Już od jakiegoś czasu wiadomo, że nastąpią poważne zmiany w rozgrywkach Velux EHF Champions League. Władze europejskiej piłki ręcznej zrezygnowały z rozgrywania Ligi Mistrzów w dotychczasowej formule. Zamiast dwudziestu ośmiu drużyn wystąpi w niej tylko szesnaście.
Według nowych zasad w rozgrywkach grupowych zagrają na pewno mistrzowie krajów z pierwszej dziewiątki rankingu EHF. Polska jest sklasyfikowana na szóstym miejscu, więc kieleckie PGE Vive na pewno w nich wystąpi. Oprócz nich także: mistrzowie Danii (Aalborg Handold), Chorwacji, Francji (PSG), Hiszpanii (FC Barcelona prowadzi, ale rozgrywki póki co są zawieszone), Macedonii, Niemiec (THW Kiel), Portugalii oraz Węgier (tu mistrz nie został wyłoniony). Do tych drużyn należy zaliczyć także dwóch wicemistrzów we Francji i w Niemczech, czy HBC Nantes i SG Flensburg – Handewitt.
O pozostałe, zaledwie pięć miejsc, mogą starać się drużyny, które zostały wicemistrzami krajów z pozycji 3 – 9 z rankingu EHF, bądź krajowym mistrzom z pozycji 10 – 30. Wśród tych drużyn znajduje się m.in Celje Pivovarna Lasko, Pick Seged, Motor Zaporoże czy Mieszkow Brześć. Ostatniego słowa nie powiedziały też drużyny z Danii, Hiszpanii, Rumunii czy Szwecji. Na decyzję władz EHF przyjdzie zatem wszystkim w Płocku zaczekać. Jeżeli będzie ona niekorzystna, SPR Wisła Płock zagra w Lidze europejskiej.
Wyjaśniła się także sprawa tzw. odszkodowania dla klubów, które awansowały do TOP 16, ale w niej nie zagrały. Władze EHF postanowiły każdej z drużyn przyznać po… 25 tysięcy euro. Dużo więcej zapewne Wisła zarobiła na fazie grupowej, a przypominam, że naszym rywalem miało być węgierskie Veszprem i hala prawdopodobnie byłaby pełna, tak więc zysk mógłby być dużo większy, niż wspomniana rekompensata.
Łukasz Zieliński