Orlen wyjaśnia jak oczyszcza spaliny. A może zawrócić tę rzekę? [FOTO]

– Dym z tzw. grubej Berty jest dla mnie wskaźnikiem wiatru. Kiedy wiatry są północne i stężenia gazów w oparach wydobywających się z tego emitora choćby trochę rosną, to dyrektor Arkadiusz Kamiński informuje mnie o tym – tłumaczył podczas spotkania z mediami Andrzej Hasa, kierownik płockiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. – Tak się składa, że kiedy wieje z północy, pióropusz rozkłada się nad Płockiem – dodawał.

Było to kolejne spotkanie, z cyklu zapowiadanych przez PKN Orlen, dotyczące działań ochrony środowiska, które prowadzi płocka spółka. Tym razem omawianym tematem były szczegóły funkcjonowania „Instalacji Oczyszczania Spalin” zakładowej elektrociepłowni. W programie spotkania, oprócz dyskusji, była także możliwość, wejścia do komina oraz na sam jego szczyt. Wszystko po to aby przekonać dziennikarzy, że to co wydobywa się z komina i jest przedmiotem ożywionej dyskusji wśród mieszkańców Płocka, nie śmierdzi i nie niesie w swoich kłębach zagrożenia dla zdrowia.

Technologię oczyszczania spalin w zakładowej elektrociepłowni Zakładu Produkcyjnego w Płocku oraz stan jakości płockiego powietrza, przybliżył Arkadiusz Kamiński – dyrektor Biura Ochrony Środowiska w Orlenie. Wspierali go w wypowiedziach Aleksander Warchałowski z Zespołu Ochrony Atmosfery, Wydziału Inżynierii Środowiska, Zakładu Ochrony i Kształtowania Środowiska, członek Regionalnej Komisji ds. Ocen Oddziaływania na Środowisko Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie oraz wspomniany już Andrzej Hasa, szef płockiej delegatury WIOŚ.

– Chcemy zdjąć mit komina i instalacji – zaczął Kamiński. – Polska jest krajem, w którym występuje niestety zanieczyszczenie powietrza. Jednym z największych zagrożeń dla zdrowia mieszkańców są pyły, które emitowane są przez emisję niską, komunikację oraz przemysł – wprowadził w temat. Dyrektor omawiając zagadnienie, oparł się na przygotowanej wcześniej prezentacji. – Kombinat wyprzedzając ten globalny trend i obowiązkowe regulacje, zrealizował warty 1,4 mld zł program inwestycji ekologiczno-energetycznej. Instalacja Oczyszczania Spalin, która powstała na terenie zakładu produkcyjnego w naszym mieście, nie jest instalacją produkcyjną. Powstała wyłącznie po to by redukować oddziaływanie koncernu na środowisko – tłumaczył. – Jej najbardziej widocznym elementem stał się okazały komin, który zastąpił trzy poprzednie. To dzięki tej instalacji możemy niemal całkowicie wyeliminować pyły i inne substancje takie jak dwutlenek siarki oraz tlenki azotu, które mogłyby obniżać jakość powietrza w Płocku – usłyszeli – po raz kolejny – uczestnicy spotkania. A na monitorze gdzie prezentowano szczegóły omawianego tematu, ukazał się obrazek, który już wszyscy dobrze znamy – trzy kominy przekreślone i jeden dużo większy na oddzielnym obrazku.

Skąd biorą się spaliny które oczyszcza PKN Orlen?

Nowoczesna elektrociepłownia w Płocku wytwarza ciepło za pomocą 8 kotłów parowych i energię elektryczną za pomocą 6 turbin. 100 proc. energii konsumowanej jest przez zakład, elektrociepłownia zapewnia jednak także 85 proc. zapotrzebowania na wodę grzewczą dla miasta.  Dlaczego elektrociepłownia jest przyjazna? Elektrociepłownia współwytwarza energię elektryczną i ciepło, w jednym procesie technologicznym czyli w kogeneracji. Ich wspólne wytwarzanie to zużycie mniejszych ilości paliwa czyli niższe emisje CO2, SOx, NOx oraz pyłów.

Kotły elektrociepłowni są opalane olejem opałowym oraz uzupełniająco gazem – surowce, których spalanie powoduje dużo mniejsze oddziaływanie niż np. spalanie węgla czy drewna. Skład spalin powstających w procesie jest ściśle regulowany przez prawo. Aby spełnić wyśrubowane normy w zakładowej elektrociepłowni powstała nowoczesna instalacja do odsiarczania, odazotowania i odpylania spalin.

Jak usuwane są tlenki azotu?

