim razie jak bardzo organizacyjnie sprawni muszą być ci strażacy z innych jednostek, skoro z wyjazdami nie mają żadnego problemu? – zastanawia się Józef Jerzy Rozkosz, wójt gminy Bielsk.

Cofnijmy się jednak do wydarzeń sprzed dwóch dni, kiedy w oknach remizy strażackiej Ochotniczej Straży Pożarnej z Bielska zawisła płachta z napisem „akcja protestacyjna”. Zobaczyli ją wszyscy, którym wyświetlił się w mediach społecznościowych post OSP Bielsk. U góry, zapewne dla jak najszybszego zwrócenia uwagi, ktoś dołożył mnóstwo wykrzykników. Jakby tego było mało, dodał jeszcze dopisek „ważne”.

Wiadomość zaczynała się tymi słowami: „W związku z likwidacją etatu kierowcy konserwatora w OSP Bielsk przez Wójta Gminy Bielsk Józefa Jerzego Rozkosza – OSP Bielsk rozpoczęła akcję protestacyjną. Zachęcamy do zapoznania się z poniższym pismem wszystkich tych którym zależy na naszym bezpieczeństwie”.

Pod spodem był skan pisma zaadresowanego do wójta gminy Bielsk.

Akcja szybko zyskała popularność, a komentujący na adresacie pisma nie zostawili suchej nitki, uderzając głównie w czułą struną społeczną „bezpieczeństwo”. Druhowie przekonywali, że działania wójta (o tym za chwilę) oznaczają dla nich „brak możliwości podejmowania działań ratowniczo-gaśniczych” w godz. 7-15. Owszem, posiadają w swoich szeregach kilku druhów z uprawnieniami do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych, ale praca zawodowa może im ograniczyć dyspozycyjność. Posiłkowali się przy tym statystykami – w tym czasie przyszło im wielokrotnie interweniować czy to z powodu pożaru, czy innego zdarzenia, w tym w wyniku nagłego zatrzymania krążenia.

Stanowisko strażaków poznaliśmy dzięki udostępnionemu dokumentowi, dopytaliśmy zatem Jerzego Józefa Rozkosza o jego stanowisko. Wójt przede wszystkim podkreślił, że nikt nie został zwolniony, warunki pracy pozostają w zasadzie bez zmian, a mimo wszystko afera kwitnie. Rodzi się zatem pytanie, o co w tym wszystkim chodzi…

Od tego się zaczęło… 

– W momencie, kiedy otrzymaliśmy samochód z możliwością przewozu osób niepełnosprawnych, jako urząd gminy staraliśmy się zmniejszyć koszty ponoszone w związku z dowozem dzieci niepełnosprawnych do szkół. W skali roku dowożenie dwojga dzieci kosztowało gminę 170 tys. zł. Zajmowała się tym prywatna firma – mówi Dziennikowi Płockiemu wójt gminy Bielsk. – Na terenie gminy mieliśmy dwóch kierowców zatrudnionych w urzędzie gminy. Jeden zajmował się dowozem w sposób stały, natomiast drugi kierowca był oddelegowany do Ochotniczej Straży Pożarnej w Bielsku. Pełnił tam obowiązki kierowcy i konserwatora sprzętu – tłumaczy.

Często kierowca z OSP zastępował kierowcę urzędu gminy podczas absencji w pracy. – Godził te obowiązki bez problemu, czyli w straży i w gminie, i w niczym to nie przeszkadzało – dodaje Rozkosz. – Nigdy moim zamiarem nie była likwidacja etatu ani w straży, ani w gminie, bo zależy mi na tym, aby ludzie mieli pracę.

Konserwator – kierowca i odwrotnie…

– Jeśli chodzi o kierowców w OSP Bielsk. Ta osoba, która była konserwatorem sprzętu OSP, jednocześnie pełniła obowiązki kierowcy w straży. Wykonywała polecenia prezesa czy komendanta. Wszystko zależało od sytuacji. Jeśli trzeba było, to wyjeżdżał do akcji lub po prostu pracował na miejscu – wyjaśnia wójt.  – Oprócz tego pana jest jeszcze sześciu strażaków posiadających uprawnienia, którzy w każdej chwili mogą wyjechać do akcji jednym z trzech samochodów strażackich. Nie zamierzałem i nie zamierzam likwidować etatu i pozbawiać człowieka pracy i dochodu – powtarza Jerzy Józef Rozkosz.

Od momentu, kiedy gmina zyskała samochód do przewozu osób niepełnosprawnych, chce go wykorzystać. Jednocześnie miesięczny koszt korzystania z usług prywatnego przewoźnika, który trzeba pokryć, to prawie 17 tys. zł. – Nie płacilibyśmy prywatnemu przewoźnikowi, tylko zajęli się tym we własnym zakresie. Moim zdaniem jest to rozwiązanie bardzo logiczne – stwierdza wójt. Dopowiada, że przecież strażak w potrzebie powinien udzielać pomocy. – Przecież chodzi o to, aby ten kierowca dowoził dzieci niepełnosprawne. Naprawdę podejmowaniu decyzji o zmianie zakresu obowiązków kierowcy nie towarzyszyła jakakolwiek złośliwość z mojej strony.

Inni też działają….

