Wybory mogą być nieważne? Prof. Andrzej Zoll: Działania władzy noszą znamiona przestępstwa

Żaden urzędnik państwowy nie może działać bez podstawy prawnej – mówił w „Kropce nad i” profesor Andrzej Stanisław Zoll, odpowiadając na pytanie Moniki Olejnik dotyczące drukowania kart do głosowania, które rozpoczęło się na polecenie wicepremiera Jacka Sasina. Profesor przyznał również, że nie znalazł żadnej podstawy prawnej do takiego działania.

– Konstytucja nie przewiduje zmiany organu, który by nadzorował i organizował wybory. Przejęcie tego przez wicepremiera jest absolutnie niezgodne z Konstytucją. Polecenie drukowania kart wyborczych w czasie, kiedy jeszcze nie wiadomo, jakie by one miały być, bo przecież ustawa, która mówi o korespondencyjnym głosowaniu nie jest jeszcze uchwalona, musi się na ten temat wypowiedzieć Senat. A czy na polecenie premiera może? – dopytywała dziennikarka. – Premier nie ma prawa wydać polecenia wicepremierowi, a wicepremier nie może wydać takiego polecenia Wytwórni Papierów Wartościowych. Od początku jest to działanie bezprawne – podkreślił.

Czy to działanie nosi znamiona przestępstwa? – Tak. Nosi znamiona przestępstwa. To jest konkretnie uregulowane. Nie mogą być podejmowane zachowania, które wymagają czegoś, co nie jest przewidziane w ustawie. Przede wszystkim jest to działanie na szkodę dobra publicznego, bo przecież są to duże pieniądze, nasze pieniądze, które są w bezpodstawny sposób wykorzystywane. W ogóle doprowadzenie do takiej sytuacji, czyli ostatniego kroku, który umożliwiałby przeprowadzenie wyborów w taki sposób, jaki przewiduje to władza, ma zapaść 6 czy 7 maja, a wybory mają być rzekomo 10 maja i zorganizowanie tego w taki sposób od razu zakłada, że jest podstawa uznania takich wyborów za nieważne.

Pakiety mają być dostarczone przez listonoszy, mają się znaleźć w naszych skrzynkach, ale Polacy nie będą kwitowali odbioru tych ważnych dokumentów. Czy to też nosi znamiona przestępstwa, bo przecież dokumenty będą wkładane do skrzynek i nawet nie wiemy czy naszych skrzynek – zadawała pytanie Olejnik. – Tu jest bardzo wiele nieprawidłowości. Wymaganie dostarczenia Poczcie danych osobistych, które są własnością obywatelską – materiał chroniony prawnie, a Poczta Polska nie jest organem upoważnionym do przesłania im pełnych danych dotyczących osób. To jest absolutne naruszenie prawa, określonego również w ustawie o RODO.

Wojewodowie nakazali samorządowcom, aby w ciągu 48 godzin przekazali Poczcie Polskiej spis wyborców ze wszystkimi danymi. Monika Olejnik zapytała profesora, czy to nie ociera się o zamach stanu? – Tak by to należało nazwać. Jeżeli mamy tak szeroko zakreślone działanie, naruszające w bardzo poważnym stopniu prawa obywatelskie, bo dane osobowe są chronione, jako właśnie prawo obywatelskie i jeżeli to się dzieje bez żadnej podstawy prawnej, to można powiedzieć, że władza zupełnie nie zważa na to, czy ma jakieś prawne uprawnienia, czy nie, czy działa na podstawie konstytucji, czy działa na podstawie opartych na konstytucji prawach. Tego wszystkiego tutaj nie ma. Mamy dzisiaj do czynienia z działaniem władzy całkowicie bezprawnym.

Czy według pana samorządowcy nie powinni wydawać danych? – Nie mają takiego obowiązku, a są też odpowiedzialni za to, czy te dane zostaną przekazane osobie nieuprawnionej. Poczta Polska nie ma żadnego uprawnienia do otrzymania takich danych.

