Zimowe okno transferowe w Polsce oficjalnie zostało zamknięte. Nie oznacza to jednak, że rodzime kluby nie mogą przeprowadzać transferów. Do 31 marca wciąż można kontraktować wolnych zawodników. Po tym terminie ze zgłoszeniem do rozgrywek trzeba będzie czekać do lata.
Wisła Płock w ostatnim miesiącach nie była zbyt aktywna na rynku transferowym. Priorytet wyznaczono dużo wcześniej i było nim sprowadzenie nowego napastnika. Kilka nazwisk przewinęło się przez media. Wśród potencjalnych wzmocnień wymieniani byli:
– Oskar Zawada – zamienił VfL Wolfsburg II na Karlsruher SC z 2. Bundesligi, dotychczas 2 występy (14 minut),
– Daniel Lucas Segovia – zamienił austriackie SKN St. Pölten na azerskie Neftchi Baku, dotychczas 5 występów (344 minuty), 2 bramki,
– Piotr Parzyszek – został w holenderskim De Graafschap i nie przestaje strzelać, na koncie ma 18 bramek w 27 występach (2 395 minut),
– George Tucudean – ma być krok od 20. drużyny włoskiej Serie B – Vicenza Calcio.
W ekstraklasie także można było znaleźć atakujących do wzięcia, chociażby na wypożyczenie. Josip Barišić, Maciej Górski, Michal Papadopulos, Łukasz Sekulski, Łukasz Zwoliński. Oni wszyscy zmienili pracodawców. W Płocku wybór padł z kolei na wracającego z nieudanej wyprawy na Cypr – Mateusza Piątkowskiego. Były zawodnik między innymi Dolcanu Ząbki i Jagiellonii Białystok jak na razie powoli dochodzi do formy. Na szczęście dla płocczan rywalizacja dobrze podziałała na Jose Kante, który w trzech meczach nowej rundy strzelił trzy gole.
O ile „dziewiątka” została załatwiona dość szybko i Piątkowski dołączył do drużyny pierwszego dnia obozu przygotowawczego we Władysławowie-Cetniewie to gracza do „szeroko rozumianej linii pomocy” jak nie było tak nie ma. I… już nie będzie. – Okno transferowe zostało zamknięte i nikt już do nas nie dołączy. Wczoraj do późnych godzin wieczornych próbowaliśmy jeszcze sprowadzić defensywnego pomocnika z ligi portugalskiej, ale nie udało się osiągnąć porozumienia. Będziemy grali tym co mamy – powiedział prezes Jacek Kruszewski.