A co wójt Rozkosz na zarzut z pisma o akcji protestacyjnej, że strażacy nie mają nikogo do wyjazdów w godz. 7 – 15? – Trudno mi się do tego odnieść. Nie wiem czy wszyscy pracują zawodowo, dlatego na to pytanie nie odpowiem – przyznaje włodarz Bielska. – Ale mógłbym zadać podobne pytanie w stosunku do innych jednostek OSP. W Zągotach, Ciachcinie czy w Goślicach, podobnie jak w Bielsku, strażacy-ochotnicy również wyjeżdżają do akcji ratowniczych i nie mają tam etatowych pracowników – kierowców ani konserwatorów sprzętu. W takim razie jak bardzo organizacyjnie sprawni muszą być ci strażacy z innych jednostek, skoro z wyjazdami nie mają żadnego problemu? – zastanawia się nasz rozmówca.

Dlaczego, zdaniem wójta, cała ta akcja została zorganizowana? – Nie wiem – odpowiada natychmiast. – Wydaje mi się, że tu tylko i wyłącznie chodzi o to, że byłby jakiś obowiązek w granicach półtorej godziny rano i gdzieś tak w okolicach godz. 14, kiedy trzeba by było jechać po dzieci. Nie dopatruję się tu innych działań – stwierdza. – Ten pan nadal będzie mógł pracować na rzecz straży, przez 4, 5 czy 6 godzin, ponieważ wtedy absolutnie nie będzie potrzebny w urzędzie gminy.

Nikt bez pracy nie zostanie…

Wyjaśniając w kilku prostych zdaniach… Kierowca urzędu gminy będzie jedynie potrzebny do zawiezienia dzieci i ich odebrania, a pozostały czas poświęci na pracę w OSP Bielsk. – Nikt nie pozbawił tego człowieka pracy – jeszcze raz podkreśla wójt. – Będzie pełnił obowiązki konserwatora. Nie wiemy, jakie obowiązki będzie mu zlecał prezes czy komendant. Może otrzymać polecenie, że jedzie do pożaru. My absolutnie nie wnikamy w jego zadania w OSP. W życiu zawodowym człowieka w zasadzie nie zmienia się nic.

W takim razie zapytaliśmy, czy może chodzi o zmniejszenie zarobków… – Absolutnie nic się nie zmienia. Ten uszczegółowiony zakres obowiązków, jeśli zostanie przez niego przyjęty, nie ma wpływu na wysokość jego dotychczasowego uposażenia. Nie chcemy niczego zmniejszać. Jego miejsce pracy będzie tu, w miejscu zamieszkania – zapewnia wójt Bielska.

Do dyspozycji OSP Bielsk…

Strażacy napisali, że decyzja godzi w szeroko rozumiane bezpieczeństwo. – Prawdopodobnie chodzi o to, że w tym czasie, kiedy kierowca pojedzie z Bielska do Płocka, może dojść do jakiegoś zdarzenia wymagającego interwencji OSP – kontynuuje wójt i przedstawia swój punkt widzenia: – Absolutnie nowy zakres obowiązków tego pana nie będzie miał wpływu na bezpieczeństwo. Co więcej, ten pan doskonale o tym wie, bo było to powiedziane. Jeżeli przed jego wyjazdem z dziećmi zdarzyłoby się cokolwiek złego, a on będzie chciał wziąć udział w tej akcji, w takiej sytuacji zastąpi go inny kierowca. Ma zapewnione zastępstwo – to już zostało wpisane w zakres jego obowiązków i kto będzie go zastępował.

Przekaz całego protestu jest taki, że doszło do likwidacji etatu, wójt nie chce współpracować ze strażakami i utrudnia im prace. Co Rozkosz na te zarzuty?: – Gdybym nie chciał współpracować albo im utrudniał pracę, jako Ochotniczej Straży Pożarnej, to nie zabiegałbym o pozyskanie środków i wyposażenie tej jednostki w nowy sprzęt – zaznacza.

Józef Jerzy Rozkosz przytacza nam treść pisma, które skierowane jest do prezesa OSP Bielsk: „W odpowiedzi na pismo z dn. 16. 12. 2024 oraz 07.01.2025 r informujemy, że w dniu 31 grudnia 2024 pan M. otrzymał wypowiedzenie zmieniające warunki i umowy o pracę określając szczegółowy zakres obowiązków, który będzie obowiązywał od 1 kwietnia 2025 r. w/w zakres określa szczegółowe zasady pracy przy dowożeniu i odwożeniu uczniów niepełnosprawnych z domu do szkoły i ze szkoły do domu samochodem służbowym przystosowanym do potrzeb osób niepełnosprawnych. Pozostały czas pracy pan M. będzie do dyspozycji OSP Bielsk”.

Wójtowi na pewno nikt nie może zarzucić, że nie dbał i nie dba o jednostki OSP z terenu gminy Bielsk. Tym bardziej, że sam należał do tej formacji i doskonale zna potrzeby strażaków. Starał się ich wspomagać od momentu objęcia stanowiska. – Starałem się, aby każda jednostka była bardzo dobrze wyposażona. Na terenie gminy jest dziewięć jednostek OSP. I każda z tych jednostek ma tyle sprzętu, aby uczestniczyć w każdej akcji ratunkowej – zauważa Rozkosz. Dodaje przy tym, że zdaje sobie sprawę, że tych potrzeb jeszcze jest bardzo dużo, bo np. nie każda jednostka ma odpowiedni samochód, aby go wykorzystać do akcji ratowniczych.

Ale to już zupełnie inny temat….

Fot. OSP. Bielsk. (Facebook)