Reprezentacja Polski wystąpi w Mistrzostwach Świata, które w 2016 roku odbędą się w Katarze. Biało-czerwoni po raz drugi pokonali Niemców. Tym razem wygrali z nimi w Magdeburgu 29:28.
Aby jak najlepiej przygotować się do dwumeczu z Niemcami biało-czerwoni rozegrali dwa kontrolne mecze z reprezentacją Hiszpanii. Chociaż Polacy przegrali oba spotkania z aktualnymi Mistrzami Świata, jednak trenera Michaela Bieglera nie opuszczał optymizm.
– Przećwiczyliśmy kilka zagrań, które mogą przydać się nam w Magdeburgu. Proszę jednak nie wymagać ode mnie, abym zdradzał szczegóły – mówił trener naszej reprezentacji na konferencji prasowej po meczu z Hiszpanią rozegranym we wtorek w Orlen Arenie, wzbudzając tym samym nie tyle ciekawość, co nieufność przedstawicieli mediów.
Niemiecki selekcjoner polskiej kadry nie mógł w Magdeburgu skorzystać z usług Bartłomieja Jaszki. Ta sytuacja nie była jednak zaskoczeniem dla nikogo, kto chociaż trochę orientował się w kadrowo-zdrowotnej sytuacji biało-czerwonych. Prawdziwym szokiem był jednak wiadomość, że w rewanżowym boju z Niemcami zabraknie Mariusza Jureckiego. Jeden z najlepszych obecnie środkowych rozgrywających na świecie podczas jednego z treningów doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry w najważniejszym meczu sezonu.
Wydawało się, że w tej sytuacji na środku rozegrania powinien pojawić się Rafał Gliński lub Piotr Masłowski. Tymczasem trener Michael Biegler zdecydował się postawić na Michała Jureckiego. Chociaż środek rozegrania jest dla „Dzidziusia” kompletnie nową pozycją, radził sobie na niej zupełnie przyzwoicie. Biało-czerwoni przez pierwszy kwadrans meczu dotrzymywali Niemcom kroku, nie pozwalając im się rozpędzić.
Niestety, przyszedł moment dekoncentracji, który – w połączeniu z doskonałą postawą Silvio Heinevettera w niemieckiej bramce – zaowocował stopniowo rosnącą przewagą gospodarzy, która sięgała już nawet pięciu oczek. Ostatecznie na przerwę oba zespoły schodziły przy czterobramkowym prowadzeniu Niemców.
Po zmianie stron gra biało-czerwonych wyglądała o niebo lepiej niż w pierwszej części. Dużo lepiej spisywała się polska defensywa, dzięki czemu przewaga Niemców zaczęła stopniowo maleć. W 43. minucie Polacy doprowadzili do remisu, a 180 sekund później objęli prowadzenie. Niemcy nie rezygnowali z walki o wyjazd na Mistrzostwa Świata, ale to Polacy lepiej rozegrali końcówkę meczu. Gospodarze musieli wygrać różnicą co najmniej dwóch bramek, co stawiało naszą drużynę narodową w uprzywilejowanej sytuacji. Niemcy śpieszyli się coraz bardziej, a dla nikogo nie jest tajemnicą, że pośpiech bywa złym doradcą. A gdy zabrzmiała ostatnia syrena, na świetlnej tablicy widniał rezultat 28:29.
W wygranej Polaków swój udział mieli również zawodnicy na co dzień grający w Wiśle. Adam Wiśniewski zdobyli wprawdzie tylko po jednej bramce, ale obaj wywalczyli również po jednym rzucie karnym. I sprowokowali przeciwników do fauli, które skutkowały wykluczeniami. Obaj płocczanie zaliczyli również kilka udanych interwencji w defensywie. Jeszcze bardziej pożyteczny okazał się nowy nabytek nafciarzy Michał Daszek. Chociaż zaczął niezbyt efektownie, z czasem zaczął się rozkręcać, zdobywając trzy bramki i notując kilka ważnych interwencji w obronie.
Niemcy – Polska 28:29 (14:10)
Niemcy: Heinevetter, Bitter – Gensheimer 7, Wiencek, Glandorf 7, Pekeler 2, Groetzki 2, Kneule 1, Kraus 4, Weinhold 3, Danner, Fath 2
Polska: Szmal, Wyszomirski – Lijewski 3, Wiśniewski 1, B. Jurecki 4, M. Jurecki 5, Grabarczyk, Daszek 3, Chrapkowski 4, Gliński 1, Szyba, Bielecki 7, Syprzak 1