Z list Koalicji Obywatelskiej ubiega się o mandat zaufania społecznego w najbliższych wyborach do sejmu. Jej nazwisko na liście nr 6 wyborcy znajdą na… 6 pozycji. Mowa o Marii Koźlakiewicz, kandydatce do sejmu z ramienia Platformy Obywatelskiej w okręgu płocko-ciechanowskim.
Jak sama mówi o sobie: – jestem rodowitą mieszkanką Mławy, a moje korzenie sięgają tego regionu. To miejsce, w którym dorastałam i które kocham. Chcę być głosem mojego rodzinnego miasta i całego Północnego Mazowsza w Sejmie RP. Aby przybliżyć postać kandydatki na posłankę, zadaliśmy kilka pytań, które pozwolą czytelnikom bliżej ją poznać.
Dziennik Płocki: – Jaki jest Pani dorobek, jeśli chodzi o działalność społeczną? Dzięki czemu stała się Pani rozpoznawalna w swoim regionie? Bo przecież nie obudziła się Pani któregoś dnia i pomyślała, będę politykiem.
Maria Koźlakiewicz: – Oczywiście, że nie. W moim przypadku chęć startowania w wyborach była następstwem tego, co działo się w ostatnich latach w Polsce. Chodzi mi przede wszystkim o sposób, w jaki potraktowano kobiety i tu mam na myśli głównie zaostrzenie prawa aborcyjnego. Obserwacja tych wydarzeń zrodziła we mnie przekonanie, że Polska, w której żyjemy nie jest już krajem, w którym moja córka będzie mogła dorastać pozostając w zgodzie ze swoimi wyborami i przekonaniami.
Przez ostatnie lata mieliśmy do czynienia ze zmianami przepisów, które z prawa inkluzywnego, czyli takiego, które powinno służyć wszystkim, zrobiły prawo służące ludziom o określonych poglądach. Na razie obserwujemy te zmiany tylko w niektórych obszarach, ale jestem przekonana, że jeżeli odpowiednio nie zareagujemy jako społeczeństwo w najbliższych wyborach, to w kolejnej kadencji będziemy mieli do czynienia z reorientacją systemu prawnego w kierunku takiego, który jest całkowicie podporządkowany religii. Tu chciałabym nadmienić, że nie czynię zarzutów samej religii, gdyż jestem praktykującą katoliczką, natomiast sprzeciwiam się jej instrumentalnemu wykorzystywaniu.
Jeżeli chodzi natomiast o rozpoznawalność w regionie to wynika ona bardziej z mojej aktywności jako przedsiębiorcy niż czemuś, co wiązałoby mnie dotychczas w jakikolwiek sposób z polityką.
DP: – Ma Pani bardzo ambitny plan. Dokładnie chodzi o to, aby w naszym regionie stworzyć ośrodek specjalistyczny do leczenia chorób psychicznych. Komu miałby służyć taki ośrodek i dlaczego Pani uważa, że jest to ważne przedsięwzięcie?
M.K: – Dowodem tragizmu sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, jeżeli chodzi o psychiatrię dziecięcą jest to, że nawet dziennikarze mówią o stworzeniu ośrodka specjalistycznego w kontekście ambitnego planu. Tymczasem powinniśmy mówić o nim jak o konieczności i wspólnie wyrażać oburzenie, że w naszym regionie jeszcze nie powstał. Ja pragnę przypomnieć, że w Polsce działa obecnie 35 oddziałów psychiatrii dziecięcej, na których jest prawie 1200 miejsc. Jak mówią ostatnie dane, wszystkie te miejsca są zajęte, zaś zapotrzebowanie może być nawet dwukrotnie wyższe. Ta sfera naszej służby zdrowia jest w opłakanym stanie i tu nie ma czasu na dyskusje. Trzeba jak najszybciej wziąć się do roboty i stworzyć kolejne oddziały lub całe ośrodki, które zajmowałyby się tą wrażliwą dziedziną.
Proszę pamiętać, że choroby i zaburzenia psychiczne wśród dzieci to dramaty całych rodzin – bez wyjątku. To dotyka nie tylko rodziców takiego dziecka, ale i jego rodzeństwo oraz dziadków. Ci ludzie są w większości miejsc w Polsce pozostawieni sami sobie, nie mogąc liczyć na żadną pomoc. Same dzieci zaś mierzą się z problemem, którego bez pomocy specjalisty nie pokonają. Sytuacja, która ich dotyka jest dla nich całkowicie niezrozumiała i choć wołają o pomoc, to jest to często niemy krzyk, którego poza nimi nikt nie słyszy. Wtedy, kiedy pomoc w końcu przychodzi często jest już za późno.
PiS przez lata nic z tym nie zrobił mimo coraz częstszych i coraz głośniejszych sygnałów dochodzących ze środowisk psychiatrów, psychologów, nauczycieli czy ośrodków pomocy społecznej. Tego nie jestem im w stanie wybaczyć, bo traktuję problemy dziecięcych zaburzeń psychicznych bardzo osobiście. Jeżeli mogę coś obiecać swoim wyborcom ponad wszelką wątpliwość to to, że dołożę wszelkich starań żeby nastąpiła poprawa w tym zakresie.
DP: – Jako przedsiębiorczyni związana z rolnictwem i branżą drobiarską, jakie problemy głównie Pani dostrzega? Z czym muszą mierzyć się w tej chwili tak przedsiębiorcy, jak i rolnicy? Jak Pani chciałabym pomóc?