Odazotowanie – spaliny są najpierw kierowane do instalacji odazotowania SCR – osobnej dla każdego kotła. Następnie  spaliny przechodzą poprzez tzw. „plaster miodu” gdzie w temperaturze od 320 do 400 stopni Celcjusza zachodzi reakcja chemiczna, zapewniająca ponad 90 proc. redukcję tlenków azotu. Specjalnie zaprojektowany kształt plastra miodu zapewnia maksymalną efektywność procesu – poprzez dodanie wody amoniakalnej. Związki azotu zamieniają się w azot i parę wodną. Co ciekawe, analogiczna technologia wykorzystująca np. mocznik i wodę destylowaną znajduje się w najnowszej generacji katalizatorach samochodowych. Wszystko po to aby  spełnić wyśrubowane normy środowiskowe. Po odazotowaniu, spaliny kierowane są do instalacji elektrofiltrów, wykorzystujących działanie sił pola elektrycznego do usuwania pyłów. Proces odpylania odbywa się w przestrzeni pomiędzy dwiema elektrodami, przez którą przepływa strumień odpylanego gazu. Cząsteczki pyłów są najpierw ładowane elektrycznie poprzez jedną z elektrod elektrofiltru, następnie kolejna elektroda zbiorcza, przeciwnie naładowana, oddziałuje na cząsteczki pyłu ze spalin i przyciąga je do siebie – na podobnej zasadzie jak szczotka przyciągająca naelektryzowane włosy. Gdy na elektrodzie zbiorczej nagromadzi się większa ilość cząstek pyłu, zostaje ona z nich oczyszczona. Pył strącony z elektrod odprowadzany jest do dołu, tzw. lejem zsypowym, do worków mogących pomieścić ok. 100 kg pyłu. Odazotowane i odpylone spaliny ze wszystkich kotłów kierowane są do instalacji odsiarczania spalin. Instalacja wykorzystuje metodę mokrą wapienną z użyciem zawiesiny mączki kamienia wapiennego, do związania związków siarki występujących w spalinach. Proces tzw. „prysznica” czyli omywania spalin, podczas którego są one zraszane zawiesiną mączki kamienia wapiennego. W trakcie tego procesu, ze spalin wychwytywane są m.in. cząstki dwutlenku siarki, który tworzy kryształki gipsu. Oprócz dwutlenku siarki, wychwytywane są również znaczne ilości trójtlenku siarki oraz innych zanieczyszczeń m.in. metali. To właśnie na tym etapie powstaje para, która wydobywa się z komina.

W celu prawie całkowitego zmniejszenia obecności trójtlenku siarki w spalinach, stosowany jest dodatkowy pochłaniacz, którym jest wodorotlenek wapnia. Zawiesina gipsowa po odebraniu z absorbera, transportowana jest do węzła odwadniania, gdzie zawartość wilgoci zostaje zmniejszona poniżej 10 proc. Odwodniony gips spełnia wszystkie parametry gipsu wg. normy europejskiej organizacji Eurogipsum i jest sprzedawany odbiorcom zewnętrznym w celu np. produkcji płyt kartonowogipsowych. – Do tej pory producentom płyt sprzedaliśmy już ok. 13 tys. ton gipsu – podkreślił Kamiński.

Efekty środowiskowe Instalacji Oczyszczania Spalin
80 proc. niższa emisja tlenków azotu,
niemal całkowita eliminacja emisji tlenków siarki,
84 proc. redukcji emisji pyłów.

Skład warkocza:
63 proc. – azot (w powietrzu jest go 78 proc.),
19 proc. – para wodna,
12,5 proc. – dwutlenek węgla,
4,5 proc. – tlen,
0,0043 proc. – tlenki azotu
0,0025 proc. – dwutlenku siarki
0,0002 proc. – pyły

– Brak w tym składzie węglowodorów w tym benzenu, toluenu, siarkowodoru, amoniaku oraz innych związków zapachowych – podkreślał Kamiński.

Według niezależnych ekspertów z Health and Environment Alliance (HEAL) – uznanej międzynarodowej organizacji typu non-profit – która analizuje wpływ środowiska na zdrowie obywateli Unii Europejskiej – Płock jest daleko poza „czołówką” polskich miast jeśli chodzi o uciążliwości zdrowotne związane ze stanem środowiska. Benzen w jednorazowym stężeniu 60 µg/m3, na poziomie odnotowanym w Płocku, nie powoduje zatrucia i nie jest wyczuwalny. Poziomy zanieczyszczenia powietrza benzenem nie miały żadnego negatywnego wpływu na zdrowie mieszkańców. Skutki zatrucia benzenem występują w przypadku narażenia na stężenia ok. 2,5 tys. razy większe, czyli 160 000μg/mł – 480 000μg/mł, przez okres 5 godzin. W przypadku narażenia godzinowego, istotnym poziomem wywołującym ból jest stężenie 1,6 g/m3, czyli o prawie 30 tysięcy razy wyższe od odnotowanego w Płocku. Narażenie na benzen w powietrzu atmosferycznym w Płocku nie odbiega poziomem od narażenia w innych miejscowościach. Eksperci Komisji Europejskiej uznali, że normowanie wartości średniorocznych dla benzenu ze względu na zdrowie człowieka i stan środowiska naturalnego jest wystarczające, w związku z tym taki sposób normowania przyjęto także w polskim porządku prawnym.

