W pierwszym meczu grupy A siatkarskich Klubowych Mistrzostw Świata bełchatowska Skra przegrała z Cucine Lube Civitanova 1:3. Mecz stał na bardzo dobrym poziomie, ale miał też swojego negatywnego bohatera. Hiszpański sędzia Bernaola Sanchez swoimi decyzjami wprowadzał chaos i wywoływał wściekłość zawodników. Trybuny parę razy też się zagotowały.
Pierwszy set rozpoczął się znakomicie dla PGE Skry Bełchatów. Prowadzili bowiem 4:1, ale Lube dość szybko zbliżyło się na jeden punkt (4:3). Po chwili wyszli nawet na prowadzenie, ale blokiem punktowym Karol Kłos doprowadził do remisu (6:6). Po chwili było jednak 7:9, a as serwisowy Tsvetana Sokołowa sprawił, że o czas poprosił Roberto Piazza, trener bełchatowian. Trzy punkty przewagi gości utrzymywały się dość długo, było 8:11 czy 9:12. As serwisowy Bruno Rezende, skuteczny atak ze środka Dragana Stankovica czy potężny blok Osmany Juantoreny sprawił, że Lube Civitanova odskoczyła na 10:16.
Bełchatowianie popełniali w tej partii bardzo dużo błędów, byli nieskuteczni w przyjęciu i ataku. Po czasie na żądanie udało im się odrobić dwa punkty, m.in po świetnym ataku Artura Szalpuka. Po nieskutecznym challengu nawet trzy i końcówka seta zapowiadała spore emocje. Blok Kochanowskiego jeszcze tego dopełnił i przy wyniku 14:16 o czas poprosił Giampaolo Meder. Show Kochanowskiego trwał dalej bo posłał asa serwisowego! Kolejny jego serwis był niestety autowy, ale Mariusz Wlazły pokazał w ataku wszystko to z czego jest znany w Polsce i na świecie. Emocje zaczęły przybierać na wadze, drużyny grały punkt za punkt. Rozszalał się Wlazły, Grzegorz Łomacz dobrze dogrywał i można było mieć nadzieję, że Skra tego seta wygra. Niestety, nie przyjęta zagrywka Leala pozwoliła gościom uciec na trzy punkty, a po skutecznym ataku Sokołowa nawet na cztery. Taką przewagą zakończyła się ta partia i to Lube było o jeden krok bliżej do wygrania spotkania.
Początek drugiego seta to wyrównana gra, obie drużyny popełniły po jednym błędzie serwisowym, ale niestety, Skra przegrywała 2:4. Błąd w rozegraniu, a potem serwis w siatkę Wlazłego utrzymywał tę przewagę. Udało się zbliżyć na jeden punkt, ale Robertlandy Simon i Leal utrzymywali cały czas swoją drużynę na prowadzeniu. Skra się nie poddawała, a blok Szalpuka doprowadził do remisu po osiem. mecz się wyrównał, ale znów Lube odskoczyło na dwa punkty a po chwili na trzy po dwóch świetnych zagrywkach Juantoreny. O czas poprosił trener bełchatowian z nadzieją, że gra jego zespołu ulegnie znacznej poprawie. Po ataku Leala zrobiło się 10:14, na szczęście Szalpuk przerwał serię bez punktu i zdobył jedenasty dla swojej drużyny. Trener Piazza szukał rozwiązań na lepszą grę, wprowadził na parkiet Kamila Droszyńskiego i Renee Teppana w miejsce Wlazłego i Łomacza.
Zmiana była chwilowa i po chwili podstawowi gracze wrócili na parkiet. Błędy własne sprawiły, że Lube odskoczyło na trzy punkty (16:19). Szalpuk, kontynuował swoją skuteczną grę i ciągle można było nadzieję na wygraną Skry. Jakby tego było mało, dołożył punkt blokiem (19:20) i o czas poprosił Medei. Remis to sprawka Mariusza Wlazłego, który świetnie serwował i skończył piłkę na 20:20. Sekundy później było 21:20 ! Skra się rozpędziła i dołożyła kolejny punkt asem serwisowym! Wlazły, a jakże! W końcu się pomylił, ale Artur Szalpuk znów pokazał klasę. Milad Ebadipour sprawił, że piłka setowa należała do bełchatowian – 24:22. Autowy atak Leala zakończył drugiego seta i zrobiło się 1:1!
