Po awansie do ekstraklasy Wisła Płock potrzebowała wzmocnień. Te, aby myśleć o utrzymaniu, wydawały się być nieuniknione i Nafciarze w lato dokonali aż dziewięciu transferów. Jak się później okazało z myślą o pierwszym składzie wykonanych zostało siedem z nich. Przy tym wszystkim można było jednak odnieść wrażenie, że akurat skrzydła są obsadzone praktycznie najlepiej i wymagają jedynie uzupełnienia.
Tak faktycznie się stało. Po awansie do ekstraklasy szybko podziękowano Jakubowi Bąkowi oraz Piotrowi Darmochwałowi – wybitnie nietrafionym zakupom, a dodatkowo wypożyczono Dawida Jabłońskiego i nie zdecydowano się pozyskać Fabiana Hiszpańskiego. Z sześciu skrzydłowych jacy wiosną znajdowali się w kadrze Wisły zostało trzech: Arkadiusz Reca, Damian Piotrowski i Dominik Kun.
Jasnym było, że trzeba nieco zwiększyć rywalizację, ale podstawy, aby myśleć, że i klasę wyżej etatowi skrzydłowi dadzą sobie radę również były. W poprzednim sezonie ze świetnej strony pokazali się przecież Reca (12 goli i 5 asyst) i Piotrowski (9 goli i 5 asyst).
Na czwartego-piątego skrzydłowego do klubu z Łukasiewicza 34 początkowo dołączył – wypożyczony później do pierwszoligowej Olimpii Grudziądz – młodzieżowiec Jakub Łukowski, a tuż przed końcem okresu przygotowawczego także Witalij Hemeha. Ukrainiec zaliczył bardzo dobry występ w wygranym 3-0 sparingu z Arką Gdynia, co rodziło nadzieję, że skrzydła będą jeszcze mocniejsze.
Ekstraklasowy sezon 2016/2017 Wisła Płock zaczęła więc z pięcioma nominalnymi skrzydłowymi, a z czasem do zespołu dołączyli mogący występować tam Giorgi Merebaszwili i Siergiej Kriwiec. W pierwszych trzech spotkaniach Marcin Kaczmarek stawiał na duet Hemeha – Reca, ale obaj od początku mocno zawodzili. Najpierw, w czwartej serii gier, ze składu wypadł Ukrainiec, którego zastąpił Merebaszwili, a kolejkę później także Polak, w miejsce którego pojawił się Kun.
Ta para skrzydłowych zdecydowanie dawała radę, ale w meczu z Zagłębiem Lubin Dominik zobaczył 4 żółtą kartkę, a na domiar złego złapał kontuzję mięśnia przywodziciela. Do składu na chwilę wrócił wówczas Reca, lecz od spotkania z Bruk-Bet Termalicą szansę gry na boku otrzymał… środkowy pomocnik Piotr Wlazło. Tym samym zostawił na ławce i Hemehę i Recę pokazując, że przy przerwie Piotrowskiego (dłuższej) i Kuna (krótszej), opierająca swoją grę na skrzydłach Wisła Płock, ma…
No właśnie ma problem czy nie ma?