Pomimo tego, że na popularnym portalu społecznościowym udział w proteście zapowiedziało ponad 2 tysiące uczestników, to pod płockim teatrem zebrało się niewiele ponad 200 osób. Z transparentami i biało-czerwonymi flagami ruszyli ulicą Tumską aby zakończyć marsz przed małą sceną na placu przed Ratuszem.
Pogoda wyraźnie nie sprzyja uczestnikom demonstracji. Dziś, jak poprzednio, również padało. Może dlatego frekwencja nie była taka, jak deklarowana na facebooku. Na sobotnie południe, 21 listopada została zaplanowana druga antyimigrancka manifestacja. Organizatorów marszu było kilku: przedstawiciele partii Korwin, Młodzież Wszechpolska oraz Obóz Narodowo-Radykalny.
Kilka minut po godzinie 11, na plac przed płockim Teatrem Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego, zajechał bus, z którego kilku młodych ludzi wyniosło w pęczki powiązane biało-czerwone flagi. Czekali na tłumy. Niestety te się nie zjawiły. W porównaniu do poprzedniego marszu przeciwko przyjęciu przez Polskę uchodźców, w sobotniej demonstracji udział wzięła zaledwie garstka.
Główną przyczyną do protestu był fakt, że do przyjęcia imigrantów przygotowywał się jeden z ośrodków wypoczynkowych w Koszelówce w związku z ogłoszonym przez Urząd ds. Cudzoziemców przetargiem na zakwaterowanie w nim uchodźców z Syrii. Co prawda ośrodek, pod naciskiem władz gminy Łąck, wycofał się z przetargu jednak organizatorzy sobotniego protestu nie odwołali go.
Manifestacja rozpoczęła się od wspólnej modlitwy i minuty ciszy, za wszystkie ofiary terroryzmu, które miały miejsce w ostatnim czasie. Potem ruszyli zwartą grupą, na czele której widniał transparent z napisem „Nie oddamy Polski”. W grupie protestujących były zarówno dzieci, poprzez młodzież aż po osoby w średnim wieku. Protestujący szli ulicą Nowy Rynek, Tumską oraz Grodzką, żeby zakończyć na Starym Rynku.
Wszyscy zgodnie i bardzo głośno wykrzykiwali antyimigranckie hasła np. „Każdy Arab niech pamięta, dla nas Polska to rzecz święta”, „Skoro Kopacz chce murzyna niech go sobie w domu trzyma”, „Płacze Anglia, płacze Francja, tak się kończy tolerancja”, „Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela niepodległość nam odbiera” oraz dominujące i częściej niż inne wykrzykiwane – „Bóg, honor, ojczyzna”.
Grupa maszerujących i skandujących osób przyciągała uwagę płocczan. Ludzie włączali komórki, nakręcali filmiki i robili zdjęcia. Czy popiera pan taką formę protestu?-zapytaliśmy jednego z mieszkańców Płocka. – No chyba pani żartuje – usłyszeliśmy pełną oburzenia odpowiedź. Raczej płocczanie z ciekawością odbierali to co działo się na ulicy. Wychodzili z lokali, sklepów i mieszkań. Obserwowali.
Na koniec protestujący dotarli do Starego Rynku. – W imieniu wszystkich mieszkańców Koszelówki chciałbym bardzo serdecznie podziękować organizatorom dzisiejszego marszu. Także wam, którzy wzięliście udział w marszu. Koszelówka jest małą miejscowością u nas jest niespełna stu mieszkańców, a ośrodek chciał przyjąć dwustu imigrantów. Nie wyobrażam sobie żebyśmy spokojnie mogli korzystać z plaży i innych atrakcji, nie moglibyśmy dosłownie spokojnie wyjść na ulicę. Pytam się co z naszym bezpieczeństwem? – mówił ze sceny Artur Woźniak mieszkaniec Koszelówki.
Potem jeszcze kilka słów do zebranych powiedział Marcin Baciński, który zarzucał byłemu rządowi, że to właśnie oni – uknuli chytry plan – jak się wyraził o ekipie rządzącej. – Jesteśmy tu aby głośno powiedzieć nie! – dodawał. Na koniec zabrał głos Marcin Jachimiak z ONR. Potem protestujący odśpiewali hymn narodowy, trzeba przyznać, nie pomijając żadnej zwrotki. Porobili sobie selfie z flagami i kolegami. Po czym spokojnie się rozeszli. Dodamy, że marsz zabezpieczała Straż Miejska oraz Policja z Płocka.
Lena Rowicka