Spotkanie to zapewne nie poróżni kibiców zaprzyjaźnionych klubów. Drużyny, strzelając po jednej bramce, podzieliły się bowiem punktami.
Wisła Płock, zajmująca 8. miejsce w tabeli I ligi, podejmowała dziś na własnym stadionie, broniącą się przed spadkiem drużynę Stomilu Olsztyn. Początek spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy. Już w drugiej minucie meczu szansę na zdobycie bramki miał Łukasz Sekulski, popisując się mocnym strzałem z 25 metrów. Niestety piłka poszybowała minimalnie obok słupka. Nafciarze ostro atakowali, nie schodząc z połowy przeciwnika. Jednak dobra defensywna gra rywali sprawiała, że nafciarzom trudno było znaleźć sposób, by umieścić piłkę w siatce. Okazji nie udało się w 15. minucie wykorzystać Janusowi, którego strzał został zablokowany oraz minutę później Fabianowi Hiszpańskiemu. Płocczanin strzelając z narożnika pola karnego skierował piłkę nad poprzeczkę. Doskonałą sytuację, po której chyba wszyscy fani Wisły zadawali sobie pytanie czemu piłka nie trafiła do siatki, miał w 18. minucie meczu Janusz Dziedzic. Napastnik w sytuacji sam na sam trafił prosto w bramkarza Stomilu. Sposób na rywala znalazł natomiast w 33. minucie Bartłomiej Sielewski, który po dośrodkowaniu Łukasza Sekulskiego, głową skierował piłkę do bramki. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Płocczanie prowadzili 1:0.
Druga połowa, w wykonaniu gości wyglądała już zupełnie inaczej. Rywale, którzy przed meczem, z dorobkiem 8 punktów, zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli chcieli jak najszybciej odrobić stratę z pierwszej połowy i wywieźć z Płocka co najmniej remis. Dobrą okazję do strzelenia gola dla Stomilu miał Tomasz Bzdręga w 55. minucie spotkania. Jego mocny strzał płocki bramkarz – Seweryn Kiełpin zdołał wybić na rzut rożny. Ten zakończył się ponownym wybiciem piłki na róg. Tym razem jednak stały fragment gry wykorzystali olsztynianie, a dokładnie Grzegorz Lech, który głową umieścił piłkę w bramce. Do końca meczu pozostało jednak pół godziny gry, więc fani Wisły wierzyli, że wynik zmieni się jeszcze na korzyść płocczan. Niestety po stracie gola, nafciarzom zdecydowanie brakowało skuteczności, by zdobyć trzy punkty. W 70. minucie, po faulu na płockim zawodniku, okazję do zdobycia gola miał Janusz Dziedzic, który jednak wykonując rzut wolny skierował piłkę nad poprzeczkę.
Ostatni kwadrans gry to pokaz nieskuteczności płockich zawodników. Doskonałą okazję zmarnował Krzysztof Janus, który będąc sam przed bramkarzem Stomilu skierował piłkę obok bramki. Za końcówkę trzeba natomiast podziękować płockiemu bramkarzowi Sewerynowi Kiełpinowi, który nie pozwolił, by olsztynianie wywieźli z Płocka komplet punktów. Po meczu, w którym jednak to Wisła przeważała na boisku, remis 1:1 wzbudza pewien niedosyt.
Warto dodać, że mecz kibice obu drużyn wspólnie oglądali na środku trybuny wschodniej. Grupy fanów przeciwnych drużyn nie były, jak na wszystkich innych spotkaniach, oddzielone barierkami. Dodatkowo, w pewnych momentach wspólnie skandowały nazwy obu drużyn. Ta sytuacja jest zaskakująca dla kogoś, kto pamięta jeszcze wzajemną niechęć klubów.
– To był mecz do wygrania. Byliśmy zespołem lepszym, ale zabrakło nam koncentracji. Gdybyśmy zachowali trochę zimnej krwi w tych sytuacjach z przodu, to byśmy wygrali. Wiedzieliśmy, że będzie to trudny mecz. Na pewno każdy dał z siebie wszystko – powiedział po meczu kapitan płockiej drużyny Paweł Magdoń.
– W pewnym momencie tego spotkania wszystkie atuty były po naszej stronie. Strzeliliśmy bramkę. Zdawaliśmy sobie sprawę, że drugi gol może zamknąć ten mecz, ale tak się nie stało. Straciliśmy bramkę po stałym fragmencie – to boli najbardziej. Tym bardziej, że mieliśmy przydzielone indywidualne krycie. Daliśmy się jednak oszukać. Nie pierwszy raz zresztą. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Do tego nie wykorzystywaliśmy 200-procentowych sytuacji. To wszystko skumulowało się na ten wynik. Szkoda, gdyż liczyliśmy, że po tym meczu będziemy mieć większy spokój, z jakim spojrzymy w górę tabeli – powiedział na konferencji po meczu trener Wisły Płock, Marcin Kaczmarek.
Następnym przeciwnikiem Wisły będzie GKS Tychy.
Wisła Płock – Stomil Olsztyn 1:1 (1:0)
1:0 Bartłomiej Sielewski (33. asysta Łukasz Sekulski)
1:1 Arkadiusz Koprucki (57.)
Wisła: 87. Seweryn Kiełpin – 20. Cezary Stefańczyk, 23. Paweł Magdoń, 5. Bartłomiej Sielewski, 17. Arkadiusz Mysona (74. 13. Tomasz Grudzień) – 4. Jacek Góralski, 25. Filip Burkhardt – 7. Krzysztof Janus, 10. Janusz Dziedzic, 16. Fabian Hiszpański – 9. Łukasz Sekulski (58. 11. Marcin Krzywicki)
Stomil: 82. Piotr Skiba – 18. Janusz Bucholc, 4. Dawid Kucharski, 23. Arkadiusz Koprucki, 27. Kamil Hempel, 13. Dominik Kun, 21. Łukasz Jegliński, 7. Paweł Głowacki, 55. Grzegorz Lech (84. 77. Paweł Łukasik), 10. Daniel Michałowski (62. 95. Patryk Kun), 9. Tomasz Bzdręga
Żółte kartki: Góralski – Hempel, Kucharski
Czerwona kartka: Hempel (druga żółta)
Widzów: ok. 1.500