W trzecim meczu 13. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Płock mierzyła się na własnym boisku z niewygrywającym w tym sezonie na wyjazdach Górnikiem Łęczna. Dzisiaj ta sytuacja uległa jednak zmianie, ponieważ pomocną dłoń do łęcznian wyciągnął beniaminek z Płocka.
Pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do rozochoconych Nafciarzy, którzy w tym czasie stworzyli sobie trzy dogodne sytuacje i przynajmniej jednego gola powinni byli zdobyć. Najlepsze okazje zmarnowali jednak przegrywający sam na sam z Sergiuszem Prusakiem Jose Kante oraz pudłujący z sześciu metrów na pustą bramkę (!) Giorgi Merebaszwili, który wcześniej minął zarówno Prusaka jak i obrońcę łęcznian Aleksandra Komora. Czyżby było to pudło sezonu? Kolejną szansę zmarnował z kolei Dominik Furman, który nieznacznie pomylił się z rzutu wolnego. Goście początkowo nie potrafili zagrozić Sewerynowi Kiełpinowi, a właściwie to przez całą połowę nie stworzyli sobie żadnej 100% sytuacji, choć z minuty na minutę grali odważniej. Co prawda szukali głównie uderzeń z dalszej odległości, lecz nie przynosiło to efektu. Wiślacy, a konkretnie Merebaszwili, w tej części gry zmarnował jeszcze dwie wydawałoby się proste to wykończenia sytuacje w 27. i 35. minucie. Najpierw Gruzin zmarnował świetne dośrodkowanie Patryka Stępińskiego na 16. metr, a później – po akcji Dimitara Ilieva i podaniu Piotra Wlazło – przegrał starcie oko w oko z golkiperem Górnika Łęczna.
Piętnaście minut drugiej połowy w niczym nie przypominało tych z początku spotkania. Podopieczni Andrzeja Rybarskiego nadal próbowali strzelać z dystansu, a płocczanie jakby nieco zgasli. Gospodarze natomiast nie mieli zbytnio pomysłu na atak, a jedyną okazję zmarnował w 54. minucie Kante, niepotrafiący z bliska skierować piłki do siatki. Po 61. minucie zaczął reagować na to Marcin Kaczmarek, który wpuścił na boisko Siergieja Kriwca i Witalija Hemehę za… dwóch wyróżniających się graczy Wisły w pierwszej połowie Dimitara Ilieva i Giorgi Merebaszwilego. Na niewiele to się zdało, ponieważ to przyjezdni zaczęli być stroną nieco przeważającą, choć nic konkretnego z tego nie wynikało. W końcu w 85. minucie akcja Bonin – Danielewicz – Piesio przyniosła gościom pierwszego gola, z którego jednak nie cieszyli się zbyt długo. Zaledwie trzy minuty później wrzutkę Stępińskiego mocnym strzałem pod poprzeczkę wykończył Kante i zrobiło się 1-1. To i tak nie wystarczyło gospodarzom do zdobycia chociażby jednego punktu, ponieważ w ostatniej sekundzie dośrodkowanie z rzutu rożnego Szymona Drewniaka… wbił sobie do bramki Seweryn Kiełpin.
Wisła Płock – Górnik Łęczna 1-2 (0-0)
Jose Kante 88 – Grzegorz Piesio 85, Seweryn Kiełpin – samobój 90+4
Wisła Płock: 87. Seweryn Kiełpin – 95. Patryk Stępiński, 25. Przemysław Szymiński, 24. Tomislav Božić, 2. Kamil Sylwestrzak – 8. Dominik Furman, 21. Maksymilian Rogalski (77, 9. Arkadiusz Reca) – 18. Piotr Wlazło, 41. Dimitar Iliev (61, 30. Siergiej Kriwiec), 10. Giorgi Merebaszwili (63, 27. Witalij Hemeha) – 29. José Kanté.
Górnik Łęczna: 79. Sergiusz Prusak – 3. Aleksander Komor (32, 22. Łukasz Mierzejewski), 23. Maciej Szmatiuk, 4. Gérson, 2. Leândro – 25. Szymon Drewniak, 77. Krzysztof Danielewicz – 10. Javi Hernández, 8. Grzegorz Piesio, 15. Grzegorz Bonin – 45. Przemysław Pitry.
Żółte kartki: Sylwestrzak, Bozić.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 3 529.
Fot. Dziennik Płocki