W dzisiejszym świecie zaganiania i pędu po wszystko często trudno przyznać się do łez czy słabości. Mój dzisiejszy rozmówca nie ma z tym problemu. Urzeka mnie swoim spokojem, ciepłym głosem i cierpliwością.
Mowa o płocczaninie i księdzu Jarosławie Mokrzanowskim, którego zaprosiłam do naszego cyklu „Mój pierwszy raz”. Co prawda ciężko było naszemu rozmówcy znaleźć dla mnie czas, bo czas świąt Bożego Narodzenia to mnóstwo obowiązków związanych z kapłaństwem oraz pracą w kancelarii Kurii płockiej.
Misterny plan Pana Boga
Każdy z nas musiał dorosnąć, przejść etap dzieciństwa czy młodości. A ten kojarzy się z buntem czy robieniem na złość całemu światu. Osobiście nie znam osoby, która nigdy nie przeciwstawiła się woli rodziców. Nawet gdyby to miało skutki, jak w popularnym porzekadle – ”Na złość mamie odmrożę sobie ręce”.
Staram się dowiedzieć, czy ksiądz Jarosław miał taki moment w życiu, kiedy po raz pierwszy przeciwstawił się woli rodziców? – Pamiętam, że pierwszy taki bunt związany był właśnie z powołaniem – wyznaje.
– Jako maturzysta interesowałem się Braćmi Kapucynami. Myślałem o zakonie a dla wielu osób, również moich rodziców, zakon to…jedzenie cebuli, spanie w trumnie i takie tam różne historie – opowiada, uśmiechając się. – Wspomniałem w czasie rozmowy z mamą, że idę do zakonu, bo i tak Pana Boga kocham bardziej jak ich. Rozpłakała się biedna, a ja na szczęście to wszystko przemyślałem. A Pan Bóg i tak, trochę inaczej, poprowadził mnie na drodze powołania – dodaje mój rozmówca.
Przyjaźń z Jezusem
Prawie każdy ma na swoim koncie pierwszą przeczytaną książkę, która zapada gdzieś głęboko w pamięć. Bohater mojej rozmowy zapytany o pierwszy wolumin, który wywarł na nim wrażenie, nawet przez chwilę się nie zastanawia. – Książka, a bardziej historia, która do dziś ma wpływ na moje życie, to opisane zmaganie się z chorobą i przyjaźń z Jezusem małego Antka. Spisał to wszystko Marcin Ludwicki w książce zatytułowanej „Na koniec świata”. Nad żadną książką tak nie płakałem i pamiętam, jak potem z zaciekawieniem obejrzałem reportaż z mamą Antka w programie Pospieszalskiego. Często wracam do tej historii prowadząc rekolekcje – opowiada wyraźnie wzruszony.
Wiadomym jest fakt, że ksiądz każdemu katolikowi kojarzy się z kościołem i mszą. Jak to jest, kiedy po święceniach przyszedł czas na pierwszą mszę świętą, co ksiądz Jarosław poczuł stając przed wiernymi? – Msza prymicyjna to ogromne przeżycie. Dużo życzliwości ze strony bliskich, przyjaciół, ale i obcych ludzi. W moim sercu była wdzięczność wszystkim, którzy mi na drodze do kapłaństwa towarzyszyli. To co dziś wspominam hmm… ucałowałem dłonie mamie i tacie ponieważ często powtarza się, że „pierwszym seminarium” jest dom rodzinny – wspomina.
Dobry ksiądz, który podróżuje w czasie
A marzenie, które chciałby ksiądz spełnić, a byłby to pierwszy raz? – Jeśli o marzeniach mowa – zamyśla się na chwilę bohater dzisiejszej rozmowy. – Może raczej pierwsze co przychodzi na myśl i daje dużo radości i szczęścia, czy jeszcze inaczej – poczucia spełnienia. Być dobrym księdzem i serio, być świętym, nie takim z obrazka – lukrowanym, ale po prostu na co dzień. Świętość to nie marzenie a realny cel, ale cel który daje dużo radości i mobilizuje – podkreśla ks. Jarosław z zadumą w głosie.
Ponieważ rozmawiamy w szczególnym czasie świąt Bożego Narodzenia, który oprócz wigilii i opłatka, kojarzy się ze świętym Mikołajem. Pytam mojego rozmówcę, o pierwszy gwiazdkowy prezent. – Gwiazdkowy prezent który pamiętam to czerwony samochód na baterie. U nas wigilie zawsze były u babci, zawsze była cała rodzina, mnóstwo ludzi. Prezent mnie bardzo ucieszył ale na krótko, ponieważ roztrzaskał się przez nieuwagę pod ciężką nogą wujka. Z resztą, ja pamiętam święta z dzieciństwa kiedy rarytasem była… pomarańcza i cukierki czekoladowe – wspomina, przenosząc mnie w czasie.
Dziękuję księdzu Jarosławowi, że pomimo świątecznego nasilenia obowiązków znalazł dla mnie chwilkę na pełną wspomnień i ciepłą rozmowę. A cały nasz zespół redakcyjny życzy księdzu wytrwałości w dążeniu do spełnienia marzeń oraz wszelkich łask Bożych w nadchodzącym Nowym Roku.