Mają zdarte gardła ale są bardzo szczęśliwi

Polska drużyna w pierwszej fazie rozgrywek na Euro 2016 pokonała wszystkich rywali. Najpierw Serbię, potem Macedonię, a wczoraj z imponującym wynikiem zakończyła mecz Francją. Komplet zwycięstw w grupie A dał polskim zawodnikom pewny awans do następnego etapu rozgrywek.

Może to płoccy spikerzy przynieśli szczęście reprezentacji Polski? O rozgrywkach oraz odczuciach “naszych” spikerów, którzy dziś, 20 stycznia jechali do Wrocławia, udało nam się chwilę porozmawiać. Jak wygląda Euro 2016 widziane oczami Wojciecha Wiśniewskiego oraz Jakuba Chonchery? Przeczytajcie…

– Jak oceniacie swoją pracę?

– Udało się i jesteśmy zadowoleni przede wszystkim z tego względu, że Polacy z kompletem zwycięstw przeszli do fazy głównej turnieju. Jak słyszysz gardła są zdarte, więc dawaliśmy z siebie naprawdę wszystko chociaż momentami było gorąco.

– Co było największym wyzwaniem podczas prowadzenia tych spotkań?

– Myślę, że czas, bo to było coś, czego nie można było przekroczyć. W momencie kiedy rozpoczynaliśmy wszystkie procedury, mieliśmy określoną ilość czasu, do tego żeby poleciał pierwszy hymn – wtedy transmisja internetowa wchodziła do 160 krajów. To była świętość dla Europejskiej Federacji, że w pewnym momencie musi polecieć hymn, co by się nie działo. A były sytuacje gdzie drużyny, które miały się spotkać i już czekać aby wyjść na parkiet po prostu ich nie było i trzeba było na nich czekać, przez to wszystko się przesuwało, trzeba było przyśpieszać. No ale z tego co słyszeliśmy, i z tego co rozmawialiśmy z delegatami wszyscy są zadowoleni, bo wszystko udało się co do sekundy, we wszystkich sześciu spotkaniach.

-Pojawiały się głosy, że spikerzy z Polski, spikerzy z Płocka zapomnieli w buzi polskiego języka….

No tak były takie komentarze w internecie. Trochę się uśmiechaliśmy, jak to czytaliśmy, bo po prostu my wiemy o co chodzi. My w momencie kiedy rozpoczynają się procedury meczowe nie mamy prawa odzywać się po polsku. Tak samo, jak nie mieliśmy prawa prowadzić dopingu, tak samo nie mieliśmy prawa czegokolwiek krzyczeć podczas meczu. I tak troszeczkę naginaliśmy wszystkie reguły Europejskiej Federacji, bo jak słychać zresztą [ Wojtek miał zachrypnięty głos – przyp. red.]. Tak jak powiedziałem, gardła są zdarte. Trochę naginaliśmy te wszystkie obwarowania, ale nie chcieliśmy tego robić za bardzo. Mimo wszystko dostaliśmy informację, że Federacja jest zadowolona. No i mamy komplet zwycięstw (śmiech). EHF jest zadowolona, więc spokojnie możemy udać się do Wrocławia.

– Mecze w Krakowie, to sporo emocji bo były aż trzy mecze, w których grała polska drużyna. A we Wrocławiu będzie spokojniej?

Wydaje nam się, że tak ponieważ tam nie będzie naszej drużyny i będzie się można skupić na równomiernym rozłożeniu sił dla obydwu zespołów. Nie będziemy musieli naginać nawet tych przepisów i tych wszystkich odgórnych wymogów. Tam będziemy mogli być neutralni i spokojniejsi. W Krakowie było inaczej, tu było 15 tysięcy Polaków i chcieliśmy ich rozgrzać do czerwoności. Jeśli ktoś oglądał mecz z Francją, albo był na tym meczu, to wie że to udało się w 100 proc., bo hala w Krakowie prawie odfrunęła. (śmiech).

– Pośród reprezentacji zarówno w Serbii jak i w Polsce byli zawodnicy Wisły. Jak oni zareagowali, jak zobaczyli was za spikerskim stolikiem?

(śmiech) No wielki uśmiech i wielkie zdziwienie – to takie pierwsze dwie reakcje. Właściwie to najpierw zdziwienie a potem uśmiech. Oczywiście mieliśmy chwilę żeby porozmawiać o tym co słychać czy jak tam w reprezentacjach. Mieliśmy chwilę aby porozmawiać z Ivanem Nikceviciem, z Nemanją Zelenoviciem, który już nie jest w Wiśle, ale dobrze się znamy z Płocka. Był Miljan Pusica, był Petar Nenadić, który również jakiś czas temu grał w Wiśle. Tych kadrowiczów było kilku w reprezentacji Serbii i można było spokojnie usiąść i porozmawiać przy kawie i odświeżyć stare znajomości.

– We Wrocławiu tych znajomych będzie trochę mniej ale znajome twarze pewnie też się trafią?

No tak. Będzie Manolo Cadenas, Dmitry Zhitnikov, co najmniej ta dwójka pojawi się we Wrocławiu, i liczymy, że przy jakiejś kawie uda nam się usiąść i porozmawiać o… starych Polakach.

– Kiedy najbliższy mecz z waszym udziałem?

W piątek rozpoczynamy mistrzostwa we Wrocławiu, tą fazę główną. No i później co dwa dni będziemy „rozgrywać” swoje mecze.

Z Kubą i Wojtkiem rozmawiała Lena Rowicka.

Fot. Selfie z drogi do Wrocławia.