Z jakiego przedmiotu otrzymała pierwszą ocenę niedostateczną? Czy bała się pierwszego lotu samolotem, a może wręcz odwrotnie? Jaki był pierwszy film, który ją zafascynował? I czy pamięta co było przedmiotem jej pierwszej interpelacji?
O tym i nie tylko, opowiedziała bohaterka kolejnego odcinka naszego cyklu „Mój pierwszy raz”. A jest nią znana i bardzo ceniona przez płocczan Wioletta Kulpa – płocka radna, a także przewodnicząca płockiego klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
Dwója z pasją…w parze
Chyba każdy z nas pamięta swoją pierwszą dwóję czyli tzw. pałę w szkole. Mojej dzisiejszej rozmówczyni, również historia związana z tą oceną zapadła w pamięć. – Otrzymałam ją jeszcze w szkole podstawowej, chyba w czwartej klasie – uśmiecha się, szukając w pamięci. Mała Wiola była kilka tygodni w szpitalu, i narobiła sobie zaległości. – No cóż zdarzyła się wówczas ocena niedostateczna z matematyki – opowiada pani Wioletta. – Ale pamiętam doskonale za to, że bardzo mnie to wtedy zmobilizowało do szybkiej poprawy oceny, a matematyka stała się moim ulubionym przedmiotem tak jak chemia – dodaje radna.
Opuszczam temat szkoły, i wkraczam w sferę zainteresowań pani Wioletty. Ponieważ wiem, że lubi oglądać filmy. Zadaję pytanie, jaki był pierwszy film, który radna zapamiętała szczególnie? – „Popiełuszko. Wolność jest w nas” – odpowiada bez zastanowienia. Okazuje się, że jest wiele filmów, które przewodnicząca klubu PiS bardzo lubi i często do nich wraca. Wymienia nam takie tytuły jak „Miś” czy „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”. – Ogromne wrażenie zrobił też na mnie film przedstawiający życie Karola Wojtyły-Jana Pawła II. Pasjonuje mnie życie innych ludzi, szczególnie tych, którzy są naszymi autorytetami – uzasadnia pani Wioletta. Przyznaje także, że często wraca do filmów, które obrazują czasy PRL-u.
Samolotem wprost do…interpelacji
Mam świadomość tego, że bohaterka rozmowy lubi także podróżować. Pytam zatem, jak wspomina swój pierwszy lot samolotem? – Najpierw zapytałam się dokładnie osób, które już leciały samolotem co robić, aby nie odczuć różnicy ciśnienia w powietrzu – mówi rozmówczyni. – Gdy już znalazłam odpowiedni sposób, to nie był to nieprzyjemny lot. Natomiast chcę opowiedzieć historię, która lekko mnie przeraziła. Pamiętam lot do Mołdawii, z przesiadką we Frankfurcie nad Menem, kiedy mieliśmy podstawiony samolot na około 20 osób, nie wyglądający na dość sprawny. Wtedy można było zobaczyć na mojej twarzy lekkie przerażenie, na szczęście dolecieliśmy na miejsce – śmieje się.
Pani Wioletta Kulpa głównie znana jest płocczanom, z racji pełnionej funkcji radnej, którą pełni wiele lat. Przypomnijmy, w roku 2014 po raz czwarty mieszkańcy Płocka obdarzyli ją zaufaniem. Nie mogłam, w naszej rozmowie pominąć tego tematu. – Pierwsza interpelacja z kadencji 2002-2006 dotyczyła realizacji programu 300 Budowy mieszkań przez płocką spółkę MTBS – odpowiada radna PiS.
Serce, które łamie…czekoladę
Pan radna lubi pomagać, o czym przekonało się wielu mieszkańców naszego miasta. – Kiedy był ten pierwszy raz, hmm… nie pamiętam, tak wyszło. Choć jestem jedynaczką, to zawsze dzieliłam się wszystkim, co otrzymałam od rodziców, czekoladę dzieliłam na pół. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, jak trudno jest kupić czekoladę, czy inne produkty, które teraz zalegają na półkach. Pamiętam, że kiedyś, pomimo faktu, że czasy były trudne, ale była większa solidarność międzyludzka, więcej ze sobą rozmawialiśmy, wiedzieliśmy o swoich troskach i problemach. Dziś często jest tak, że każdy z nas zamyka się w swoim domu, nawet nie znając sąsiadów. Często też jest tak, że wielu z nas nie ma środków finansowych, aby zakupić te produkty, które są na półkach. Ile raz spotykamy sytuację w sklepie, że dziecko prosi mamę o coś słodkiego, a ona odpowiada, że nie mamy pieniążków. Z wielkim szacunkiem odnoszę się do osób, które walczyły o naszą wolność i demokrację, ale czy tego oczekiwali po wielu latach? Często oni sami borykają się z codziennymi problemami, brakiem środków na leki, żywność, wybierają co zapłacić w pierwszej kolejności – wyraźnie smutnieje, mówiąc te słowa.
Do Australii z…lalą
Zmieniam zatem szybko temat, bo pani Wioletta ma piękny uśmiech i zdecydowanie wolę, jak się uśmiecha. I faktycznie bohaterce rozmowy błyszczą oczy, kiedy zaczyna opowiadać o swoim marzeniu, które chciałaby spełnić, a czego dotąd nie udało się zrealizować. – Marzyłam o podróży do Włoch, spełniło się. Marzę o kolejnych podróżach, byłabym szczęśliwa, gdybym mogła spędzić choć kilka dni w Australii – tłumaczy.
Ponieważ święta Bożego Narodzenia tuż…tuż, nie mogłam się oprzeć, aby nie zapytać o pierwszy prezent. – Nie był to pierwszy prezent, ale pozostał mi w pamięci do dziś, duża lalka chodząca i mówiąca z długimi blond włosami, którą kupił mi mój tata w Warszawie, oczywiście na „gwiazdkę”, miałam wtedy 4 lub 5 lat – głośno się śmieje, pokazując jak prowadzała lalkę za rękę.
Dziękuję pani Wioli, że pomimo natłoku przedświątecznych prac znalazła dla nas chwilę. A cały nasz zespół redakcyjny życzy zdrowych, wesołych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, a pod choinką prezentu gwiazdkowego, który pozwoli spełnić marzenie czyli biletu do Australii, ale…w dwie strony. 🙂
Fot. Archiwum prywatne Wioletty Kulpy.