Prezydent Andrzej Duda w Płocku: Ludzie powiedzieli nie! Bo uznali, że władza depcze ich godność [FOTO]

Jeżeli ktoś spodziewał się tłumów płocczan podczas wizyty głowy państwa w Płocku, to bardzo się pomylił. Chociaż wydarzenie było nagłaśniane w mediach, wiele osób nie ukrywało zdziwienia, że akurat w naszym mieście gości prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Andrzej Duda, który uczestniczył w obchodach 40. rocznicy protestów robotniczych w czerwcu 1976 roku.

Chociaż prezydent miał przyjechać o godzinie 11, już kilka minut po godz. 10 przy płockiej Stanisławówce była pełna gotowość na przyjęcie głowy państwa. Poczty sztandarowe w pełnym rynsztunku, zaproszeni goście, kompania reprezentacyjna Wojska Polskiego oraz mnóstwo dziennikarzy, fotoreporterów oraz kamerzystów z mediów lokalnych i ogólnopolskich, oczekiwali na Andrzeja Dudę.

Prezydent przyjechał limuzyną kilkanaście minut po godzinie 11. Przywitał się z gośćmi specjalnymi i ramię w ramię stanął z Piotrem Dudą, przewodniczącym NSZZ „Solidarność”. Potem odegrany i odśpiewany został hymn państwowy. Następnie Andrzej Duda złożył kwiaty przy Pomniku Ofiar Protestów Robotniczych i błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Po złożeniu biało-czerwonych wiązanek przez inne delegacje, uformowano szyk do przemarszu przez miasto. Najpierw szła orkiestra dęta, następnie kompania honorowa Wojska Polskiego, po nich poczty sztandarowe, fotoreporterzy, a za nimi znowu tuż koło siebie prezydent Polski wraz z krajowym przewodniczącym „Solidarności”.

Przy kościele św. Stanisława Kostki, Andrzeja Dudę brawami przywitała niewielka grupka płocczan. Następnie uformowany szyk ruszył ulicą Jachowicza. Przemarsz nawet nie wzbudzał ciekawości przechodniów. Nie było na drodze przemarszu tłumów wręcz odwrotnie – ulica Jachowicza była pusta.

Przy teatrze czekało na prezydenta niezbyt miłe przywitanie płockiego KOD-u. Kiedy pochód z Andrzejem Dudą zbliżył się do grupy, z głośników zaczęły płynąć słowa – Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem…Wszyscy w grupie pokazali prezydentowi Polski czerwone kartki. Jednak w grupie idącej od Stanisławówki też grane były utwory w wykonaniu Jana Pietrzaka, kiedy przechodzili koło KOD – owców, muzykę, co było bardzo wyraźnie słychać, ktoś podgłośnił na tyle aby zagłuszyć utwór Chłopców z Placu Broni. Z grupy maszerujących kilka osób pokazywało członkom KOD „gest Kozakiewicza” czy tzw. „faki”. Były też agresywne okrzyki, których niestety nie możemy zacytować, ponieważ muzyka była tak głośna, że zagłuszyła również ludzi krzyczących w stronę grupy protestujących.

Dalej już nie było „zakłóceń” wizyty prezydenta. Kiedy w końcu wszyscy dotarli na Stary Rynek, tam czekała na wszystkich ponowna kontrola Biura Ochrony Rządu, co wytworzyło atmosferę zamieszania. Na płockiej starówce też nie było tłumów. Było może kilkaset osób (tylko kilka przygotowanych ławek, było zajętych), które przyszły bardziej z ciekawości i chęci udziału w mszy świętej, a nie ze względu na obecność prezydenta Polski.

Warto wspomnieć, że wyjątkowo strzeżona jest głowa państwa polskiego. BOR – owcy i żołnierze byli wręcz wszędzie. Począwszy od ratuszowej wieży, a skończywszy na oknach w kamienicach przy Starym Rynku. Andrzejowi Dudzie podczas wizyty w Płocku towarzyszyli przedstawiciele płockich struktur Prawa i Sprawiedliwości, płoccy „Solidarnościowcy”, wspomniany wcześniej Piotr Duda, parlamentarzyści PiS z naszego okręgu, minister ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski oraz podsekretarz stanu Wojciech Kolarski.

