Sebastian Dymek i jego drużyna zadebiutowali w kultowym 12-godzinnym Podziemnym Biegu Sztafetowym. W dziesiątej edycji tej imprezy ekipa „Biegaj z Dymkiem” przebiegła ponad 182 kilometry, co dało jej doskonałe siódme miejsce.
Dwunastogodzinny Podziemny Bieg Sztafetowym rozgrywany jest 212 metrów pod ziemią – w kopalni soli w Bochni. Prawo startu w imprezie ma dziesięć najlepszych ekip z poprzedniego sezonu, dziesięć zaproszonych przez organizatorów oraz 40, które zostały wylosowane. W tym roku do losowania zgłosiło się ponad 170 drużyn. Wśród tych, którym udało się trafić na listę uczestników, byli również „Dymki”, jak płocką ekipę nazwali rywale.
Każda ekipa składa się z czterech osób, których zadanie jest niezwykle proste – przebiec jak najwięcej 2,5-kilometrowych okrążeń. Kapitan zespołu Sebastian Dymek, zaprosił do swojej ekipy Artura Kamińskiego, Marcina Stańczaka i Michała Płoskońskiego. Każdy z nich debiutował na podziemnych trasach. Jedynym płocczaninem, który biegał już po kopalnianych chodnikach w Bochni był Przemysław Giżyński, który w 2008 roku wraz z ekipą „Maratonów Polskich” zajął trzecie miejsce.
O miejsca na podium rywalizować miały ekipy, które w podobnych zawodach rywalizują cyklicznie, specjalizując się w imprezach tego typu. „Dymki”, jako debiutanci, nie do końca wiedzieli czego mogą spodziewać się pod ziemią. Marzyli jednak o tym, aby znaleźć się w pierwszej dziesiątce, zyskując tym samym prawo startu za rok.
W pierwszej fazie biegu płocczanie byli już nawet na piątym miejscu, chociaż później spadli aż na czternaste. Na szczęście poprawiali się z okrążenia na okrążenie. Ozdobą biegu okazał się pojedynek „Biegaj z Dymkiem” i Promyka I Ciechanów. Ostatecznie wygrany przez płocczan.
Po 12 godzinach okazało się że Artur Kamiński przebiegł 47 112 metrów, Sebastian Dymek i Marcin Stańczak zaliczyli po 45 980 metrów, a Michał Płoskoński pokonał 43 550 metrów. Łączny dystans 182 632 metry dał płocczanom rewelacyjne, czwarte miejsce. Drużyna Kler, która okazała się najlepsza w podziemnym bieganiu, zanotowała 210 kilometrów. – Do kolejnej edycji zawodów pozostał jeszcze rok, ale już teraz myślimy o próbie zaatakowania miejsca w pierwszej trójce – nie ukrywa Sebastian Dymek.