Marcin Piechota i Bartosz Leszczyński otrzymali kolejną nominację do sędziowania spotkań na arenie Europejskiej. Po wizytach w Katarze, finale Challenge Cup, teraz czas na mistrzostwa świata mężczyzn do lat 19, które odbędą się w sierpniu na Węgrzech. – To kolejna wielka impreza i może kolejna szansa pójść ten mały kroczek do przodu – mówi Marcin Piechota.
Polub Dziennik Płocki – Jesteśmy również na Facebooku!
Dziennik Płocki: Jakie to uczucie dostać nominację na tak ważny mecz? Czy to motywacja do dalszej pracy?
Marcin Piechota: – Ogromne zaskoczenie, ale ogólna radość i duma ze możemy w ten sposób promować nasze miasto nasz kraj na arenie międzynarodowej. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze mogliśmy prowadzić mecz finałowy Challenge Cup. Nominacja ta dała pozytywnego kopniaka a także, poczucie że jednak jesteśmy dostrzegani w Europie przez przedstawicieli EHF, nasza całoroczna praca przyniosła efekty.
Są jakieś inne dodatkowe emocje podczas takiego meczu? Różni się to dla was czymś od meczu ligowego?
Bartosz Leszczyński: – Oczywiście emocje są, tego nie da się ukryć. Staraliśmy się spokojnie przygotowywać, bez żadnych nowości, ten sam tryb przygotowań. Tak jak zawodnicy, tak i sędziowie mogą przygotować się psychicznie i fizycznie, przecież to dla obu ekip jak i dla nas to zwieńczenie całorocznej, ciężkiej pracy. Oprawa, przygotowania, cała otoczka była taka, żeby było widać, że to jest finał. Ogromna hala ważni przedstawiciele władzy na Białorusi m.in. ministrowie obrony czy energetyki, ponad 7 tys. ludzi na hali zrobiło swoje, ale to tylko dodawało skrzydeł wszystkim uczestnikom tego meczu.
Czy ciężko połączyć pracę sędziego z codziennym życiem?
Marcin: – Nie jest łatwo, ale jakoś dajemy radę. Już niedługo będzie czas na zasłużony odpoczynek z rodziną, bez piłki ręcznej. Tak jak odpoczynek od nas samych, który również jest wskazany.
Teraz jeżdżąc na wyjazdy macie również dodatkową misję, bo jesteście ambasadorami „Let’s meet in Plock, Euro 2016”.
Bartosz: – Kiedy zostaliśmy zaproszeni na rozmowę z prezydentem Andrzejem Nowakowskim i przedstawiano nam działania, które mają spowodować zagoszczenie finałów mistrzostw Europy, bez wahania przyjęliśmy ofertę współpracy. Wszędzie gdzie jesteśmy staramy się przybliżyć ideę projektu „Let’s meet in Plock, Euro 2016”. Jesteśmy bardzo mile zaskoczeni, gdy ludzie mówią, że bez Płocka to nie będzie Euro.
Jaki jest wasz cel? Finał Igrzysk Olimpijskich? Finał Ligi Mistrzów?
Marcin: – Jeszcze jest parę rzeczy do zdobycia w tym interesie (śmiech), ale spokojnie i po kolei. Bo dojść do tego poziomu jest ciężko, ale stoczyć się jest bardzo łatwo, dlatego nie wybiegamy za daleko w przyszłość, tylko robimy swoje i tego się trzymamy. To jest nasza dewiza. Przykładowo od wtorku [4 czerwca – red.] będziemy uczestnikami finałów Pucharu młodziczek i to także jest dla nas wyróżnienie, bo to jest najważniejsze wydarzenie dla takich dziewczynek. To są ich finały. Na początku sierpnia lecimy na Mistrzostwa Świata Mężczyzn do lat 19. Kolejna wielka impreza i może kolejna szansa pójść ten mały kroczek do przodu.
Skoro o tych kroczkach do przodu. Liczycie na nominację na mistrzostwa świata do Kataru, w związku z poprzednimi zaproszeniami do tego kraju?
Bartosz: – Do Mistrzostw Świata w Katarze są jeszcze dwa lata. Co się wydarzy do tego czasu nikt nie wie, więc spokojnie powtarzamy sobie praca, praca i jeszcze raz praca.