Chyba nie ma płocczanina, który nie wiedziałby o ostatnim proteście mieszkańców Płocka i powiatu, który odbył się w miniony wtorek. Emocje związane z wydarzeniem nie stygną w komentarzach na popularnym portalu społecznościowym.
Chwilami można odnieść wrażenie, że protest nadal trwa – nie na ulicy z transparentami, ale na różnych forach pod artykułami, które ukazały się na temat marszu w mediach lokalnych i ogólnopolskich. Tematem wiodącym podczas manifestacji było zdrowie i zagadnienia z nim związane. Od lat tematem zajmuje się przewodniczący Rady Miasta Płocka, Artur Jaroszewski, który pisze interpelacje i nie boi się trudnych dla wszystkich tematów. Mówi na sesjach o zdrowiu mieszkańców, przyczynach umieralności i zachorowalności płocczan oraz o ochronie środowiska.
Po proteście „Orlen – przestać truć! Protest mieszkańców”, poprosiliśmy płockiego radnego o krótki komentarz, dotyczący samego protestu, jak i głównego tematu, który do tego doprowadził.
Dziennik Płocki: Co Pan myśli o proteście mieszkańców Płocka, który odbył się w miniony wtorek pod hasłem „Orlen – przestań truć”?
Artur Jaroszewski: Cieszy mnie, że tak wielu osobom w Płocku nie jest obojętne, czym oddychamy. Cieszy mnie również wzrost świadomości płocczan w tej materii. Nie znam osobiście organizatorów protestu, ale trzymam za nich kciuki. Publicznie poprosili polityków o nieafiszowanie się w proteście i to również uważam za cenne. Jeżeli kiedykolwiek będą potrzebować mojej pomocy – jestem do dyspozycji. A czeka płocczan długa i ciężka batalia o nasze środowisko i zdrowie – chyba najlepszym przykładem jest ostatnia konferencja prasowa po posiedzeniu Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
DP: Jak wszyscy wiemy, umieralność na raka w naszym regionie znacznie przekracza średnią krajową. Dlaczego nie podaje się, że zachorowalność na nowotwory jest porównywalna np. z miastem Gdańsk? Ale umieralność z powodu tej choroby jest już dużo wyższa…
AJ: Chciałbym aby na to pytanie odpowiadali lekarze. Zabiegałem o to przez kilka lat. Nikt nie chciał tego publicznie potwierdzić. Gdy po wielu trudach dotarłem do danych Krajowego Rejestru Nowotworów i nagłośniłem je, tzw. eksperci zaczęli je kwestionować. Dopiero rok temu potwierdzono moje wyliczenia, między innymi w opublikowanych przez Ministerstwo Zdrowia „Mapach potrzeb zdrowotnych w zakresie onkologii”. A co do różnic w statystykach zachorowalności i umieralności – jestem przekonany, że statystki zachorowalności są mniej dokładne. Potwierdzają to w rozmowach ze mną lekarze. Ale faktem jest też, że w Płocku brakuje wysokospecjalistycznej aparatury onkologicznej, np. akceleratorów. Tego typu urządzenia w Polsce są finansowane przede wszystkim z Budżetu Państwa i z Budżetów Województw. Zabiegać o to muszą przede wszystkim szpitale, zwłaszcza Wojewódzki Szpital Zespolony w Płocku.
DP: Co, według Pana, jest powodem dużo większej umieralności na nowotwory w naszym mieście oraz regionie?
AJ: Mówię o tym od lat – jedynym czynnikiem wyróżniającym nasze środowiskowo od innych miast jest istniejący w Płocku od 50 lat gigantyczny kompleks rafineryjno-petrochemiczny.
DP: Dlaczego przez lata panowała taka zmowa milczenia?
AJ: Dobre pytanie. Należałoby je zadać wielu środowiskom: kolejnym prezydentom miasta, instytucjom odpowiedzialnym za nadzór nad stanem środowiska naturalnego, lokalnym organizacjom lekarzy, stowarzyszeniom płockiego biznesu, specjalistom od rynku nieruchomości. I nie zapominajmy o płockich ekspertach od promocji – wg mnie od wielu lat najważniejsze jest dla nich przyciągnięcie turystów do Płocka. Nie wypada zatem odstraszać ich jakimiś nowotworami… Co do mnie – to od lat głośno i publicznie mówię o płockich zagrożeniach.
Rozmawiała Lena Rowicka.
Fot. Archiwum prywatne Artura Jaroszewskiego.