Scena przed płockim ratuszem zamieniła się na kilka godzin w ołtarz. A uroczystą mszę polową poprzedziły przemówienia. Pierwszy zabrał głos Jerzy Obrębski, przewodniczący płockiej „Solidarności”. Następnie Piotr Duda, a po nim na scenie stanął prezydent Polski, który zwracał się do bohaterów czerwca sprzed 40 lat. – Bohaterowie Płocka, Radomia i Ursusa oraz wielu innych miejsc, w których robotnicy twardo powiedzieli nie! (…) Dlaczego ludzie tak zdecydowanie powiedzieli nie? Powiedzieli nie, bo uznali, że władza depcze ich godność. Robotnicy stanęli wobec swojej godności. Na czym polega ta godność? Dla zwykłego człowieka na dwóch elementach: na godziwe warunki życia oraz na pracy – tłumaczył w swoim przemówieniu prezydent. Wspomniał też dlaczego robotnicy wtedy się zbuntowali – były to ogromne podwyżki cen żywności, a także…  – Roztaczająca się propaganda sukcesu, która opowiadała im o Państwie, w którym tak naprawdę nie żyli – podkreślał. – Ludzie powiedzieli nie! Stanęli, wyszli na ulice, strajkowali, znów spadły na nich milicyjne pałki, prześladowania, procesy, wiezienie ale się nie przestraszyli – mówił do zgromadzonych. – To był kolejny etap przebudzenia Polaków – dodawał.

– To były kolejne kroki ku wolnej Polsce. Ona została zdobyta nie bronią, ona została zdobyta twardą postawą, pokojowym protestem, obroną podstawowych praw obywatelskich – mówił Andrzej Duda. Prezydent przypomniał, że wydarzenia Czerwca 1976 roku był zalążkiem sojuszu robotników i inteligencji w sprzeciwie wobec rzeczywistości PRL i początkiem działalności Komitetu Obrony Robotników. – Dziękuję wszystkim tym, którzy się wtedy poświęcili. Każdy ten krok był jednakowo ważny, o każdym musimy pamiętać. Bo to właśnie te protesty spowodowały, że powstały związki zawodowe, że powstała “Solidarność”. Powstała ona, by stanąć w obronie robotników, ich podstawowych praw, praw pracowniczych – podkreślał. Dziękował również NSZZ “Solidarność” za to, że… – cały czas stoi na straży tych samych wartości: uczciwości pracy, uczciwości relacji między państwem a obywatelami, pracodawcą i pracownikiem oraz godnych i bezpiecznych warunków pracy – mówił ze sceny.

Warto dodać, że w niedzielę, 19 czerwca panował ogromny upał i chyba każdy uczestnik obchodów poczuł to na własnej skórze. Woda donoszona zgrzewkami, znikała wręcz błyskawicznie. Wzruszającym momentem był widok, kiedy jeden z żołnierzy zaczął krokiem defiladowym podchodzić po butelki wody, aby podać kolegom, którzy w tym skwarze stali na baczność, ubrani w mundury z bronią na ramieniu. Na szczęście przemówienia nie trwały długo. Za to biskup płocki Piotr Libera wygłosił kazanie, w którym było wiele mocnych słów, a także nie było krótkie. Ludzie wspierali się o siebie, co niektórzy odchodzili, szukając cienia lub chociażby parasolki. Pot z uczestników mszy lał się strumieniami.

Większość ludzi, którzy zgromadzeni byli na Rynku Starego miasta odchodziło od barierek, bo msza się bardzo przedłużała. Po głównej części prezydent doszedł do mieszkańców, z wieloma się przywitał. Następnie został zaproszony przez organizatorów uroczystości czyli płocką “Solidarność” na uroczysty obiad. Niedzielne uroczystości związane z 40. rocznicą protestu robotniczego w Płocku, w czerwcu ’76 były ostatnie z zaplanowanych całej serii wydarzeń, które odbywały się w naszym mieście od minionego piątku.

 

 

Fot. DR i Lena Rowicka