Patent na silniejszych?

Odpowiem szybko. Zdecydowanie nie, choć… nie, na pewno nie. To przecież czysty przypadek, że Wisła Płock wygrała w tym sezonie z silniejszymi kadrowo: Lechią Gdańsk, Jagiellonią Białystok i Zagłębiem Lubin, przy czym przegrała z będącym w fatalnej formie Piastem Gliwice i skazywaną na najgorsze Koroną Kielce. Ponadto, zremisowała z Ruchem Chorzów i Śląskiem Wrocław, a na łopatkach miała również Legię Warszawa, lecz mistrzom Polski ostatecznie udało się z tego położenia wykaraskać. Wyjątek.

Ta ekstraklasa jest kur** niepodrabialna – napisałem na Twitterze i myślę, że to zdanie jest niezłym podsumowaniem tego, co zobaczyliśmy w Lubinie. Zagłębie w początkowej fazie spotkania cisnęło mocno, a komentujący mecz Remigiusz Jezierski w pewnym momencie informuje, że w podstawówce bronił na bramce w piłce ręcznej. Takie to nawiązanie do Płocka. O samej grze płocczan w pierwszych 25. minutach nie mógł przecież powiedzieć zbyt wiele. Naprawdę fajnie chodził prawym skrzydłem i dośrodkowywał ex-Nafciarz Janus. Liczy się?

CZYTAJ DALEJ