… ponieważ trzeba uiścić połowę odsetek za lata, w których toczył się spór sądowy. A ten trwał od 2016 r. i dotyczył budowy 23 zbiorników o pojemności od 500 do 40 000 litrów, aby stworzyć nową atrakcję w płockim zoo. W akwariach miały zamieszkać ryby z różnych części świata wraz z rekinami.
W czerwcu 2016 r. ratusz poinformował o odstąpieniu od umowy z generalnym wykonawcą akwariów. Ówczesny wiceprezydent Płocka Jacek Terebus przekonywał, że była to trudna, aczkolwiek przemyślana decyzja, podjęta wspólnie ze specjalistami i w porozumieniu z płockim zoo.
Inwestycja z kłopotami
W tamtym momencie zbiorniki były już gotowe. Problem polegał na uruchomieniu potrzebnej technologii – zapewnieniu odpowiednich parametrów wody, co było zadaniem kluczowym dla całej inwestycji. A właśnie z tym był poślizg.
Wykonawcy nie udało się ukończyć prac w pierwszym terminie, został więc wyznaczony nowy, gwarantujący wykonawcy dodatkowy miesiąc. W praktyce sprawa skończyła się najpierw karą dla konsorcjum (za budowę akwariów i potrzebnych instalacji miało zgarnąć ponad 5 mln 870 tys. zł), a finalnie – wypowiedzeniem umowy 23 czerwca 2016 r.
Teraz za uzyskanie właściwych parametrów wody, koniecznych do zapewnienia rybom odpowiednich warunków do życia, miał odpowiadać powołany zespół ekspertów.
– Uzyskiwanie parametrów wody spoczęło na Miejskim Ogrodzie Zoologicznym, przy czynnym udziale pracowników Wydziału Inwestycji i Remontów z Urzędu Miasta Płock – przypominają w ratuszu.
Nie było odebranych ani robót budowlanych, ani akwarystycznych. Ówczesny wiceprezydent Jacek Terebus tłumaczył, że warunkiem odebrania inwestycji było uzyskanie odpowiednich parametrów wody, czego wykonawca nie zrobił. Dlatego nie widziano możliwości, aby z tym wykonawcą akwaria były gotowe zgodnie z planem jesienią 2016 r.
Co było dalej? Sprawa została skierowana do sądu. Istotą sporu była niewypłacona wykonawcy kwota ok. 1,7 mln zł za prace przez niego wykonane do momentu odstąpienia od umowy.
– Z uwagi na fakt, że to roszczenie nie zostało pierwotnie udowodnione procesowo przez wykonawcę w sądach obu instancji, tj. w Sądzie Okręgowym, a później w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi, miasto uzyskało korzystne dla siebie prawomocne rozstrzygnięcie – oddalające roszczenia wykonawcy. Dopiero Sąd Najwyższy uchylił obydwa te wyroki na skutek skargi kasacyjnej złożonej przez wykonawcę – tłumaczą w ratuszu.
W ten sposób, po wielu latach, sprawa wróciła do sądu I instancji, który został zobligowany przez Sąd Najwyższy i Sąd Apelacyjny do powołania biegłych sądowych celem wykazania wartości robót wykonanych przez konsorcjum do dnia odstąpienia, za które nie otrzymało jeszcze wynagrodzenia. Z inwentaryzacji wykonawczej wynikało, że była to kwota blisko 1 mln 650 tys. zł brutto.
Kilka lat później…
We wrześniu miejski skarbnik podczas sesji wspomniał o zakończeniu sporu z wykonawcą akwariów.
Ratuszowi – z racji „trójstronnego porozumienia, a później z ugody sądowej, podpisanych pomiędzy wykonawcą, podwykonawcą i miastem” – przyszło zapłacić 2 mln 173 tys. zł. Na tę kwotę składają się wspomniana już wartość robót oceniona przez inspektora nadzoru ze strony miasta, czyli blisko 1 mln 650 tys. zł., oraz połowa należnych odsetek (blisko 524 tys. zł) za okres od momentu wniesienia pozwu 19 grudnia 2016 r. do 6 września 2024 r.
W praktyce miasto zapłaci więcej o przeszło pół miliona złotych ponad wartość prac, które zostały zrealizowane do momentu wypowiedzenia umowy. W ratuszu dodają, że im dłużej trwał spór sadowy, tym ta kwota mogłaby być jeszcze wyższa: – Dzięki zakończeniu sporu sądowego miasto przerwało proces naliczania i tym samym zwiększania wartości odsetek, a także całkowicie wyłączyło ryzyko zwiększenia kosztów procesu o wynagrodzenie dla biegłych sądowych kilku branż, ponosząc wyłącznie dodatkowe koszty w wysokości połowy odsetek – odpisało nam biuro prasowe w urzędzie miasta.
Odnośnie kar umownych
Okazuje się też, że ściągnięto około 50% nałożonej kary umownej (tu jednak nie podano nam kwoty), tyle ile można było potrącić z faktur wystawionych w tamtym czasie przez wykonawcę.
– Miasto odstąpiło od sądownego dochodzenia pozostałej części kar po uzyskaniu korzystnego dla siebie wyroku Sądu Apelacyjnego w grudniu 2019 r., dzięki któremu miasto pozostawiło u siebie kwotę około 1,7 mln zł. i mogło nią dysponować przez wiele lat – czytamy w przysłanej odpowiedzi na nasze pytania. Ale zgodnie z innym wyrokiem sądu z korzyścią dla wykonawcy, dodajmy, miasto musi mu zapłacić. I to z nawiązką.
Fot. Otwarcie akwariów w grudniu 2016 r., strona płockiego zoo na Facebooku