– Tarcza antykryzysowa to żadna tarcza, raczej durszlak albo sito, przez które to wsparcie przecieknie – w środę komentował prezydent Płocka działania podejmowane w związku z konsekwencjami koronawirusa. Skupił się na odrzuconych w Sejmie senackich poprawkach do ustawy, zajęciu się kwestią zmian w kodeksie wyborczym zamiast na realnym wsparciu dla przedsiębiorców.
Pomimo, że pierwszy dzień kwietnia zwykle sprzyjał psikusom, to już wszyscy wiemy, że nasze życie diametralnie się zmieniło na wielu płaszczyznach i zamiast robić sobie żarty (chociaż i te są potrzebne, jako pewna namiastka normalności), skupiamy się na innych sprawach. Śmiech to zdrowie, tak często powtarzano, ale jak tu się śmiać, kiedy czytamy napływające zewsząd informacje i prognozy. Z wirusem – a przyjdzie taki czas, musimy w to mocno wierzyć – środowisko medyczne sobie poradzi, pełno w nim ludzi, którzy stanęli do tej trudnej walki, pomagając tym, którym zostaje dostosować się do nowych zasad współżycia społecznego, do kwarantanny, dystansu na chodniku, ograniczeniach w liczebności klientów w sklepie czy do noszenia maseczek. Są to pewne czasowe niedogodności, dopiero przyjdzie nam się zmierzyć z innymi konsekwencjami obecnej sytuacji.
Prezydent Płocka pozostaje aktywny w mediach społecznościowych, odpowiadając na pytania mieszkańców i odnosząc się do aktualnych wydarzeń. Nawet jeśli mamy 1 kwietnia, słowa włodarza naszego miasta dotyczące tego, co dzieje się w polskim Sejmie, do braku odpowiedniego wsparcia dla przedsiębiorców i służby zdrowia, mogą brzmieć bardzo gorzko.
– Senat przygotowuje poprawki do sejmowej uchwały, a Sejm odrzuca te poprawki, które mają na celu realną pomoc przedsiębiorcom. A przecież niedawno słyszeliśmy z ust niesławnego prezesa NBP, że jako państwo jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, wręcz śpimy na pieniądzach. A tymczasem to, na co mogą realnie liczyć przedsiębiorcy, to mikropożyczki, drobne, nieduże pieniądze dla tych, którzy są samozatrudnieni, są na umowach śmieciowych. Oczywiście one są też ważne, potrzebne, ale one pozwolą na przeżycie miesiąca, nie pozwolą realnie przedsiębiorcom na utrzymanie miejsc pracy. I to jest największy problem – podkreślał Andrzej Nowakowski w trakcie wideoczatu. – Kwestia walki z koronawirusem rozgrywa się w naszych szpitalach, tam potrzebna jest realna pomoc i wsparcie. Nie ma zgody władzy, która dziś rządzi Polską, a właściwie jednego człowieka, na powszechny dostęp do testów dla medyków, pielęgniarek, aby mogli czuć się bezpiecznie. Te wszystkie godziny pracy w Senacie zostały wyrzucone po prostu do kosza.
Wspomniał także o zasiłkach dla rodziców mających kilkuletnie dzieci, które z powodu zamkniętych przedszkoli i szkół pozostają w domach (proponowano, aby pomoc była dla rodziców mających dzieci do 12 roku życia) – Tymczasem magiczną granicą wieku dla dziecka okazuje się 8 lat. Rządzący Polską tak lekką ręką rezygnują z tych ważnych, dobrych, moim zdaniem, pomysłów wypracowanych przez Senat. A co robią zamiast przygotować pakiet, który pozwoli polskiej gospodarce, by rzeczywiście to bolesne hamowanie, ten kryzys, który nas dotknie, był jak najłagodniejszy dla mieszkańców Polski, dla pracowników? Oni przygotowują kolejną nowelizację kodeksu wyborczego. To kuriozalne, chore, nienormalne. Jeśli kryzys uderzy w przedsiębiorców, to pracownicy stracą pracę i za moment może się to okazać groźniejsze niż epidemia. Koronawirusa przejdą, a ludzie nie będą mieli, co włożyć do garnka. To jest potężny problem. Opozycja mówiła jednym głosem, by ta pomoc nie była namiastką pomocy, tylko realną pomocą. Zamiast tego pojawiła się w Sejmie propozycja – prezydent nawiązał tu do niedawnej propozycji głosowania korespondencyjnego przez osoby powyżej 60 roku życia, przebywające w izolacji lub w kwarantannie, a także do próby całkowitej likwidacji tej formy przez PiS pod koniec grudnia 2017 r. – Co uzasadniano tym, że mogłoby dojść do oszustwa. A dziś do tego wracamy, bo muszą odbyć się wybory. Tylko dlatego. Dla mnie to totalnie niezrozumiałe. Nie ma mojej zgody na tego rodzaju sytuację. Rozumiem, że ktoś za wszelką cenę chciałby wygrać wybory, to normalny mechanizm demokracji, ale normalnej demokracji. A dziś z niczym takim nie mamy do czynienia. Nie ma normalnej kampanii wyborczej. Próbujemy natomiast mobilizować się, wspierać, solidarnie walczyć z koronawirusem. I co? Ktoś serwuje nam w tym momencie zmianę w kodeksie wyborczym, bo muszą odbyć się wybory. A przedsiębiorcy dostaną ochłap.
Jednocześnie dziękował za międzyludzką solidarność, wsparcie w tej sytuacji, za szycie maseczek, wykonywanie pracy, dzięki której można np. zrobić zakupy, odbierane są śmieci sprzed domów. – Natomiast z Wiejskiej są bezsensowne pomysły związane z wyborami zamiast jednej odważnej, mądrej decyzji – o przełożeniu wyborów. Pomimo, że jest 1 kwietnia, prima aprilis, ciężko silić się nawet na jakieś żarty. Polska nie jest żartem, miejscem, gdzie można sobie życiem, zdrowiem Polaków żartować i żonglować, bawić się we władzę lub próbować za wszelką cenę tę władzę utrzymać.
Dodał również, że kryzys, który nastąpi, dotknie samorządów i każdego z nas. Przyznał, że założeń z uchwały budżetowej miasta na 2020 r. nie będzie można w takiej postaci zrealizować, pewne inwestycje zostaną przesunięte w czasie. Które konkretnie? Wkrótce się tego dowiemy. Dał przykład ul. Maneżowej. Z powodu koronawirusa stanęła praca w wytwórni, nie można wyłożyć ostatniej warstwy asfaltu. Wykonawca musi czekać na wznowienie prac w tej wytwórni lub będzie szukał innej.
Fot. UMP