Trzy czynniki w powietrzu mogące mieć wpływ na zdrowie mieszkańców: PM10 – pył składający się z mieszaniny cząstek zawieszonych w powietrzu, który często zawiera substancje toksyczne. Powstaje na skutek spalania węgla w piecach domowych albo starych źle wyregulowanych kotłach. Jego źródłem są także spaliny samochodowe. Na pewno PM10 nie jest związany z zakładem petrochemicznym. Źródłem PM10 jest niska emisja, a więc źródła na wysokości do 40 metrów. Benzopiren – rakotwórcze związki chemiczne, wytwarzane podczas niecałkowitego spalania węgla i różnego rodzaju śmieci (szczególnie groźne jest palenie plastików). Są też w dymie tytoniowym i zanieczyszczeniach komunikacyjnych. Płock nie jest w grupie 15 miast w Polsce, gdzie stężenie benzopirenu jest najwyższe.

Aktualna sytuacja dotycząca benzenu nie generuje zagrożenia dla zdrowia. Priorytetem w naszym mieście powinno być obniżenie wartości PM10 oraz benzopirenu ze względu na ich związek z zagrożeniem licznymi chorobami, w tym rakiem płuc. Jako przyczynę nowotworów eksperci wskazali palenie tytoniu (szczególnie niewiadomego pochodzenia), sugerując wprowadzenie programów profilaktycznych. Jednak nie tylko takich, których celem jest ograniczenie liczby palących, ale także zmierzających do wczesnego wykrywania chorób płuc.

Tyle dowiedzieli się dziennikarze z prezentacji oraz dyrektora Kamińskiego, który tłumaczył to wszystko. A co z zapowiadanymi badaniami związanymi z wrześniowym przekroczeń benzenu w płockim powietrzu? – Pierwsze etapy robót zostały wykonane i bez względu na koszty, dalej je będziemy prowadzić. To bardzo złożony proces. Kwestia jakiejś mieszaniny mogła spowodować odór – odpowiadała na pytanie Beata Karpińska z biura prasowego Orlenu.

Wszyscy prelegenci byli zgodni co do jednej kwestii, że odór nad Płockiem [o terenach powiatu płockiego i okolicach miasta jakby wszyscy nagle zapomnieli – przyp.red] bez wątpienia „idzie” od strony Orlenu i niesie ze sobą zapachy typowe dla tego typu produkcji.  – Kiedy wieje wiatr od północny na naszych stacjach pomiarowych wzrastają odczyty stężenia związków siarki – zaznaczył Hasa. – Jednak te, które mierzymy nie przekraczają dopuszczalnych norm. Ale są także takie, które są nie mierzalne i one mogą powodować uciążliwości odorowe i utrudnianie życia mieszkańcom miasta. Ale zapewniam, że nie są toksyczne, a ich stężenie jest bardzo niskie – podkreślił. Szef płockiej delegatury WIOŚ zaznaczył w swojej wypowiedzi, że przyczyn nie należy szukać w oparach wydobywających się z komina, a na instalacji Clausa gdzie odzyskuje się siarkę. – Tam wystarczy mała nieszczelność i już będzie odór – przekonywał. Drugą przyczyną wymienioną przez Hasa była zakładowa oczyszczalnia ścieków oraz…remonty prowadzone na terenie kombinatu.

Aleksander Warchałowski, który na spotkaniu dużo mówił o historii badań zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju, sięgając lat 70. ubiegłego wieku, przyznał że ani jego żonie, która pracuje w NIK -u, ani jemu ten warkocz nad Płockiem nie bardzo się podoba. – Tego typu smugi dymu są nieodzowne przy mokrej metodzie odsiarczania – tłumaczył. Skąd brązowo – siny kolor tego warkocza skoro to para wodna? – dopytywali dziennikarze. – Kolor warkocza wynika z różnego typu naświetlenia powietrza. Promienie słoneczne powodują zmiany koloru od brązowego aż po niebieski – dowodził. – Warto by było tę parę wodną zawrócić do ponownej produkcji, bo szkoda rzeczki wody, którą wypuszcza się w atmosferę – zauważył ekspert.

Później dziennikarze zostali przetransportowani w stronę komina, który wygląda od środka jak betonowy, ogromnych rozmiarów lej. Wszystko sterowane jest tam komputerowo i najmniejsze odchylenia od norm widać na monitorach w kombinacie oraz WIOŚ. – A dym faktycznie nie śmierdzi – stwierdził jeden z wielu dziennikarzy, którzy odważyli się wejść na sam szczyt królującego nad Płockiem komina.

Fot. Lena Rowicka