Trzeci set nie zaczął się najlepiej dla Skry. Po ataku Sokołowa było 0:2. Antenki dotknął Szalpuk i było 1:3. W końcu spudłował Leal i było 5:5. Widać było dużą wolę walki w ekipie Skry, chcieli uniknąć scenariuszy z dwóch poprzednich setów. Ale to Lube znów odskoczyło na dwa punkty i ponownie było wiadomo, że emocji w tym secie nie zabraknie. Atomowy atak Leala dał wynik 7:9, a jakby tego było mało, dołożył punkt serwisem. Przy wyniku 7:10 czas dla PGE Skry. A po czasie… znów as serwisowy Leala… i kolejny! Błąd Skry w przyjęciu spowodował zwiększenie przewagi Lube aż do sześciu punktów – 7:13! Przełamał się w końcu Wlazły, a autowy atak Juantoreny pozwalał na wiarę w to, że set zostanie wygrany przez Skrę. Milad Ebadipour asem te nadzieje zdawał się podtrzymywać, ale Sokołow dał swojej drużynie czteropunktową przewagę.
Niestety, blok Włochów dopadł i Wlazłego i zrobiło się 11:16. Ale jak na kapitana przystało, dał sygnał do walki. Świetna zagrywka i atak, ale po chwili też i błąd w polu zagrywki i było 14:17. Gra punkt za punkt nie była na rękę Skrze, ale nie było jak dopaść zawodników z Lube. Mało tego, powiększyli przewagę do czterech punktów – 16:20. Błąd Juantoreny w ataku dał jeszcze nadzieję na wygranie trzeciej partii, zrobiło się bowiem tylko 19:21. Niestety, znów błędy i znów strata do Lube wynosiła cztery punkty. Na dodatek za dyskusję żółtą kartką ukarany został Mariusz Wlazły. Udany blok siatkarzy z Bełchatowa sprawił, że cała hala wstrzymała oddech, piłka trafiła w samą linię. Ostatecznie kapitan PGE Skry autowym atakiem zakończył trzeciego seta, którego wygrało Lube Civitanova 21:25.
Czwarty set to gra punkt za punkt. Było 1:1, 2:2 i 3:3 po świetnym ataku Ebadipoura. mogło być4:4 za sprawą Mariusza Wlazłego, ale było dotknięcie siatki. Z 3:5 po chwili zrobiło się 5:5 po świetnym serwisie „Szampona” i ataku z przechodzącej piłki Szalpuka. Spudłował Sokołow z zagrywki i znów był remis. Błąd w rozegraniu akcji Skry i skuteczny atak Osmany Juantoreny wyprowadził Lube na wynik 6:9. Jakby tego było mało, Bruno Rezende złapał na bloku Karola Kłosa. Blokiem poczęstowwał rywali Jakub Kochanowski, ale sędzia stwierdził, że sprawdzi dotknięcie siatki. Oczywiście tego dotknięcia nie było, a za dyskusję Kacper Piechocki zobaczył czerwoną kartkę! Sędzia dzisiejszego był w bardzo kiepskiej dyspozycji, wprowadzał momentami nerwową atmosferę, a wspomnianą kartką wywołał wręcz wściekłość na trybunach! Wzmógł się doping dla PGE Skry, ale nijak bełchatowianie nie mogli się zbliżyć na więcej niż dwa punkty straty. Niestety pomylił się i Artur Szalpuk i zrobiło się 14:18. A po chwili 14:19.. Kiwka Wlazłego dała piętnasty punkt, ale Simon odpowiedział równie skutecznie. Dołożył też asa serwisowego i zrobiło się 15:21. I gdy wydawało się, że set się skończy dość spokojną wygraną Lube, to Skra nagle wróciła do gry. Doping w Orlen Arenie niósł bełchatowian, Mariusz Wlazły serwował jak w transie, ale Rezende zablokował Szalpuka w ostatniej akcji i set czwarty padł łupem włoskiej drużyny w stosunku 25:27.
PGE Skra Bełchatów – Cucine Lube Civitanova 1:3 (21:25, 25:22, 21:25, 25:27)
PGE Skra: Łomacz, Wlazły, Kłos, Kochanowski, Szalpuk, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Droszyński, Teppan.
Lube: Sokołow, Juantorena, Stanković, Leal, Simon, Bruno, Balaso (libero) oraz D’Hulst, Massari, Cantagali.
Sędziowali: Bernaola Sanchez (Hiszpania) i Rogerio Espicalsky (Brazylia)
Łukasz Zieliński
Fot. DR.