Powrót do gry!

Stało się i już się nie odstanie. Przez jakiś czas nie będzie zapewne także gdybania. No przynajmniej z płockiej strony, bo smutny Waldemar Fornalik na konferencji prasowej sobie na to pozwolił. Fakty są takie, że Wisła Płock po prawie trzech miesiącach wreszcie zainkasowała komplet punktów. Czy zanosiło się na to od dłuższego czasu? Można polemizować (zapraszam). Czy w końcu musiało się udać? Również niekoniecznie, nie takie cuda potrafią dziać się w piłce. Czy teraz będzie już lepiej? Właściwie to… nie wiadomo, choć są przesłanki, że tak.

Wiadomo za to na pewno, że w sobotę w pokonanym boju Nafciarze zostawili Ruch Chorzów, który osiadł na dnie tabeli. Od 48. minuty to jednak Niebiescy prowadzili na boisku rywala 3-2. Mimo to dali gospodarzem się przegonić. Pomocną dłoń do płocczan wyciągnął Marcin Kowalczyk do spółki z Liborem Hrdlicką, a Piotr Wlazło pewnie wykorzystał jedenastkę. To był zresztą przełomowy moment tego widowiska, bo niewiele później Wlazło zdobył BRAMKĘ na wagę zwycięstwa, która momentalnie zalała Internet, jako potencjalna bramka kolejki, rundy, sezonu czy tam roku. Nieważne.

Warto jednak zauważyć, że to… nie pierwsze takie uderzenie w wykonaniu pomocnika występującego z numerem 18. 27-letni pomocnik próbował tego już w majowym spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz (od 4:35), ale wtedy nie wlazło. Wlazło za to 27 sierpnia w spotkaniu mazowieckiej IV ligi północnej z Mławianką Mława (od 0:32):

Wlazło też 10 grudnia. Trening czyni mistrza. Tym mistrzem na pewno może czuć się właśnie Wlazło. Pierwsze trzy bramki w ekstraklasie: pewne wykorzystanie błędu przeciwnika, karny (to zawsze duża odpowiedzialność), w końcu ten niesamowity lob. I to wszystko jednego wieczoru. Już w Gdańsku grając na „10” Piotrek pokazał się z dobrej strony. Sezon zaczynał jednak na ławce rezerwowych, następnie nie łapał się do meczowej 18 (!) i przez czwartoligowe rezerwy wrócił na ławkę, a z czasem wskoczył do wyjściowej jedenastki. Teraz zagrał koncert z Ruchem. Przez IV ligę do meczu życia w ekstraklasie, dla niego to nie problem. A za nim mogą pójść inni, ale o tym za chwilę.

Czwartego gola w tym spotkaniu dołożył Arkadiusz Reca, który nieźle wyglądał już w potyczkach z Piastem Gliwice i Legią Warszawa. Runda się kończy, a forma rośnie. Niech tylko poczeka na wiosnę. Co ciekawe swoją drugą bramkę w ekstraklasie Arek zdobył przeciwko drużynie z Górnego Śląska i drugi raz skierował piłkę do siatki po strzale głową. W I lidze ani razu nie trafił w ten sposób. Przy tej bramce wyborną asystą popisał się wracający do składu po kontuzji Giorgi Merebaszwili z kontraktem do 30 czerwca 2017 roku. Nie zwlekałbym z jego przedłużeniem ani dnia dłużej, a z czasem chętnie zobaczyłbym Gruzina jako rozgrywającego. Z plusów to by było raczej na tyle.

CZYTAJ DALEJ

Fot. Z perspektywy kominów