To miało być spotkanie, w którym nafciarze spokojnie pokonają drużynę z Mielca i zaczną myśleć o sobotnim spotkaniu w Velux EHF Lidze Mistrzów. Tymczasem drużyna Stali Mielec postawiła nafciarzom bardzo ciężkie warunki.
Płocczanie wyszli na mecz zmotywowani i tego nie można im odmówić. Niestety od samego początku widzieliśmy w naszych zawodnikach taką niemoc jakiej już dawno nie było. Choć podopieczni Manolo Cadenasa dochodzili do czystych sytuacji na ich drodze, albo trafiali w słupki i poprzeczki, albo na wysokości zadania stawał świetnie broniący w tym meczu Krzysztof Lipka. To spowodowało, że nasi szczypiorniści przez pierwsze 10 minut zdobyli tylko jednego gola, a pierwsze prowadzenie objęli dopiero w ostatnich 10 minutach pierwszej połowy (10:9). Ostatecznie do przerwy płocczanom udało się odskoczyć na dwa gole (14:12).
Po przerwie wydawało się, że wszystko „wróci do normy”, kiedy zawodnicy Wisły odskoczyli rywalom nawet na pięć goli. Niestety proste błędy i nieumiejętność gry w przewadze spowodowały, że Stal zniwelowała straty do dwóch goli. Mecz toczył się bramka za bramkę, więc o końcowy sukces musieliśmy drżeć aż do ostatnich chwil spotkania. Jeszcze na 36 sekund przed końcem nafciarze prowadzili tylko jednym golem (29:28). Bohaterem końcówki byli Ivan Nikcević, który w ważnym momencie wziął na siebie ciężar gry i rzucił bramkę na 30:28 w ostatnich sekundach meczu, oraz doskonale broniący Marin Šego. Chorwat poza tym, że świetnie spisywał się cały mecz, odbił dwie arcyważne piłki w podwójnym osłabieniu pod koniec meczu.
Za całe spotkanie należy również pochwalić Marcina Lijewskiego, bez którego płocczanie mogliby sobie nie poradzić w Mielcu.
SPR Stal Mielec – Orlen Wisła Płock 28:30 (12:14)
Orlen Wisła: Šego, Wichary – Wiśniewski 3, Nikčević 6, Nenadić 5, Milas, Eklemović, Lijewski 6, Kavas, Ghionea 4, Syprzak 5, Kwiatkowski, Toromanović 1
Stal: Janyst 5, Chodara 2, Sobut 2, Szpera 2, Adamuszek 5, Gliński 4, Kostrzewa 8