M.K: – Problemy branży drobiarskiej są podobne do problemów całego sektora produkcji żywności. Nie będę oryginalna, jeżeli powiem, że największym z nich są stale rosnące ceny energii. Problemy z cenami energii zresztą są dwa – po pierwsze to, że są wysokie, a po drugie, że są niestabilne i w zasadzie nieprzewidywalne. Fluktuacje cen na rynku energii są na tyle duże, że trudno nam w sposób optymalny zaplanować produkcję tak, by była ona dochodowa. Nie wiemy, jaki będzie ostateczny koszt wytworzenia konkretnego produktu, bo dynamika zmian cen jest bardzo wysoka.
Dodatkowo drogie kredyty sprawiają, że trudno nam inwestować i się rozwijać. Ostatnie lata to trudny okres dla polskich przedsiębiorców. Choć oczywiście branża drobiarska jest energochłonna to problemy te dotykają wszystkich, którzy prowadzą własny biznes. Myślę, że to, czego chcą teraz przedsiębiorcy, to stabilności i pewności, że następnego dnia nie obudzą się z kolejną ustawą, która wywraca ich biznes do góry nogami.
DP: – Problemy polskiej wsi są zatem Pani bardzo bliskie. Czy uważa Pani, że lider Agrounii – Michał Kołodziejczak dobrze walczy o polskich rolników? I czy według Pani to dobrze, że znalazł się na listach do Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskie?
M.K: – Na pewno jest bardzo charyzmatyczny i zaangażowany w sprawy polskich rolników. To człowiek, którego cechuje przede wszystkim jedna rzecz – autentyczność. Jest w tej swojej walce o interesy wsi prawdziwy i tego nikt nie może mu odmówić. Myślę, że to dobra decyzja, że go przyjęto w nasze szeregi, bo Platforma Obywatelska pod przewodnictwem Tuska znowu staje się partią otwartą na szerokie spektrum wyborców – także rolników. To nie jest już tak, że na wsiach nie mamy czego szukać jeżeli chodzi o głosy. Nawet do mnie zgłaszają się wyborcy, którzy zawiedli się rządami Prawa i Sprawiedliwości. W związku z tym coraz śmielej spoglądają na Platformę Obywatelską. Tutaj Michał Kołodziejczak może tylko pomóc.
DP: – Teraz coś z innej beczki. Które punkty programowe na pierwsze 100 dni, a przedstawione przez Przewodniczącego Donalda Tuska, według Pani są najważniejsze? Wiemy, że wszystkie są ważne, ale proszę powiedzieć z punktu widzenia matki, przedsiębiorczyni i rolnika.
M.K: – Jest tego wiele, natomiast zaczęłabym od „Aktywnej mamy” i wypłaty 1500 zł miesięcznie kobietom wracającym do pracy po urodzeniu dziecka. Dlaczego to takie ważne? Bo mamy najniższy przyrost naturalny od czasów II Wojny Światowej. Żeby dzieci rodziło się więcej musimy zrobić wszystko, by kobiety czuły się komfortowo podejmując decyzje o urodzeniu dziecka. Muszą mieć dostęp do lekarzy specjalistów podczas ciąży, muszą mieć wysokiej jakości opiekę okołoporodową, ale muszą także mieć przekonanie, że nie stracą zawodowo ze względu na ciąże, a ich powrót do pracy będzie łatwy.
Kolejna bardzo ważna rzecz – szczególnie dla mikro i małych przedsiębiorców – to postulat zapłaty podatku przez nich dopiero po otrzymaniu środków z tytułu wystawionej faktury. Nie może być tak, że prowadzący działalność nie dość, że sam nie otrzymał pieniędzy za wykonaną usługę czy sprzedany towar, to jeszcze musi z tego tytułu zapłacić podatek. Wprowadzenie takiego rozwiązania znacząco poprawi pewność prowadzenia biznesu.
Ostatnią rzeczą, na jaką bym zwróciła uwagę jest podniesienie wynagrodzeń nauczycieli co najmniej o 30%. To mówię przede wszystkim jako matka, bo chcę by moje dzieci były uczone przez wykwalifikowaną kadrę. Chcemy skończyć z polityką upodlania polskich nauczycieli, prowadzoną przez PiS. Zależy nam, by nauczyciel był zawodem prestiżowym, jak miało to miejsce kiedyś. Żeby dzieci o nauczycielach mówiły z poczuciem głębokiego szacunku do nich a rodzice widzieli w nich kogoś, kto jest ekspertem w swojej dziedzinie. Jeżeli jest ekspertem, to musi być jak ekspert wynagradzany.
DP: – Widziałam Panią na Marszu Miliona Serc…
M.K: – Tak, byłam w Warszawie. Uważam, że to był mój patriotyczny obowiązek, by wspólnie manifestować sprzeciw wobec rządów PiS – tak destrukcyjnych dla naszego kraju. Na marszu znalazło się miejsce dla wszystkich. Byli przedstawiciele i wyborcy wszystkich opozycyjnych ugrupowań politycznych. Wierzę w to, że marsz pozwoli Platformie ostatecznie wyprzedzić PiS w sondażach, a demokratycznej opozycji zwyciężyć w nadchodzących wyborach.