– W Płocku na ulicy Mickiewicza wieczorem pojawiają się dwa lisy – napisała do nas płocczanka. – Kręcą się pod blokami, szukają jedzenia. Ludzie obawiają się, że zabrudzą swoimi odchodami piaskownicę i wiosna zaczną się choroby u dzieci – martwi się pani Hania, babcia 5-letniego Marcela.
Co robić w takiej sytuacji? – Na pewno nie podchodzić, nie próbować głaskać, ani straszyć zwierzęcia – tłumaczy nam Jolanta Głowacka, rzecznik prasowy płockiej Straży Miejskiej. – Zadzwonić do Straży Miejskiej pod numer tel. 986 lub do Centrum Zarządzania Kryzysowego w Płocku. Na pewno nic nie starać się robić na własną rękę w stosunku do zwierzaka – podkreśla Głowacka.
Rzeczniczka, tłumaczy również, że aby interwencja zakończyła się wyłapaniem lisów, dyżurnemu należy podać swój numer telefonu i do czasu przyjazdu strażników obserwować zwierzę. – Lis może się przemieścić, podejść od innej strony, a strażnicy jak podjadą muszą wiedzieć gdzie się znajduje – mówi. Strażnicy lisów nie wyłapią, bo nie mają takich możliwości, ale zawiadomią odpowiednie służby, które zajmą się zwierzętami. W tym wypadku będzie to Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Przypomnijmy. Lisy mogą być nosicielami wścieklizny. Jest to choroba wirusowa. Wirus przenosi się najczęściej poprzez ugryzienie przez zakażone zwierzę. W pierwszych dwóch miesiącach choroba daje objawy ogólne – bóle głowy, gorączkę, dreszcze i zmęczenie. Niestety, kiedy wystąpią jest już za późno na leczenie. Aby zapobiec rozwojowi choroby, bezpośrednio po ugryzieniu konieczne jest podanie antytoksyny i szczepionki.
Nie ma co jednak wpadać w panikę, kiedy zobaczymy lisa czy nietoperza – te są również groźne jeśli chodzi o wściekliznę. Po prostu zachowajmy szczególne środki ostrożności. Nie podchodzić, nie karmić, nie starać się drażnić zwierząt. Najprościej będzie powiadomić służby mundurowe.
Fot. Zdjęcie poglądowe – Shutterstock.