Premier mówi, że wysyła pismo do Poczty Polskiej, że ta ma się włączyć w wybory. Czy to pismo nie jest wystarczające? – To jest moim zdaniem pismo, które będzie mogło być podstawą do odpowiedzialności karnej premiera. Czy sądzi pan, że władzy za te działania będzie groziła odpowiedzialność karna, czy też może odpowiedzialność przez Trybunałem Stanu? – Zależy, o które osoby chodzi. Jeżeli chodzi o działalność premiera, to tu jest odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. Odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu nie wyłącza odpowiedzialności przed Sądem Powszechnym.

Wybory prezydenckie są ucztą demokracji dla Polaków mieszkających w kraju, ale i dla tych mieszkających za granicą. W tej chwili wiele osób będzie wykluczonych pomimo tego, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych nakazało tworzyć obwody wyborcze, a Polacy się pytają, jak mają głosować skoro np. we Francji do 11 maja jest kwarantanna. Czy według pana władza namawia Polaków do łamania prawa na terenie innych krajów, zachęcając, aby poszli na wybory? – Tak to wygląda. Konsule mogą być zobowiązani do urządzenia punktu wyborczego, ale to musi być zgodne z prawem miejscowym. Jeżeli obowiązuje kwarantanna, to obywatele Polski nie mogą dostawać się do obiektów konsularnych. Muszę powiedzieć, że tu jest bardzo poważne naruszenie powszechności wyborów. Obywatele, którzy przebywają za granicą, ponieważ została przerwana możliwość komunikacji i możliwość powrotu do Polski, a jest wiele takich osób, które nie z własnej woli teraz przebywają za granicą, są pozbawieni prawa wyborczego. To jest też podstawa, uznania wyborów za nieważne.

W dalszej części rozmowy dziennikarka dopytywała o konsekwencje tak przeprowadzonych wyborów. Profesor Zoll nawiązał w swojej odpowiedzi, że kolejną cechą wyborów jest ich równość. A ta polega m.in. na tym, że kandydaci ubiegający się o funkcję głowy państwa powinni mieć taką samą możliwość prowadzenia kampanii wyborczej. – Oczywiście takich warunków nie mieli. Był jeden kandydat, który miał taką możliwość, reszta nie – zauważył profesor. Wspomniał też, że wybory to nie tylko akt głosowania, to cały złożony proces. Tłumaczył o kalendarzu wyborczym, którego „ot tak sobie” zmieniać nie można. – Musimy pamiętać o tym, że Unia Europejska nie będzie bez konsekwencji przyjmowała wyniku wyborów tego typu, które zostały u nas utworzone. Bardzo obawiam się tego, że Polska może zostać usunięta z Unii Europejskiej. To byłaby katastrofa – podkreślił.

Zdaniem profesora, ktokolwiek zostanie wybrany na prezydenta, będzie pomijany przez kraje demokratyczne, a Polska utraci swój prestiż. – Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej rozwiązałoby sprawę. Nie wiem czego się władza obawia. Przecież żyjemy w stanie klęski żywiołowej. Słyszy się stale od polityków, że mamy nadzwyczajny stan. To nie jest tylko kwestia epidemii, to jest również sprawa naruszenia praw obywatelskich, które mogą być usprawiedliwione ze względu na epidemię. Jeżeli działania są tak głębokie i tak szerokie, jak jest u nas, to w takim razie jest to stan klęski żywiołowej. I tylko ten stan może usprawiedliwiać tak daleko idące naruszenie praw obywatelskich. To jest nie do wybaczenia – stwierdził. Profesor ocenił obecną sytuację w kraju jako „początek stanu autorytarnego”.

Andrzej Stanisław Zoll – sędzia, polski prawnik, profesor nauk prawnych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 1991–1993 przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. W latach 1993–1997 prezes Trybunału Konstytucyjnego, w latach 2000–2006 rzecznik praw obywatelskich.

Profesor Andrzej Zool u Moniki Olejnik