Po meczu Vive Targów z Wisłą Płock, pod halą Legionów interweniowała policja. Czy musiała? Absolutnie nie…
Komentarz Wojciecha Wiśniewskiego:
Byłem w samym środku akcji, więc wydaje mi się, że mogę zabrać głos w sprawie „awantury” po meczu Vive z Wisłą. Można było się spodziewać, że płoccy kibice będą wściekli, bo drużyna zagrała bardzo słabe spotkanie i sam po meczu byłem zły na wszystko. Jednak to szybko przeszło, postaliśmy na zewnątrz, porozmawialiśmy, część kibiców odpaliła race. Zabawa fanów Wisły trwała w najlepsze i nic nie wskazywało na to, że za chwilę policjanci uzbrojeni po zęby będą tworzyć sztuczne problemy pod halą Legionów. Jednak ci chcieli się koniecznie wykazać. Przy próbie wylegitymowania jednego z kibiców, włączyli się inni. Fakt może było kilku kibiców, którzy byli „pobudzeni”, ale w momencie kiedy policjanci użyli gazu było bardzo spokojnie, nie mówiąc nawet o agresywności. Czy w takim wypadku było to konieczne? Uważam, że nie. Na miejscu było mnóstwo osób, które były bardzo spokojne, kobiety i dzieci. Między innymi również ja. Rozmawiałem z kolegą, kiedy dostałem w twarz gazem łzawiącym. Mój kolega dostał po plecach pałą, w dodatku od gazu ledwo widział na oczy. Kilka osób potrzebowało interwencji lekarza, a jedna kobieta została odwieziona do szpitala. Policjanci chyba zapomnieli, że przede wszystkim powinni pilnować, aby pod halą był spokój. Ci tego nie robili. Wręcz przeciwnie, sprawiali wrażenie ludzi, którzy chcą się na nas wyładować.