W płockim Zoo nocowały 383 osoby z Płocka, Warszawy, Łodzi, a nawet z Niemiec. I wszyscy w doskonałych humorach, mimo iż większość nie zmrużyła oka.
Godzina 21 przy bramie Zoo długa kolejka, wszyscy ze śpiworami, karimatami, namiotami. Chcieli przenocować w ogrodzie, gości w białym kitlu witał weterynarz, który pilnował jednocześnie, aby każdy opłacił nocleg. Około godz. 22 było już prawie 300 noclegowiczów i cały czas przybywali kolejni. – Odbieramy telefony od osób, które bawią się na festiwalu nad Wisłą. Pytają czy będą mogli wejść, bo koncert się przedłuża i obawiają się, że nie zdążą – tłumaczyła Magdalena Kowalkowska z działu marketingu zoo.
Na początek obowiązkowy spacer po Zoo. W całym ogrodzie można było zobaczyć mnóstwo migoczących światełek latarek. – Słyszeliśmy właśnie „szczekającą” sowę. Niesamowite, byłem pewien, że ktoś przyszedł z psem. Jednak opiekun ptaków wytłumaczył nam, że każdy gatunek tych ptaków wydaje inne odgłosy i można je usłyszeć tylko w nocy. W dzień nie ma no to szans – opowiada pan Tomek.
Goście mogli spać na całym terenie zoo, jednak większość wybierała plac przy grzybku. Tam też do późna w nocy paliło się ognisko, były kiełbaski, gitary, śpiew i bardzo rodzinna atmosfera. – Gdyby nie komary byłoby idealnie – żartowała Ania, która wraz ze znajomymi postanowiła nic spędzić w płockim Zoo.
Duże zainteresowanie wzbudzały słonie, które cierpliwie pozowały do zdjęć. – Mamy bardzo małe szanse na zobaczenie śpiącego słonia. One śpią bardzo mało około dwóch godzin na dobę. Nawet ich opiekunowie, którzy są z nimi, na co dzień tego nie widzieli – tłumaczył Aleksander Niweliński, dyrektor płockiego Zoo.
W całym ogrodzie można było spotkać opiekunów zwierząt, którzy chętnie opowiadali o swoich podopiecznych. Jednak największym zainteresowaniem cieszył się Pawilon Herpetarium i jego mieszkańcy. Tam noclegowicze mogli dotknąć węża, wziąć na rękę ptasznika, jaszczurkę. Chętnych było tak dużo, że ustawiały się kolejki. Tam też spotkaliśmy pięcioletniego Mateusza, który uwielbia przychodzić do zoo. – Dziś będę spał w zoo! Bardzo lubię tu przychodzić, najbardziej podoba mi się dżungla i węże – tłumaczył jeden z najmłodszych uczestników ZooNocy.
O świcie organizatorzy ogłosili pobudkę, która tak naprawdę nie była potrzebna, bo tej nocy mało, kto spał. Kilkadziesiąt osób przygotowywało pokarm dla zwierząt, pozostali pomagali uporządkować teren przed otwarciem Zoo.
– To była niezwykła noc, ZooNooc, która wszystkim pozostanie na długo w pamięci. My już myślimy, że pierwsza taka noc w płockim Zoo nie będzie ostatnią – zapowiada Magdalena Kowalkowska
[iframe width=”640″ height=”480″ src=”//www.youtube.com/embed/vCoAiPLj4PE?rel=0″ frameborder=”0″ allowfullscreen]