W czwartek, 26 stycznia, po ciężkiej chorobie zmarła Maria Sochacka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 17 w Płocku. Miała zaledwie 57 lat.
– Właśnie odeszła Maria Sochacka…wczoraj się z Nią pożegnałam. Nie mogę dojść do siebie. Moja szefowa przez wiele lat, Kobieta o złotym sercu i duszy anioła. Uśmiechnięta, zawsze życzliwa….nasza Margolcia. Na zawsze w naszej pamięci – napisała Litosława Koper na facebookowej tablicy Marii Sochackiej.
Litosława Koper, dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury w Płocku tak wspomina swoją przyjaciółkę, koleżankę i dyrektora: Kiedy zaczynałam swoją karierę zawodową w roku 1994 w Szkole Podstawowej nr 17 w Płocku Mariola [tak nazywali zmarłą przyjaciele – przyp.red.] była wicedyrektorem. Po kilku latach zamieniła się funkcją z dotychczasowym dyrektorem Piotrem Nowickim, który bardzo mocno lobbował za Mariolą uważając, z reszta słusznie, ją za ścisły umysł i idealną kontynuatorkę swojej pracy w szkole. Okazało się, że miał rację i Mariola przez trzynaście lat, aż do swojej emerytury z sukcesami kierowała płocką „siedemnastką”.
W ten sposób do swojego dorobku zawodowego dołożyła kolejną cegiełkę, uzupełniając w ten sposób renomę świetnego i cenionego przez uczniów matematyka. Razem ze szkoły odeszłyśmy – ona odpoczywać, a ja kierować Młodzieżowym Domem Kultury, co uczciłyśmy przyjęciem, na którym skład kadry szkoły stawił się w komplecie – poczynając od woźnych a kończąc na byłych dyrektorach…
Mariola była dla mnie wzorem prawdziwego szefa, sprawnego organizatora i doskonałego menedżera, od której nauczyłam się praktycznie wszystkiego o tym jak powinno kierować się placówką oświatową. Wystarczy wspomnieć jak wspaniale przebiegły zorganizowane pod jej czujnym okiem obchody 40-lecia szkoły, wszyscy pracowaliśmy wtedy z ogromnym zaangażowaniem czując, że nie jest to tylko kolejny zwyczajny punkt w kalendarzu imprez, ale prawdziwe święto nas wszystkich. Mariola to jednak nie tylko przełożony, ale przede wszystkim przyjaciel i niezwykły człowiek. Osoba otwarta na potrzeby innych, ktoś przy kim nie czuło się dystansu pomiędzy „zwykłym” pracownikiem i nauczycielem, a dyrektorem. Ktoś, do kogo można było zadzwonić z prośbą o radę o każdej porze dnia i nocy.
Sama pamiętam, że kiedy zaproponowano mi pracę w biurze poselskim Jolanty Szymanek-Deresz, Mariola porozmawiała ze mną i nie tylko zrozumiała nową dla mnie sytuację, ale też pomogła znaleźć rozwiązanie, które pozwoliło mi połączyć karierę polityczną z pracą pedagogiczną. Nigdy jej tego nie zapomnę. Nawet po przejściu na emeryturę nie przestawała aktywnie działać, próbując między innymi swoich sił w wyborach do Rady Miasta Płocka z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jak nikt inny potrafiła zbudować zespół i stworzyć niezwykłą atmosferę w miejscu pracy. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że były to najlepsze lata w moim dotychczasowym życiu, a wspólnych, grupowych wyjazdów nie zapomnę do końca życia.
Mariola, nigdy nie traciła pogody ducha, mimo ciężkiej choroby. Podziwiałam ją za to. Po zakończeniu kariery zawodowej przede wszystkim oddała się jednak obowiązkom babci. Jej jedyny syn Paweł wraz z żoną dali jej dwójkę wspaniałych wnuków. Oboje z mężem Grzesiem zajmowali się wesołą gromadką na swojej działce, którą bardzo lubili i wytrwale doglądali. Bardzo współczuję wszystkim członkom rodziny tej niepowetowanej straty, ponieważ wiem, że słowa nie wypełnią pustki pozostałej po stracie tak nietuzinkowej osoby. Będzie nam Jej brakowało…
Zespół redakcyjny Dziennika Płockiego Rodzinie Marii Sochackiej składa głębokie wyrazy współczucia.