Po przyjęciu przez Radę Miasta wniosku Marcina Flakiewicza klub sportowy nie wie jakimi środkami będzie dysponował w 2014 roku. Na ten moment w budżecie miasta nie ma zagwarantowanej kwoty dla Wisły Płock.
Na ostatniej sesji rady miasta środki finansowe w wysokości 2,5 mln zł zostały przeniesione z budżetu Płockiego Ośrodka Kultury i Sztuki na remont akwarium w Ogrodzie Zoologicznym, co spotkało się z dużą krytyką środowisk związanych z klubem piłkarskim Wisła Płock. Na POKiS bowiem, w projekcie budżetu na rok 2014 przeznaczono o 5 mln zł więcej niż w roku poprzednim. Środki te, za pośrednictwem instytucji kultury, miały jednak w większości zostać skierowane do płockich klubów sportowych. Po decyzji radnych, którzy w drodze głosowania zdjęli 2,5 mln zł z budżetu POKiS-u, sytuacja Wisły Płock stała się dramatyczna. Jak donoszą osoby związane z płockim środowiskiem piłkarskim, klub nie wie jakiej wysokości środkami będzie dysponował w tym roku.
O tym czemu pieniądze przeznaczone na płocki sport miały najpierw trafić do POKiS-u oraz o przyszłości piłkarskiego klubu rozmawiamy z dyrektorem biura zarządu Wisły Płock, radnym Maciejem Wiąckiem.
Co ma Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki do Wisły Płock?
– Zdecydowanie łatwiej przekazać pieniądze z budżetu miasta do jednostki kultury jaką jest POKiS niż do klubu, będącego spółką miejską. Dzięki operacji polegającej na przekazaniu pieniędzy Wiśle, będącej płatnikiem VAT, za pośrednictwem POKiS-u, który również jest płatnikiem VAT, miasto najprościej mówiąc zyskuje. Dzięki temu, że umowę z klubem sportowym podpisze jednostka kultury, będzie można odzyskać VAT, co byłoby niemożliwe, gdyby takie porozumienie zostało zawarte przez miasto. W tym działaniu nie ma nic dziwnego, a tym bardziej podejrzanego.
Tylko czy radni, głosując w sprawie przesunięcia środków zapisanych w projekcie uchwały budżetowej dla POKiS-u, o których prezydent Nowakowski powiedział, iż „będą służyć podpisaniu umowy ze spółkami sportowymi na promowanie miasta” rozumieli z czego tak naprawdę zdejmują pieniądze?
– Wszystko zostało powiedziane wystarczająco jasno. Jeśli ktoś uważał w trakcie obrad, to musiał zrozumieć. Myślę, że radni mogli zachłysnąć się sumą 13 mln 900 tys. zł dla POKiS-u, zapominając, że w tej kwocie została zawarta dotacja dla Wisły. Rajcy, którzy zagłosowali za przesunięciem środków z POKiS-u na remont akwarium w ZOO wykazali się ignorancją, kompletnym brakiem znajomości tematu. Muszę jednak tutaj wyraźnie zaznaczyć, że uwielbiam płockie ZOO. Mogę się nawet założyć, że częściej je odwiedzam, mimo że nie mam już 4-letniego syna, niż pozostali radni, którzy zagłosowali za przeniesieniem tych środków. Doskonale wiem, że remont jest potrzebny, ale nie kosztem innych spółek miejskich, które dostają jedynie pieniądze na przetrwanie. Po tym głosowaniu istnieje realne zagrożenie, że nie będziemy mieć pieniędzy na wypłatę wynagrodzeń oraz utrzymanie drużyny. Każdy kto choć trochę interesuje się życiem publicznym w Płocku powinien wiedzieć, że Wisła znajduje się w katastrofalnej sytuacji finansowej, dlatego decyzja radnych jest dla mnie niezrozumiała. Przez tę ignorancję zostaliśmy odcięci od środków i to dzięki radnym PiS, którzy kilka lat temu przekonywali wszystkich, że przejęcie klubu przez miasto jest dla niego jedynym ratunkiem. Tymczasem zagłosowali przeciwko finansowaniu Wisły.
