Arka na pierwszoligową wygraną czekała od 11 kwietnia (wtedy właśnie pokonała 1:0 Flotę Świnoujście). Wisła po raz ostatni cieszyła się ze zdobycia trzech punktów na własnym stadionie 1 maja (2:1 z Widzewem Łódź). Gdynianie przełamali swoją niemoc. Wisła na wygraną u siebie musi czekać dalej.
Oba zespoły zaczęły dość sennie, co nie mogło dziwić przy tropikalnych warunkach, w jakich obu zespołom przyszło rozgrywać to spotkanie. Piłka krążyła głównie w środkowej części boiska. Stwierdzenie, że któraś z drużyn miała przewagę, byłoby dość poważnym nadużyciem.
Wisła jako pierwsza wypracowała sobie okazję do zdobycia gola, ale nie była w stanie jej wykorzystać.
Arka tymczasem skwapliwie skorzystała z prezentu od płockiej defensywy. Nieporozumienie w tylnej formacji miejscowych wykorzystał Rafał Siemaszko, który plasowanym uderzeniem zza pola karnego pokonał Seweryna Kiełpina.
Wisła starała się wyrównać, ale jej akcjom brakowało właściwego tempa, a przede wszystkim dokładności. Po przerwie obraz gry nie uległ wielkim zmianom. Wisła niby starała się grać do przodu, ale nikt nie był w stanie wykończyć akcji celnym strzałem. Kilka razy uderzeń z dystansu próbował Maksymilian Rogalski. Raz był bliski powtórzenia wyczynu z Sosnowca, gdzie potężnym uderzeniem zaskoczył bramkarza rywali. W Płocku jednak Konrad Jałocha nie dał się zaskoczyć.
Gdy w drugiej połowie sędzia podyktował rzut karny dla Arki, a do piłki podszedł Krzysztof Sobieraj, wydawało się, że losy meczu są już rozstrzygnięte. Ale Seweryn Kiełpin popisał się doskonałą interwencją, która natchnęła jego kolegów z zespołu do walki. Niestety, natchnienie skończyło się już po pierwszej nieudanej akcji.
Gdy w przedostatniej minucie doliczonego czasu gry Wisła wybijała rzut rożny, Seweryn Kiełpin wbiegł w pole karne rywali, szukając okazji do zdobycia gola. Nie udało się, a chwilę później musiał wracać do własnej bramki. Gdy wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, „Sewer” popełnił koszmarny błąd, z zimną krwią wykorzystany przez Pawła Abbotta.
– Gra naszego zespołu nie wyglądała tak, jak to sobie zakładaliśmy. Cały zespół rozegrał słabe spotkanie, a przeciwnik umiejętnie to wykorzystał – mówił trener Marcin Kaczmarek na pomeczowej konferencji prasowej. – Niektóre zachowania z meczu przeciwko Arce musimy jak najszybciej wymazać z pamięci i skoncentrować się na najbliższym rywalu. Tylko wygrana w Kluczborku wprowadzić nas na właściwe tory.
Chociaż pierwszoligowcy mają za sobą dopiero dwie kolejki spotkań, nie ma już zespołu, który mógłby cieszyć się z kompletu punktów. Po cztery oczka mają na koncie Dolcan Ząbki, Arka Gdynia, Chrobry Głogów, Bytovia Bytów i Stomil Olsztyn. Wisła z trzema punktami zajmuje szóste miejsce w tabeli, otwierając grupę sześciu drużyn, które mają po jednej wygranej i jednej porażce.
Wisła Płock – Arka Gdynia 0:2 (0:1)
Bramki: Siemaszko (18.) i Abbott (90.)
Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Sielewski, Szymiński, Stępiński – Rogalski, Wlazło (71. Mroziński), Bąk, Iliev (58. Lebedyński), Darmochwał (46. Piotrowski) – Łuczak
Arka: Jałocha – Socha, Marcjanik, Sobieraj, Warcholak – Łukasiewicz, Nalepa, Tomasiewicz (67. Abbott), Renusz (Lomski), Siemaszko – Wojowski (81. Stolc)
Żółte kartki: Stę;piński, Stefańczyk, Rogalski (Wisła) oraz Łukasiewicz