Trasa 22 etapu wyprawy „Każdy ma swój Mount Everest” wiodąca z Tarvisio Udine do Feistritz i. Ros liczyła 48 kilometrów. Januszowi Radgowskiemu mocno dały się we znaki długie podjazdy, których nie brakowało na alpejskich drogach.
Na 22 etapie Nasz maratończyk definitywnie pożegnał się z Włochami, wjeżdżając na terytorium Austrii. – Ze względu na ludzi, których jakich tu poznałem, żal mi było opuszczać Włochy – mówił Janusz. – Mój maraton jednak jeszcze trwa i trzeba gnać dalej.
Początkowo pogoda dopisywała, później jednak zaczął siąpić deszcz. Janusz przyjął to ze stoickim spokojem, zrzucając wszystko na alpejską aurę.
Na trasie 22 etapu znalazły się przejazdy kolejowe, po drodze było też sporo tartaków. Była radość z pięknych widoków, ale i niesamowity wysiłek przy pokonywaniu kolejnych, czasami długich podjazdów, doprowadzających wręcz do łez. Siły dodało Januszowi spotkanie z przedstawicielami miejscowej Polonii, a nade wszystko asysta Ernsta i Karla.