W 23. kolejce Lotto Ekstraklasy Wisła Płock wygrała z Zagłębiem Lubin 2-1 i do pięciu wyśrubowała serię meczów u siebie bez porażki. To kolejny przykład na to, że Nafciarze o wiele lepiej radzą sobie z drużynami z czołówki niż z bezpośrednimi konkurentami.
Obie drużyny do sobotniego pojedynku przystąpiły bez zawieszonych za nadmiar żółtych kartek prawych obrońców. W Wiśle z tego powodu zabrakło dotychczas niezniszczalnego Patryka Stępińskiego, a Zagłębie musiało radzić sobie bez Aleksandara Todorovskiego. Ponadto, Marcin Kaczmarek zdecydował się postawić na Przemysława Szymińskiego, wracającego po wmuszonej przerwie Piotra Wlazło oraz strzelającego wiosną gole po wejściach z ławki rezerwowych Jose Kante. Od Piotra Stokowca szansę otrzymali z kolei Sebastian Madera i Martin Nešpor.
Spotkanie w pierwszych minutach należało do gości, którzy dość szybko przejęli inicjatywę. Niezłą okazję mieli już w 7. minucie, gdy Arkadiusz Woźniak próbował zaskoczyć Seweryna Kiełpina. Pomimo przewagi i prowadzenia gry po kwadransie to Nafciarze powinni wyjść na prowadzenie. Powinni, lecz dośrodkowanie Giorgi Merebaszwilego zmarnował Arkadiusz Reca strzelający wprost w Martina Polacka z… około pięciu metrów. To jak to w takich przypadkach bywa zemściło się pięć minut później. Wrzutkę z rzutu wolnego Filipa Starzyńskiego na bramkę zamienił Nespor.
Zagłębie nie poszło za ciosem, choć Wiślacy nie rzucili się do szaleńczego odrabiania strat. Gospodarze… wyrównali w 38. minucie, pomimo tego, że wcześniej mieli trudności, aby przedostać się pod bramkę rywala. Rzut rożny wywalczył Piotr Wlazło, a centrę Merebaszwilego – po krótkim rozegraniu tego stałego fragmentu – głową wykończył Kante. Gwinejczyk strzelił trzeciego gola w trzecim kolejnym meczu. O dziwo tuż przed przerwą miejscowi mogli schodzić nawet prowadząc, lecz piłka po uderzeniu gruzińskiego skrzydłowego płocczan wylądowała na poprzeczce.
Po zmianie stron nie było już tak tak kolorowo jak w końcówce pierwszej połowy. Przede wszystkim brakowało konkretów. Dopiero po 60. minucie z rzutu wolnego spróbował Starzyński, a z dystansu po drugiej stronie Merebaszwili. Następnie znów nastał ofensywny przestój. W ostatnich minutach to jednak Wisła bardziej dążyła do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Przy dość ospałej postawie lubinian gospodarze zdobyli bramkę na wagę trze punktów. Główkę przy linii bocznej wygrał Przemysław Szymiński, futbolówkę przejął Merebaszwili, który po chwili w łatwy sposób ograł Lubomira Guldana i huknął nie do obrony, dzięki czemu punkty zostały w Płocku.
Wisła Płock – Zagłębie Lubin 2-1 (1-1)
Jose Kante 38, Giorgi Merebaszwili 87 – Martin Nešpor 20
Wisła Płock: 87. Seweryn Kiełpin – 20. Cezary Stefańczyk, 25. Przemysław Szymiński, 17. Damian Byrtek, 2. Kamil Sylwestrzak – 18. 21. Maksymilian Rogalski, 8. Dominik Furman – 10. Giorgi Merebaszwili, 18. Piotr Wlazło (90, 5. Bartłomiej Sielewski), 9. Arkadiusz Reca (81, 7. Damian Piotrowski) – 29. Jose Kante (88, 27. Mateusz Piątkowski).
Zagłębie Lubin: 1. Martin Polaček – 24. Jakub Tosik, 77. Sebastian Madera, 33. Ľubomír Guldan, 3. Đorđe Čotra – 20. Jarosław Kubicki, 19. Filip Jagiełło (17. Adrian Rakowski) – 9. Arkadiusz Woźniak, 18. Filip Starzyński (83, 90. Jan Vlasko), 14. Łukasz Janoszka (75, 7. Krzysztof Janus) – 13. Martin Nešpor.
Żółte kartki: Merebaszwili, Rogalski.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 3 432.