Wnioskodawcą jednak nie był radny PiS, ale pana kolega z klubu radnych Platformy Obywatelskiej – Marcin Flakiewicz. Ma pan pretensje do niego o ten wniosek?
– Nie jest to pierwsza sprawa, w której radny Flakiewicz głosuje niezgodnie z wolą naszego klubu. Mam pretensje o ten wniosek – uzasadnienie jest oczywiste. Mam jednak takie same pretensje do tych wszystkich, którzy zagłosowali za przesunięciem tych środków. O każdego samorządowego pracownika jak lwica walczy radna Wioletta Kulpa. Podwyżki dla nauczycieli i pracowników ZOZ-u to konik radnej w trakcie obrad. Natomiast pracownicy Wisły są według radnej pracownikami samorządowymi gorszego gatunku. O nasze wynagrodzenia jakoś nie powalczyła, a na razie wręcz ich nas pozbawiła.
I co teraz?
W tej chwili nie mamy żadnych zagwarantowanych pieniędzy. Mieliśmy otrzymać 2 mln zł, czyli mniej niż w latach ubiegłych. Po tym co się wydarzyło na ostatniej sesji, POKiS nie podpisze z nami umowy, dopóki nie zostanie na nowo rozplanowany ich budżet po odjęciu 2,5 mln zł. Na ten moment nie wiemy na jakie środki możemy liczyć. Nie wiemy jakim budżetem będziemy dysponować. Będziemy wspólnie z zarządem starać się o to, by na Wisłę Płock jak najszybciej znalazły się środki w budżecie miasta. Mam nadzieję, że już w styczniu zostanie zrobiona korekta uchwały budżetowej, w której nasz klub zostanie uwzględniony.
Ile klub potrzebuje pieniędzy, by móc spokojnie funkcjonować?
– Ubiegłoroczny budżet zamknął się kwotą 5 mln 200 tys. zł, która tak naprawdę nie była wystarczająca. Jesteśmy jednym z nielicznych klubów, a na tym poziomie rozgrywek pewnie nawet jedynym, który musi utrzymać kosztowny stadion oraz 12 drużyn dziecięcych.
A co ze sponsorami? Czy Wisła Płock ma szansę pozyskać sponsora strategicznego?
– Szansa istnieje zawsze, dlatego podejmujemy wiele działań, by przyciągnąć na stadion takiego sponsora, dzięki któremu sytuacja klubu będzie spokojna. Jednak patrząc na brak zainteresowania Wisłą firm silnych finansowo trudno oceniać te szanse jako wysokie. Regularnie pozyskujemy natomiast nieco mniejszych inwestorów. Najsilniej wspierającą nas firmą jest Transsprzęt, dzięki której na konto klubu wpływa większa kwota. Sam Transsprzęt jednak nie wystarczy. Orlen, który funkcjonuje w naszym mieście i mógłby wspomóc lokalny klub w ogóle nie jest zainteresowany piłką nożną, czego szczerze mówiąc nie rozumiem. Czy to się komuś podoba czy nie to piłka nożna jest najpopularniejszą dyscypliną sportową w kraju. Wystarczy spojrzeć na to co się działo w ostatnich dniach, gdy Robert Lewandowski podpisał kontrakt z nowym klubem. Polskie media od kilku dni trąbią o transferze, do którego dojdzie za pół roku, co świadczy o sile tej dyscypliny. Gdyby sportowiec dowolnej innej dyscypliny przenosił się na księżyc, nie wzbudziłoby to takiego zainteresowania jak transfer Lewandowskiego. Ponadto mecze I Ligi piłki nożnej transmitowane przez telewizję mają większą oglądalność niż spotkania Superligi piłki ręcznej – to również świadczy o sile tego sportu. Dlatego trudno mi zrozumieć czemu Koncern w ogóle nie uczestniczy w futbolowym życiu.