Były tańce, śpiewy, mnóstwo stoisk oraz licytacje. Ale przede wszystkim było mnóstwo płocczan, i nie tylko, którzy na piknik przyszli całymi rodzinami. Dopisała również pogoda, którą jak mówił ze sceny konferansjer, zamówił sam biskup naczelny Kościoła Starokatolickiego Mariawitów Marek Maria Karol Babi. Krótko mówiąc – impreza była niezwykle udana.
W piątkowe popołudnie w Ogrodach Mariawickich spotkało się mnóstwo osób, aby uczcić oficjalne otwarcie Centrum Integracji Społecznej im. św. Marii Franciszki Kozłowskiej oraz pomóc małemu Filipowi, który zmaga się z rdzeniowym zanikiem mięśni. Szefowa CIS, Edyta Wróbel ze sceny dziękowała tym, którzy pomogli przy tworzeniu organizacji. Wśród kilkunastu wymienionych nazwisk nie zabrakło marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika czy prezydenta Płocka, Andrzeja Nowakowskiego.
Dla uczestników pikniku jego organizatorzy przygotowali mnóstwo okazji, aby pomóc choremu dziecku. Stoiska wręcz uginały się od produktów, z których całkowity dochód ze sprzedaży był przeznaczony na cel charytatywny. Oprócz tego, że za każdy zakup czy atrakcję płaciło się do kwestarskiej puszki, po piknikowym placu chodzili wolontariusze, którzy również zbierali datki.
Oprócz gotowych produktów, które oferowano na kramach, takich jak powidła, soki, ciasta, ubrania, własnoręcznie wykonane poduszki czy wspaniałe grafiki wykonane przez dzieci, można było samemu stworzyć woskową świecę, w dowolny sposób ozdobić koszulkę, torbę czy plecak. Nie zabrakło również koła fortuny, gdzie można było wylosować różnego rodzaju gadżety, ufundowane przez płockie firmy i instytucje. Jak na piknik przystało, były kiełbaski z grilla czy gorący bigos. Z ogromnego dmuchańca ochoczo korzystały dzieci, a rodzice chętnie sięgali do portfeli, aby wrzucać pieniądze do kwestarskich puszek. Wśród atrakcji były też sławne, mariawickie alpaki, które można było przytulać i głaskać, a nawet nakarmić.
Wszystko to działo się przy występach artystycznych, które trwały na scenie. Uczestnicy pikniku mogli posłuchać płockiego chóru Vox Singers czy obejrzeć tańce w wykonaniu grup z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. W przerwach między występami trwały licytacje. Tu również nie brakowało chętnych do sięgania głębiej do kieszeni. Np. voucher do jednej z płockich pizzerii wart 50 zł, wylicytowano za 100 zł. Na jedną z licytacji wystawiono uroczy żyrandol. I pewnie nie byłby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ma on swoją historię. – Żyrandol jest wykonany z kawałka drewnianej belki – pozostałości po rozbiórce dachu podczas remontu katedry mariawickiej – mówił nam Tomasz Lackosz, właściciel firmy Precizio-Tech, która wykonała żyrandol. – Drewno zatem ma ponad 100 lat – podkreślił. Dodamy, że cena wywoławcza pięknego przedmiotu wynosiła 200 zł. Żyrandol wylicytował komendant płockiej Straży Miejskiej, za kwotę 400 zł.
– Udało nam się zebrać 13,132,75 zł podczas pikniku – podaje nam precyzyjnie Karol M. Marek Babi, biskup naczelny Kościoła. – Jestem bardzo zadowolony, że płocczanie, i nie tylko, okazali się tak hojni. Bardzo wszystkim dziękuję za datki na rzecz Filipka, a także za obecność na pikniku i wspaniałą atmosferę.
Piknik charytatywny w Płocku zorganizowany był dla Filipa Cholewy z Jankowic w województwie śląskim. Dziecko cierpi na rdzeniowy zanik mięśni, czyli SMA typu I. W tej chwili na koncie zbiórki prowadzonej przez fundację Sie Pomaga, zgromadzono ponad 6,6 mln zł. Brakująca kwota na leczenie dziecka to ponad 2,1 mln zł.